Pov Karol
Usłyszałem natarczywe pukanie do drzwi, na przemian z drzwonieniem dzwonka.
- No chwila no!- krzyknąłem zdenerwowany.
Przekręciłem klucze w drzwiach. Nagle ktoś na mnie wpadł. Kiedy bardziej przyjżałem się tej osobie, zobaczyłem że był to Hubert. Był cały zapłakany.
- Hubi? Co się stało?- wprowadziłem chłopaka do środka, biorąc jego torbę i zamykając drzwi.
Niestety on mi nic nie odpowiedział.
- Jesteś głodny? Albo zmęczony?- nadal siedział cicho.
Po chwili stania, poleciał plackiem na kanapę w salonie.
- Co sie stało?- podbiegłem do niego zdenerwowany.
- Ksiądz wypisał mnie z parafi.- spojrzał na mnie.
- Co?- byłem zdezoriwntowany.
- Miałem lekcje religii, na której ksiądz sie dowiedział o nas. Powiedział, że nie należę już do parafi i mam sie wyprowadzić tak, aby mnie już na oczy nie widział.- Schował twarz w poduszce.
- Eh... To przecież nie tak źle...
- Stwierdziłem, że prsyjade na jakiś czas. Chyba nie miałeś jakiś planów, nie?- usiadł, patrząc mi w oczy.
- Nie, ale musisz pomóc mi nagrać film na kanał.
- Zgoda.
*po nagraniu filmu*
*kuchnia*- W ogóle to twoja mama wie, że jesteś u mnie?- zapytałem.
- Wie, spokojnie o to się nie martw.- zaczął kroić ogórek na sałatkę.
- Dlaczego wcześniej nie odpisywałeś? Martwiłem się...- przytuliłem go od tyłu.
- Mam rozwalony telefon.- z kieszeni wyjął telefon, podzielony na kilka części.
- Co się stało?- moje oczy zapewne wyglądały w tej chwili jak pięciozłotówki.
- Najpierw rower, potem auto... A zostały jeszcze dwa miesiące...- westchnął zrezygnowany.
- Pożyczę ci mój stary.- pogłaskałm go czule po policzku, a on pokiwał twierdząco głową.
Po Hubert
- Chce na łyżwy.- położyłem się plackiem na Karolu.
- Nie chce mi się...- próbował mnie zepchnąć, ale na daremno.
- Proooosze...- zacząłem po nim skakać na siedząco.
- Hubi, nie rób tak.- Karo chwycił mnie za biodra chcąc mnie unieszkodliwić, ale nie ze mną takie numery!
- Karoo...- zacząłem krążyć biodrami, a fakt iż siedzę na jego biodrach, upiększał tą sytuacje.
- Hubert...- jęknął.
- Chodź ze mną na łyżwy. - powiedziałem mu do ucha, kontynuując swoją czynnoś.
- Z... Zgoda...- powiedział między jękami.
Bardzo dobrze czułem jego wzwód w spodniach. Teraz mam wybór zostawić go tak, czy mu pomóc? Nie no, nie będę jak w tych fanfikach co zostawiają swojego crusha w takiej sytuacji.
Przyśpieszyłem swoje ruchy, a jaki Karola stały się głośniejsze, po czasie ja również zacząłem jęczeć. Po woli zacząłem czuć finał.
- K... Karol, ja...- nie dane było mi skończyć, ponieważ Karol doszedł, a chwilę później ja.
***
- No co ty Karol, szybciej!- ciągnąłem chłopaka za rękę po lodzie.
- Łatwo ci mówić!
- Przecież umiesz jeździć na łyżwach...- naprawdę go nie rozumiem, umie jeździć, ale nie szybko?
- Eh... Daj mi jeszcze chwilę... Przyzwyczaić się muszę...
- Do czego się tu przyzwyczajać..?- przyśpieszyłem tak, że zrobiłem kółko i wróciłem do niego ponownie.