2. Nowa

1.1K 85 9
                                    

Poraził mnie nadmiar kolorów i światła. Zaczęłam gwałtownie mrugać, usiłując chronić swoje oczy przed tym wszystkim. Potrzebowałam chwili by przyzwyczaić źrenice do czegoś innego niż mrok; w końcu przez tak długi czas otaczała mnie jedynie ciemność, czerń. I nagle zupełna odmiana. A na dodatek teraz, gdy wreszcie byłam w stanie zobaczyć coś, co nie było bezkształtnymi plamami, musiałam spróbować ogarnąć nadmiar szczegółów i detali, które zdawały się mnie przerastać. Obserwowałam mieniące się drobinki kurzu, które leniwie wirowały w promieniach światła rzucanego przez zapaloną lampę. Jednocześnie wsłuchiwałam się w odgłosy lasu; szum wiatru, ciche odgłosy mieszkających tam zwierząt. I nie potrzebowałam wiele by pojąć, że jest noc. Wszystko było dla mnie niesamowite i nowe, próbowałam to ogarnąć, ale nawet teraz, gdy mój umysł stał się niesamowicie pojemy, nie było to wcale łatwe.

– Isabel? – usłyszałam ciepły baryton. Głos cichy, a do tego niewyobrażalnie piękny. Wydawał się znajomy i jednocześnie nie. Jak wszystko dla mnie teraz. Ale moje ciało wiedziało doskonale do kogo należał ów głos, jeszcze zanim dotarło to do mojej podświadomości. Edward, pomyślałam, a przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Wychodziło na to, że nigdy tak na prawdę go nie słyszałam. Tyle traciłam będąc w tej kruchej ludzkiej postaci...

Ale nie odezwał się do mnie bym mogła zachwycać się jego głosem. On się martwił. I chyba nie tylko on – reszta także. A ja wreszcie uświadomiłam sobie, że od kilkunastu sekund leżę, czekając Bóg wie na co i zachwycam się wszystkim wokół mnie. Przemiana dobiegła końca, a oni, moja rodzina, czekali by móc upewnić się, że ze mną jest już wszystko w porządku. Ledwo to do mnie dotarło, moje ciało zareagowało samo z siebie.

Raptownie zerwałam się z miejsca. Z zaskoczeniem i zachwytem zdałam sobie sprawę, że zrobiłam to błyskawicznie. Mniej niż pół sekundy, podsunął mi cichy głosik w mojej głowie. Znów się rozproszyłam, całą swoją uwagę skupiając na tym, że mimo ogromnej prędkości z jaką się poruszałam, wszystko nadal było wyraźnie i intensywne. Zaczynałam powoli pojmować, dlaczego nastroje moich bliskich zmieniały się tak gwałtownie i nagle.

A właśnie, moi bliscy...

Wreszcie skupiłam się na nich. Pierwszy raz spojrzałam na nich moimi nowymi oczyma; wrażenie było dokładnie takie jak wtedy, gdy usłyszałam głos Edwarda – że nigdy tak na prawdę ich nie poznałam; nie widziałam i nie słyszałam.

Mój wzrok zupełnie automatycznie skierował się na Edwarda. Puls gwałtownie mi przyśpieszył, niemalże jęknęłam. Był piękny. Nigdy nie określiłabym kogokolwiek płci męskiej tym przymiotnikiem, ale w przypadku miedzianowłosego nie dało się inaczej. Piękny i już. A i to w pełni nie opisywało tego co widziałam.

Izzy, skup się!, warknęłam na siebie w duchu. Niewątpliwie czułam do Edwarda coś więcej, ale teraz nie było czasu na sprawy sercowe. To i owo mogliśmy sobie obgadać później. O ile było tu co obgadywać.

Otrząsnęłam się. W końcu dotarło do mnie, że mimo tego iż w końcu się poruszyłam, Cullenowie wcale się nie rozluźnili. Emmett i Jasper stali najbliżej, uważnie mi się przyglądając. Edward i Carlisle znajdowali się nieco dalej, reszta za nimi. Mimo mojej nowej postaci, potrzebowałam dłuższej chwili bo zrozumieć co się dzieje. Oni najzwyczajniej w świecie się mnie obawiali – chronili swoje partnerki... przede mną.

Nie wiele wiedziałam o nowo narodzonych. Tylko tyle, że są nieprzewidywalni i że liczy się dla nich tylko krew – zrobią wszystko by móc ją zdobyć. No, jeszcze to, że wszyscy z niewiadomych dla mnie powodów się ich obawiali. Teraz, jak zaczęłam o tym myśleć, dotarło do mnie, że faktycznie gardło mnie trochę piecze, ale jakoś nie miałam zamiaru się na kogokolwiek przez to rzucać. Założyłam ręce na piersi, niezbyt wiedząc co mam z nimi zrobić. Ledwo się poruszyłam, będący najbliżej mnie bracia drgnęli tak, jak gdyby mieli zamiar mnie złapać i unieruchomić. Rozumiałam, że mogą być ostrożni, ale przecież nie byłam nawet w pełni wampirem. Poza tym znali mnie, to przecież wciąż byłam ja.

ANOTHER TWILIGHT STORY [KSIĘGA II: ODRODZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz