Ten Blondyn

18 2 0
                                    

Jest ósma rano a ja już nie śpię... Agh.. Wstałam z łóżka i wolnym krokiem podeszłam do okna ziewając przeciągle.

Spojrzałam zaspana przez okno i ujrzałam śliczny wschód słońca

-jejku.. - szepłam sama do siebie podziwiając piękno natury oświetlające moją twarz.

Otworzyłam okno i wyszłam przez nie na dach dzięki drzewu rosnącemu tusz obok mojego domu. Usiadłam na dachu i podziwiałam z tamtąd piękny krajobraz, gdy patrzę na tego typu zjawiska pogodowe czuję się jak ptak... Wolny ptak który zwiedza cały świat w pogoni za marzeniami... Tak.. Marzeniami które pewnie i tak się nie spełnią...

________________________

Zeszłam na dół po dobrych dwóch godzinach które spędziłam na dachu,

-hej mamo, hej tato- powiedziałam przyzwyczajona że o tej godzinie siedzą w kuchni ale... Ich o dziwo nie było..

-mamo? Tato? Jest tu ktoś?- zaczęłam chodzić po domu szukając rodzicieli ale nikogo nie było... Gdzie oni są? Może wyszli na polowanie... Albo coś kupić... No nic, wróciłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie w formie kanapek z serem i ketchupem, po zjedzeniu posiłku wróciłam do siebie i ubrałam się w rybaczki koloru kawy z mlekiem i różową bluzkę z krótkim rękawem, wyszłam z domu aby chodzić po lesie i łąkach bez celu.
W pewnym momencie usłyszałam odgłosy rozmowy dwóch osób... Szybko się skryłam w krzakach wiedząc że mam surowy zakaz jakiej kolwiek interakcji z drugim człowiekiem, nie mając nic do roboty nasłuchuję rozmowę kobiet, jedna blondynka a druga to brunetka, pewnie spacerują...

-a wiesz co ci powiem?- zaczęła brunetka a blondynka spojrzała na towarzyszkę z zaciekawieniem

-ten dom stojący od kilku miesięcy pusty.. kilka dni temu został wykupiony przez pewną rodzinę- zaczęły plotkować o.. Mojej rodzinie... Jak miło... Nasłuchuję dalej bardzo ciekawej konwersacji

-oooo a mają dziecko? - spytała blonyna zaciekawiona wieścią

-no prawdopodobnie mają dziecko- rzekła brunetka

-uuu dziewczynka czy chłopiec? - Spytała blondyna wchodząc w szczegóły...

-nie mam pojęcia- odpowiedziała na co blondynka zaczęła prawdopodobnie o tym rozmyślać

-musimy upiec im ciasto powitalne... Przy okazji mój syn zaprzyjaźni się z ich dzieckiem- powiedziała dumnie blondyna

-dobry pomysł ale jakie cias.. - za daleko już były... Nie mogłam dosłyszeć ostatniego słowa... Ehh... No trudno... Jeszcze kilka minut siedziałam w ukryciu i w końcu po zbadaniu sprawy wyszłam z krzaków i się otrzepałam.
Usiadłam na trawie i spojrzałam na moje jasno szare baletki, moje rozmyślania przerwano dosyć okrutnie! Coś lub ktoś szturchło mnie w ramię a ja w ekspresowym tępie zerwałam Slsię z miejsca jak popażona wyciągając odruchowo swój tępy nożyk z kieszeni , spojrzałam na postać za mną i ujrzałam tego samego chłopaka z wczoraj! Schowałam nożyk z powrotem do kieszeni w spodniach a ten tylko się mi przyglądał

-hej- powiedział z uśmiechem na co ja tylko odwróciłam się w napięcie bez słowa i poszłam w swoją stronę...
Nie czekając długo chłopak poszedł za mną, irytujące... Co on chce? W końcu dorównał mi kroku, dziwnie się czuję przy osobie która nie jest moim rodzicem... Ten chłopak jest jakiś dziwny... Ciągle się uśmiecha a nie ma nawet powodu do tego... Spojrzałam ja chłopaka którego uśmiech już mnie zaczyna irytować...

-co cię tak śmieszy? - spytałam ciekawiąc się jaką wymyśli odpowiedź...

-aaa nic, po prostu twoja reakcja była śmieszna- zaśmiał się jak koza albo owca...

Nie wiem czemu ale też mnie wzięło na śmiech jednak... Powstrzymałam się... Westchnęłam cicho i przyjrzałam się osobie, blond włosy, piwne oczy, jasna cera i ubytek w jamie ustnej a dokładniej brakuje mu górnych jedynek...

-co tutaj robisz? - chciałam się dowiedzieć czemu mnie szpieguje ten mały drań...

-a przechadzam się tu i tam... - szybko odpowiedział spokojnym tonem

-słuchaj... Nie mogę rozmawiać z obcymi osobami więc wracaj sobie do swojego domu bo nie ręczę za siebie- rzekłam pogardliwie nie patrząc na niego

-a co... Boisz się rodziców?- zasugerował na co stanęłam dęba i spojrzałam na niego z grymasem na twarzy

-nie..? - powiedziałam odważnie patrząc na typka

-no już ci uwierzę.... Osoba która mówi że nie może rozmawiać z nieznajomymi bo rodzice tak powiedzieli boi się rodziców! - podniósł ton w ostatnich słowach w zdaniu na co tylko dygłam w miejscu

-co ty możesz wiedzieć... - odwróciłam się do niego tyłem i poszłam w innym kierunku.
Długo nie mogłam cieszyć się samotnością gdyż ta przylepa nie chcę się oderwać!

-ej Czekaj! - podszedł do mnie i złapał mnie za dłoń na co z przerażeniem odpowiedziałam używając nożyka, mocno go uderzyłam bokiem nożyka w zgięcie ręki, po chwili szybko schowałam nożyk i spojrzałam na chłopaka, krew nie leci bo w końcu nożyk jest tępy ale siniak będzie...

-aa... Co! To boli.. - jęczy masując bolące miejsce, zaczęłam się odsuwać od niego zszokowana całym zajściem

-p-przepraszam- nie wiedząc co zrobić uciekłam z pola ataku, jeszcze spojrzałam za siebie co robi blondyn ale on tylko patrzał na mnie z Wielkimi oczami i się nie ruszał...

W końcu wbiegłam do domu i od razu pobiegłam do mojego pokoju, zamknęłam się w nim i weszłam pod kołdrę...
Nie wiedząc czemu tak zareagowałam zaczęłam płakać i się trząść, zawsze myslałam że jak zaatakuję... Ten mój pierwszy raz użycia nożyka będzie ekscytujący i pełen wrażeń a tak na prawdę był okropny! Sprawiłam mu tylko ból... Po jakimś dłuższym czasie wyszłam z pod kołdry roztrzęsiona i wzięłam wyciągłam nożyk z kieszeni i rzuciłam rzecz przez cały pokój na drugą stronę pomieszczenia... Skuliłam się pod ścianą na łóżku i zastanawiałam się nad swoim zachowaniem...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej! Mam nadzieję że rozdział się spodoba i zostawicie po sobie ślad UwU także miło byłoby się spotkać w następnym rozdziale i następnym i jeszcze następnym xD dużo wymagam... No... Więc do następnego Miodożery! ❤

Jedna Z NiewieluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz