No i teraz się zaczęło. Nie za bardzo chciało mi się słuchać, dlatego się trochę wyłączyłam. Tylko słyszałam co jakiś czas jakieś urywki, jak to zaczęli obwiniać Undertaker'a o to, że skłamał i takie tam. Dodali również brak jakichkolwiek innych metod pozbycia się żywych tropów, no i oczywiście przyszedł czas na wyjaśnienia z jego strony. Usiadłam wygodnie na jednym ze schodków, uważnie mu się przyglądając i czekając na to co powie. Tak na prawdę to jego tłumaczenie trwa od dobrych trzech minut i z tego co teraz słyszę, to chyba kończy. Tak na prawdę nie obchodzi mnie jak je stworzył, choć to usłyszałam. Po prostu jak typowy leń, "wczepił" nieżywemu człowiekowi do Cinematic Records sztuczne - na których robi głupie miny i tańczy - wspomnienia. Czyli jeżeli Cinematic Records się nie skończyły, choć powinny, to człowiek powinien dalej żyć. No i teraz ciągnie go do dusz innych, bo własnej nie ma. Dobra, teraz ta końcówka.
Ziewnęłam i zakryłam dłonią usta, patrząc jak inni się na niego rzucili. Mi się jeszcze nie spieszyło, bo on nadal jest moim przyjacielem. Raczej znajomym po fachu, ale w jakimś stopniu go lubię. Oboje mamy ten sam status i dobrze się dogadujemy. Uwielbiałam go, ale dopuszczenie się czegoś tak karygodnego jest niedopuszczalne. Jest to chory eksperyment z jego strony i będę zmuszona się pozbyć jego stworzeń. Zawiodłam się na nim. Nie spodziewałam się tego po kimś mojego pokroju, bo mimo swojego zwariowanego charakteru i ciekawego poczucia humoru, nie wykazywał tak dziwnych zamiarów. Myślałam, że jest fajnym znajomym godnym zaufania, który nigdy cię nie zdradzi. A tu jednak nie. Chyba znowu za bardzo się zamyśliłam, bo dopiero teraz spostrzegłam walkę pomiędzy Ron'em i Dziwką a Adrien'em. Niestety, ale tym razem jestem po stronie dziwki i kobieciarza. Co ja robię ze swoim pośmiertnym życiem? By tak nisko upaść i wspierając męskie dziwki. Może sama powinnam sobie kiedyś wynająć taką męską dziwkę na każde moje kiwnięcie? Może powinnam później o tym pomyśleć i im pomóc. Z ciężkim westchnięciem wstałam i spojrzałam na szarowłosego. Wybacz były przyjacielu.
- Undertaker! - krzyknęłam na co zwróciłam na siebie jego uwagę. Pora zaczynać ratowanie moich tymczasowych towarzyszy. - Zostaw te dzieci i zabaw się za mną. Przecież tak bardzo lubisz się bawić? - warknęłam wściekle łapiąc swoją kosę.
- Z tobą będzie więcej zabawy niż z tymi płotkami! - zachichotał i odepchnął od siebie Ron'a na ścianę.
Pora pokazać jej prawdziwą formę, inaczej tym sekatorem nie będę w stanie mu zbyt wielkiej krzywdy zrobić. Złapałam obiema rękami na środku zostawiając kilka centymetrów odstępu. Ten widząc moje zamiary szerzej się uśmiechnął. On wie co zamierzam.
- Skoro tak pogrywasz, nie mogę być gorszy. - odepchnął w tej samej chwili czerwonowłosego.
Deska którą trzymał w ręku zabłysła zielonym światłem, zmieniając swoją formę. Dawno jej nie widziałam, ale to nie pora na zachwyty. Pora się przekonać, kto z nas jest tym silniejszym. Jego kosa się pokazała i ruszył na mnie w szybkim tempie. Złamałam własną kosę w pół, trzymając obie strony w obu rękach. Zielone światło zabłysło z niej, by ukazać jej prawdziwą formę. Żebym tylko nic nie spieprzyła. Kiedy miał mnie zaatakować zatrzymałam jego atak teraz metrowymi ostrzami. Tak dawno ich nie używałam. Tak za nimi tęskniłam, ale to nadal nie moja druga mniej legalna Kosa, bo ta jest gdzie indziej i pod inną postacią. To jeszcze nie odpowiedni moment na jej powstanie ze zmarłych.
- Nie sądziłem, że kiedyś zobaczę je na własne oczy. Wyglądają lepiej niż na zdjęciach w kwaterze głównej. - zachichotał, ale nie tak jak zwykle. To nie ten sam chichot. To nie jest ten sam Adrien, którego uwielbiam.
- Morda! Nie mam czasu na takie głupoty. - rozkazałam i go odepchnęłam.
Pora rozpocząć pierwszą walkę pomiędzy dwoma Legendarnymi Shinigami. Stanęliśmy na przeciwko siebie ostrzegając bez słów innych, by się nie wtrącali. Wystarczy odczytać nasze spojrzenie i już wiadomo, że mamy zamiar zabić każdego, który wejdzie nam w drogę. Nim ktokolwiek zdążył mrugnąć, my już na siebie ruszyliśmy. Już czuję, że to będzie zacięta walka. Oboje odpychaliśmy ruchy przeciwnika, by zaraz dalej próbować zabić, lub przynajmniej jakoś okaleczyć ciało. Niestety, ale wydaje się silniejszy i w przeciwieństwie do niego, udało mi się dopiero zadać kilka, ale przynajmniej głębokich ran. W końcu nie mogę być gorsza! Lata pracowałam i w końcu dostałam ten tytuł, więc będę walczyć z godnością.
- Chyba pora zmienić sposoby, inaczej nie wyjdziemy stąd oboje żywi. Nie zostało nam wiele czas, aż ten cudowny statek nie zatonie. - zaśmiał się i pobiegł gdzieś za mnie. Nie dałam rady go sięgnąć, kiedy nade mną przeskoczył.
Szybko się odwróciłam nie wiedząc o co chodzi. Spojrzałam w jego kierunku i już się wszystkiego dowiedziałam. A to podła bestia! Żeby człowieka, na dodatek małe dziecko, mieszać w nasze sprawy! Będę zmuszona ratować to dziecko, bo w końcu to nadal człowiek i to młody. Może mieć jeszcze tyle pięknych miesięcy, bądź lat, zależy kiedy zostanie przekąską, więc niech jeszcze pożyje ten czas. A ten demon powinien go bronić, a nie ja! Niech zostawi te cholerne stwory i mu pomoże! To powinna być jego robota, a nie moja. Chociaż w jakimś stopniu jest i moja, bo nie mogę dopuścić by człowiek zmarł przed swoim czasem jaki został mu przydzielony. Spojrzałam ponownie na grabarza, musząc szerzej otworzyć oczy. Doskonale odczytałam jego zamiary. On ma zamiar rzucić tym biednym dzieckiem. Niestety to się potwierdziło, kiedy właśnie chłopiec został wyrzucony na kilka metrów do góry. Cholera, gra nieczysto. Jak najszybciej dałam radę znalazłam się na odpowiedniej odległości i wyskoczyłam by go złapać. Widziałam jak Sebastian miał identyczny zamiar, ale go wyprzedziłam. Już chwyciłam go za rękę którą wystawiał Ciel, już go miałam. Złapałam za jego mniejszą dłoń i mocno ją ścisnęłam, by mi się nie wyślizgną. Przerażający ból przeszył całe moje ciało, głównie na plecach i w brzuchu. Krew wyleciała błyskawicznie z moich ust, której nie byłam w stanie powstrzymać. Mimo tego cholernego bólu zacisnęłam mocno zęby i zmarszczyłam brwi. Nie skończyłam misji ratunkowej, dlatego nie mogę się tutaj poddać. Chwyciłam Ciel'a i szybko przyciągnęłam do siebie, by zaraz go mocno i szczelnie objąć. Spadliśmy na podłogę i jeszcze większy ból poczułam przez to kilkukrotne uderzanie o nią. Mocniej go przycisnęłam do siebie by na pewno nie stała mu się większa krzywda. Jednak chyba mam matczyny instynkt jak każda kobieta. Na ziemi poluźniłam uścisk. Ciel sam wstał i spojrzał na mnie, przez co mogła doskonale widzieć jak jego oczy wyrażały zdziwienie i strach. Chyba aż tak źle nie wyglądam?
- Jesteś cały? - spytałam słabo z lekkim uśmiechem patrząc na niego wyczekująco i lekko nie obecnie. Powoli tracę siły. Ból mnie przerasta. To nie to samo co topienie i biczowanie. To jest gorsze.
- Ta-ak... - jego głos się łamał, a oczy nadal pokazywały strach.
- To dobrze. - wymruczałam powoli zamykając oczy. Znowu poczułam ten ból w okolicach obojczyka, tyle że silniejszy.
Czyli zaraz przybędzie? Tak dawno cię widziałam, Marshall.
----------------------------------------------------------------------
Teraz potrzebuje odpoczynku, bo ostatnie rozdziały napisałam dzisiaj w prawie 4 godziny, więc jestem wykończona i śpiąca bo od prawie 2 miesięcy wstaje o 3 lub 2 rano i nie mogę dalej spać. Na jakiś czas kończę z dalszym pisaniem, mówiąc łatwiej robię sobie przerwę.
Do zobaczenia,
Annabelle A. Black
CZYTASZ
Nienormalne |Kuroshitsuji|
FanfictionAmaratine M. Spears. Jedyna kobieta w służbie policyjnej. Amaratine ma zawsze własne zdanie. Mówi co myśli. Robi co chce. Co sprawia, że ludzie uważają ją za nie do końca zrównoważoną psychicznie. Tylko ta jej nienormalność sprawia, że każde jej zad...