- Nigdy więcej nie idę na łyżwy. - powiedział Karol, leżąc na brzuchu na łóżku, pasując obolały tyłek.- To twoja wina.
- Moja?- udawałem zdziwionego.
Powiem wam, że ta sytuacja trochę mnie bawi.
- Bo kazałeś mi przyspieszyć.- burknął w poduszkę, co było naprawdę urocze.
- Karooool...- położyłem się na chłopaka, ale on nie reagował.- Karuś...- zacząłem nim trząść.- Ju...
- Tylko nie Józek!- wyprostował się od razu, przez co z niego spadłem prosto na ziemię.
- Bolesne lądowanie.- teatralnie pomasowałem się po biodrze.
- Przepraszam.
- Miałem na myśli czy idziemy już jeść, głodny jestem.- zrobiłem oczy kotka.
- Co sobie Damianka życzy?- powiedział z szerokim uśmiechem.
- Ja ci dam Damiankę.- prychnąłem zakładając ręce naklatce piersiowej.
- To oznacza, że robimy małe Damianki? - cisnął radosny.
- Przy okazji mini Huberciki i Karolki.- wywróciłem oczami, śmiejąc się pod nosem.
- Trzymam ciebie za słowo.- chłopak przytulił mnie i pocałował w czoło, na co zrobiło mi się gorąco.
- T... To jak? Naleśniki?- zapytałem jąkając się, z napływu emocji.
- Tobie dużo do szczęścia nie trzeba.- potargał mi fryzurę.
ON POTARGAŁ MI FRYZURĘ!
- Nie zrobiłeś tego.- powiedziałem z śmiertelną powagą.
- Ale ja nie wiem o co ci chodzi.- wzruszył ramionami i ruszył w kierunku kuchni.
- Karol...- zacząłem podążać za nim.- Ja przez godzinę tworzę tą fryzurę Boga, a ty mi ją popsułeś w dwie sekundy! Jak tak możesz, kara ciebie nie ominie!- udałem obrażonego.
- Złość piękności szkodzi, dobrze że ty się o to martwić nie musisz.- pocałował mnie w policzek.
- Sugerujesz, że jestem brzydki?- uniosłem pytająco brew.
- Nie, jesteś taki słodziudki, że twoja złość jeszcze to potęguje.- zaczął robić naleśniki.
***
Gdy Karol skończył nagrywać filmik, usiadłem mu na kolanach w całości zasłaniając mu monitory.
- Hubi...- jęknął próbując spojrzeć mi chociażby przez ramię, ale na marne.
- Nudzi mi się...- jęknąłem zrozpaczony.
- To się rozbierz i ubrań pilnuj, muszę to zmontować.- zrezygnował z przeglądania mi przez ramię i teraz patrzył centralnie w moją twarz.- Widzę, że fryzurę poprawiłeś.- uśmiechnął się szeroko.
- Karoooooooooooooooo... To jak z naszymi Damiankami?- zapytałem nie śmiało.
- A chcesz? Wiesz... Nawet mi się montować nagle odechciało...- odsunął się od biurka i chwycił mnie na ręce.
- Coś tak myślałem, że za dużo dzisiaj pracujesz.- pokiwałem głową.
- Też tak uważam.- położył mnie na łóżku i pocałował.
Poczułem jego lekki wzwód w kroczu, na co jęknąłem cichutko.
- No elo mordy!- usłyszeliśmy krzyk. Krzyk Ernesta (Tritsusa).