Rozdział 15

1.4K 114 15
                                    

Byłam w jakimś korytarzu z Sebastianem i dzieciakiem w przebraniu. Nie wiele się różniłam od mojego normalnego ubioru, ale Ciel nalegał bym założyła coś innego. Przynajmniej nie muszę nosić peruki jak on. W pokoju Hrabi przedyskutowaliśmy nasz plan działania i niestety jedna część niego, nie podoba się każdemu. Nadal nie wierzę, że będę musiała się o wiele bardziej skompromitować niż robię to na co dzień. Nieważne, miejmy to już za sobą. Wejść do pokoju udało się bezproblemowo, ale już w środku zacznie się mój koszmar. Nawet ta druga "ja", nie jest w stanie zrobić takie coś od tak. Czemu zawsze muszę być Clown'em? Przed nami stanął wysoki i barczysty mężczyzną. Pewnie zaraz się zacznie. Ale nawet niech nie myślą, że zacznę jeszcze ten wiersz recytować. Wystarczy, że będę poruszać ustami, a oni zrobią za mnie robotę. Tyle, że już nadszedł ten czas. Nasza trójka jak na zawołanie podniosła jedną nogę i rozłożyła ręce, krzycząc.

- Feniks! 

Po powiedzeniu tego od razu wróciłam do normy, będąc załamana. Mam dość upokarzania się. Wystarczy, że robię to dość często przy bracie. Weszliśmy do kolejnej sali, gdzie ma się zacząć to całe show, dla którego musieliśmy się tak poświęcić.

- Ah! Mój piękny niczym biel śniegu Aniele! - czyjś wysoki głos zwrócił na mnie swoją uwagę, na co ze strachem spojrzałam w lewą stronę. Głośno przełknęłam ślinę, patrząc na długowłosego blondyna w jasnym stroju. Co to za pajac? - Moja piękną Śnieżynko! Twoja uroda onieśmiela nie jedną gwiazdę! - zaczął się kierować w moim kierunku, teatralnie okazując swoje emocje.

Ciekawe czy ktoś się przejmie, kiedy go zabije? Pewnie nie. W końcu wygląda na kolejnego podrywacza-kobieciarza, co nie jedną w łóżku obraca. A może on jest spokrewniony z Ron'em? Przed oczami mignęły mi szare włosy i czarny strój,a do uszu dostał się ten niebezpiecznie zaraźliwy chichot. Od razu musiałam się uśmiechnąć, wiedząc kto to jest. Ignorując dziwnego podrywacza, zwróciłam moją uwagę na innego mężczyznę.

- Undertaker! - odpychając blondyna na bok rzuciłam się w ramiona Legendarnego Shinigami, który ma ten sam tytuł i status co ja.

Zaczął mnie głaskać po włosach, lekko drapiąc swoimi długimi paznokciami. Od naszego spotkania z listami trochę się pozmieniało. Podczas odwiedzin siedziby głównej, czy na wykonywaniu zadania, zawsze go spotykałam. Zacisnęliśmy silne więzi zaufania i staliśmy się przyjaciółmi. No dobra, raczej zostaliśmy znajomymi, którzy często na siebie wpadają i lubią się pośmiać i pogadać. 

- No, no, Amara, jesteś rozchwytywana! - zachichotał, patrząc po tym na mnie z szerokim uśmiechem.

- Wolałabym nie być, ale niestety jakoś to nie działa. Zostawmy jednak czułości na później i pogadajmy o ważniejszych sprawach. - oderwałam się od jego szyi, by spojrzeć w miejsce oczu. Czemu zakrywa twarz tą grzywką? Jest taki przystojny. - Co ty tu tak właściwie robisz? Nie chciało ci się siedzieć samemu w zakładzie? Gdybyś ładnie poprosił, to bym cię odwiedziła. - patrzyłam na niego, będąc na tyle blisko, że prawie stykałam się z nim nosami.

- Gdzie trupy, tam i grabarz... hihihi. - oddaliłam się od niego o krok i założyłam ręce na pierś. Lustrowałam go na wylot. Doskonale wiem, co może kombinować. Mam tylko nadzieję, że nie jest wplątany w tą całą ilość trupów z książki. Proszę, żeby nie. - Spokojnie Kochanieńka, nie musisz się martwic...hihihi. Wiem co mówi twoja książka, bo moja mówi to samo. Dlatego wybrałem się na małe wakacje, chcąc obejrzeć to ciekawe zjawisko. - zerknął na moich towarzyszy, na co chciałam mu odpowiedzieć, co niestety zostało mi nie dane. Tą osobą okazało się chrząknięcie dzieciaka.

- Przestańcie z tą waszą ckliwą gadką. Amaratine, pamiętaj, że jesteś tu ze mną i masz wykonywać moje polecenia. Wasza rozmowa nie jest nam potrzebna, więc zakończ to szybko. Nie mamy całego wieczoru, by marnować go na ploteczki z przyjaciółką. - patrzył na mnie z wyższością i zdenerwowaniem. Typowy rozpieszczony dzieciak. Ale niestety ma rację. Od niego wszystko zależny, bo te stare dziady musiały wybrać akurat jego na mojego testera. Uspokój się Amaratine. Masz być spokojna i zachować energię na później. - Zaraz się zacznie. - odwrócił się, a jego pasemka blond peruki zaraz za nim. Nie pasuje mu ten kolor.

- Już idę. - westchnęłam i oddaliłam się od kolegi po fachu, stając z moimi tymczasowymi pracodawcami. - Gdy będę miała więcej czasu, to jeszcze pogadamy przy herbacie i ciastkach. - posłałam mu oczko i odwróciłam się w stronę sceny.

- Będę czekać, Lady de Castelli. - zaskoczona na jego słowa, chciałam na niego spojrzeć, ale już go nie było. Ciarki po mnie przeszły, słysząc to imię. To martwe imię.

Stałam razem z nimi na przodzie, wyczekując jak na szpilkach co się wydarzy. Wyrzuciłam z głowy zdarzenie sprzed tych kilku sekund, kierując moją uwagę na ważniejsze sprawy. Na scenę przed nami zaczęło wychodzić kilku ludzi, co znaczy, że Show się zaczyna. Stał tam jakiś facet w kitlu, kilku innych mężczyzn, płaczącą para i młoda nieżywa kobieta w trumnie. To zła wiązanka i na odległość czuć smutek, żal, śmierć i oczywiście kłopoty i wielki problem. Do takich spraw mam nosa. Głównie dlatego, że widać to gołymi okiem i każdy, kto ma choć odrobinę rozumu to zauważy. Nawet ten dzieciak to wie, co widać po jego skwaszonej minie i zmarszczonej brwi.

- Zaczynajmy! - wykrzyczał, na co od razu poświeciłam mu całą uwagę. 

Z tego co widzę, to jego pomocnicy zaczęli coś włączać przy jakiejś maszynie. Chyba nie myślą, że taka głupota ożywi trupa? Przecież to... niemożliwe? Czemu podniosła dłoń? To nie jest możliwe! Coś tu jest nie tak! Nie da się przywrócić człowieka z powrotem do żywych! To musi ciągnąć za sobą ogromne konsekwencje, jak pożeranie własnej matki tak jak właśnie ta ożywiona. Może powinnam coś zrobić, a nie stać niewzruszona w miejscu? Chyba tak. Chwyciłam za jeden z noży umocowanych pod płaszczem i rzuciłam w plecy tej bestii, ratując przy tym kolejne osoby. Cała poprzednia widownia się ulotniła. Podeszłam do tego czegoś, by upewnić się, że "nie żyje". Uklękłam przy jej ciele. Nagle wstała i miała zamiar się na mnie rzucić, ale nie ze mną takie numery. Nim zdążyła mnie dotknąć, kolejny nóż wbił się w nią. Tym razem w miejsce lewego oka, które było zawiązane bandażem.

- Oby tym razem zadziałało. - westchnęłam, nie puszczając noża. 

Czyli pewnie to coś rozpęta tą rzeź z mojej książki. Znając życie i pech z moimi misjami, jest tego więcej. Czemu nigdy w całym moim życiu, nie dostałam najnormalniejszej misji!? Co jest ze mną nie tak!? Chyba ta książka i te staruchy mnie nie lubią. Tylko teraz mam też inne zmartwienia i podejrzenia. Spojrzałam na Sebastiana i Ciela, wiedząc, że będę miała tutaj wiele roboty.

-------------------------------------
Koniec z tak częstym dodawaniem rozdziałów💢! Trzy wciągu 2 dni wystarczą! Widzimy się w następnym rozdziale, czyli pewnie 30. Lutego.
Pozdrawiam, Ciocia Ann🖤

Pozdrawiam również:
@anemsi
@AnimeFanka7790

(Chyba dobrze zapamiętałam?)

Nienormalne |Kuroshitsuji|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz