Nowy "lokator"

15 1 0
                                    

Obudziłam się w pewnej chwili. Jakoś nie polecam spania na drzewie... 
Wszystko mnie boli... Zrobiłam jeden,  jak się okazało niewłaściwy ruch i runęłam prosto w krzaki spadając z drzewa.
-aaauć- jękłam i wstałam po jakimś czasie leżenia bezcelowo na niewygodnych krzakach. 

Rozejrzałam się do okoła i jedyne co Widziałam to drzewa, góry, domek,  pastwosko...  Czekaj...  Domek!  Szybko podbiegłam do budynku i zajrzałam przez okno do środka. 
-chyba nikogo nie ma... - poczułam burczenie brzucha,  no tak...  Nie jadłam obiadu...  A teraz i śniadania...  Jak znajdę drogę do domu..?  Mogłam nie uciekać z domu...  A wszystko przez tą jedną kłutnie!  Usiadłam opierając się o ścianę domku jedno rodzinnego i skuliłam się nie mając nic innego do zrobienia.

Po jakimś czasie postanowiłam że jednak jak wejdę do domu to coś tam znajdę,  jestem tak głodna jak nigdy,  chcę do taty.. .  On jedyny mnie rozumie.. .  Zaczęłam szukać do okoła mieszkania otwartych okien czy czegoś tam aby wejść,  mam!  Okienko do piwnicy.. .  Kurczę..  No ale chyba nic się nie stanie nie?  Wcisnęłam się przez małe okienko i spadłam prosto na stosik drewna który się rozleciał pod wpływem uderzenia... 
-aaaa uhh ałaaa- no pięknie,  poobijać się, to jestem do tego pierwsza!  Wstałam i od razu się skrzywiłam gdy stanęłam lewą nogą na betonie,  syknęłam z bólu,  aaa moja kostka.. . 
-brawo!  Jak spadłam z drzewa to nic się nie stało ale jak upadłam z mniejszej wysokości to jednak coś się stało.. .  I gdzie tu logika?! ?- zorientowałam się że jak na włamywacza jestem aż za nadto głośna.. .  Szczęście że nikogo nie ma, powędrowałam na górę po schodach kulejąc,  nie wiem nawet kiedy kilka łez wpłynęło mi po policzkach,  ale to nic.. .  Muszę coś zjeść.. .  Głodna jestem,  znalazłam kuchnie i od razu przyssałam się do lodówki, ooo serek! 

Zaczęłam szybko jeść do puki nie usłyszałam że ktoś otwiera drzwi kluczykiem!  Przeraziłam się,  od razu zamknęłam lodówkę i pobiegłam kulejąc na górę.  Znalazłam jakiś pokój dziecięcy,  nie wiem czym te dziecko które tu mieszka się bawi ale bida jak widzę.. .  Nie ma kości z których można tworzyć różne budowle.. . Szkoda mi tego dziecka...  Schowałam się pod łóżkiem i przymknęłam się próbując zachować spokój.

Nasłuchując cicho stwierdziłam że niczego się nie domyślili,  ale zaraz po tym jak odetchnęłam z ulgą,  dzieciak tej rodzinki wszedł do pokoju o od razu glebnął na łóżko,  może tutaj będę siedzieć dopóki nie polepszy mi się kostka.. .  Usłyszałam jakieś pykanie nie znane mi dotąd. ..  Dziwny ten dźwięk.. . 

-Mari!  Odłóż telefon i chodź na obiad!- wydarła się kobieta w domu jak by jej córka była głucha...  o jeny,  zmarszczyłam brwi i czekam na dalszy zbieg wydarzeń.

Dziewczyna wyszła po dłuższej chwili z pokoju a ja wypełzłam z ukrycia i spojrzałam na łóżko.. .  Co to jest?? ?  Leży na pościeli coś płaskiego i tak jakby ciemno zaszklonego wręcz czarne te lustro?  Szybka?  Nie wiem!!  Ale to coś ma nawet guziki i wnioskuje że to jest tak zwany "telefon" Hmm.. .  Ciekawe urządzenie. ..  Jak się z tego korzysta?  Tego nie wiem.. .  Hmm..  Ale jak pamiętam to telefony inaczej wyglądają..  Czemu to jest takie płaskie?  Czy ta dziewczyna usiadła na tym?? ?  Kurczę.. .  Muszę się pilnować by mnie tak nie rozpłaszczyła...

Rozejrzałam się dokładniej po pokoju i zauważyłam jakąś skrzynię wielkością podobną do budki małego psa...  Chciałam otworzyć skrzynkę ale nie było mi to dane gdyż kroki i skrzypnięcia schodów,  odgłosem zbliżały się w stronę pokoju w którym aktualnie przebywałam,  szybko wróciłam pod łóżko i gdy już drzwi się otwierały,  w ekspresowym tępie zabrałam kosmki włosów z widoku.. Huh,  jest południe ,  może pójdę spać?  W końcu nie mam nic innego do roboty,  ułożyłam się wygodnie i bezszelestnie pod łóżkiem i zamknęłam oczy czekając na ciemność który ogarnie mój umysł.

Jedna Z NiewieluOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz