Z tylu głowy Daniela zaczęła płynąć krew. Chłopak u którego mieszkałam natychmiast zadzwonił na pogotowie i policję. Nie wiedziałam dlaczego jest na mnie taki zły, przecież to tylko w samoobronie. Po jakimś czasie przyjechały służby po które zadzwonił.
Na moje szczęście potwierdzony został fakt, że zabiłam go w samoobronie. Jednak źle rozpatrzony był tylko mój brak sumienia jednak miałam to gdzieś. Policja nie zabrała mnie na komisariat więc nie czułam się zagrożona.
- Ejj - powiedziałam do chłopaka z którym mieszkałam
- No - powiedział ze złością w głosie
- Jak masz na imię i dlaczego jesteś na mnie zły? - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy
- Jestem Maciek, gdybyś raczyła mnie czasem posłuchać w szkole to byś wiedziała. - odpowiedział z delikatnym rozczarowaniem w głosie
- No spoko - odpowiedziałam
Maciej wziął mnie na ręce, mówiąc, że nie możemy zostać w tym mieszkaniu i idziemy do mieszkania w którym kiedyś mieszkał. Nie stawiałam oporu więc bez problemu poszliśmy. Jego drugie mieszkanie nie znajdowało się jakoś daleko, zaledwie kilka klatek dalej.Odstawił mnie w domu kiedy już przyszliśmy i wyszedł znowu. Okazało się, że idzie do poprzedniego mieszkania posprzątać. Ja w tym czasie poszłam się wykąpać i ogarnąć. Moje ciało było pokryte siniakami, na szczęście nie było ich dużo.
Zajęło mi to dłuższy czas. Kiedy wyszłam z łazienki było już po północy. Już trzeci dzień nie ma mnie w domu i nikt się nie przejął. Standard. Pościeliłam sobie łóżko i położyłam się. Nie mogłam usnąć więc leżałam tak przez jakiś dłuższy czas. Około 2 chyba przyszedł właściciel mieszkania. Pochylił się nade mną tylko i poszedł do łazienki. Nie wiem o której z niej wyszedł, ponieważ usnęłam przez ten czas.
Rano kiedy wstałam go znowu nie było w domu. Nie wiem gdzie był tym razem, nie miałam go nawet jak zapytać. Zrobiłam więc sobie śniadanie. Kiedy je zjadłam nagle rozległo się pukanie do drzwi. Spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam tam jakąś kobietę.
- Otwórz te drzwi dziwko lewa - wykrzyczała w moją stronę
- Nie lol - odpowiedziałam z pogardą
- Zabiłaś mi syna - krzyknęła
- Aha lol okej - odpowiedziałam z jeszcze większą pogardą
- Znajdę cię, on przez ciebie nie żyje. Tylko on w tej rodzine pracował. Był naszą rodzinną szmatą. Straciliśmy przez ciebie typa od brudnej roboty! - odkrzyknęła do mnie
- Fajnie masz - odpowiedziałam ze spokojem - A teraz sobie idź bo przeszkadzasz - prychnęłam na nią z pogardą
Po jakimś czasie odeszła. Kiedy wyszła z klatki i zobaczyłam ją na dole, rzuciłam w nią jajkiem.***
Dzisiaj trochę spokojniej, bo czasami tak trzeba.