Epilog - List XXVII

798 83 76
                                    

-Jestem... Taehyungie, jestem – powiedział Jungkook, który nagle pojawił się w sali szpitalnej ze łzami w oczach. Spojrzał na twarz swojego męża, która była tak bardzo blada, że można było porównywać jej kolor do ściany.

Kim otworzył oczy, które miał przymknięte i zaczął płakać, patrząc na twarz ukochanego. Nie mógł uwierzyć w to, że wreszcie pojawił się przy nim. Przyłożył dłoń do jego policzka i potarł delikatnie.

-Jungkook... Kochanie... Żyjesz... To nie jest sen? Czy może już jestem w niebie?

-Żyję skarbie. Żyję i jestem przy tobie – powiedział, trzymając mocno jego dłoń, w którą go pocałował.

-Wszystko z tobą w porządku?

-Tak aniołku, tak... – położył głowę na jego klatce piersiowej i rozpłakał się. Wiedział, że to już ostatnie chwile życia jego miłości. Taehyung zaczął głaskać go po włosach.

-Nie płacz Kookie, nie płacz... Będzie dobrze, zobaczysz. Musisz być silny dla naszego maluszka. Na pewno dasz sobie radę.

-Jak z Daehyunem? Gdzie on jest?

-U twojej mamy. Musisz się nim dobrze zająć Jungkookie. Dawaj mu dużo miłości, aby czuł, że kochasz go z całego serduszka. Wychowaj go dobrze.

-Zajmę się nim. Będę się starał, żeby niczego mu nie brakowało.

-Mam do ciebie tak dużo pytań, a tak mało czasu do zadania ich...

-Ja też Tae... Ja też... Radziłeś sobie?

-Nie, kompletnie nie... Czułem się bez ciebie tak ciężko... Nie widziałem żadnego sensu... Zresztą... Pisałem listy. Są w szufladzie w sypialni, a reszta jest tutaj. Przeczytaj je dzisiaj, to wszystkiego się dowiesz – Jungkook uniósł głowę i spojrzał na chłopaka, po czym pokiwał głową.

-Przeczytam je.

-Możesz mnie pocałować i przytulić? Proszę... – zapytał, a Jungkook uśmiechnął się przez łzy i złożył delikatny pocałunek na spierzchniętych ustach Taehyunga, po czym lekko go przytulił. Chłopak był tak zmarnowany, że Jeon miał wrażenie, że zaraz się rozkruszy.

-Przepraszam Tae... Tak bardzo cię przepraszam, że nie było mnie przy tobie... Powinniśmy spędzić ten czas razem, nie martwiąc się o jutro i być szczęśliwi... A mnie nie było... Straciłem telefon i nawet nie miałem jak się skontaktować, a nie było możliwości, żeby wrócić. Codziennie żyłem w stresie, bo nie wiedziałem co u ciebie. Nie wiedziałem czy dobrze się czujesz, czy sobie radzisz, czy wszystko jest w porządku... Tak bardzo pragnąłem cię ujrzeć, żeby chociaż mieć pewność, że wszystko jest dobrze... Chciałem cię mocno przytulić i powiedzieć, że cię kocham. Chciałem, żebyś wiedział, że żyję. Pewnie miałeś co do tego wątpliwości i myślałeś o najgorszym... Pewnie traciłeś nadzieję... Taehyungie tak bardzo cię przepraszam... – zachodził się płaczem tak bardzo, że ledwo można było zrozumieć co mówi, jednak Taehyung rozumiał. Ostatkami sił przyłożył dłoń do policzka Jungkooka i uśmiechnął się delikatnie, spoglądając w jego oczy.

-Nie masz mnie za co przepraszać. Dziękuję za wszystko, Jungkook. Spełniłeś moje marzenia. Ko-kocham cię mężu – szepnął. Po jego policzku spłynęła łza, oczy się zamknęły, a ręka bezwładnie opadła na łóżko.

-Nie, nie, nie, Taehyung nie – zaczął płakać jeszcze bardziej trzymając dłonie na policzkach ukochanego. -Też cię kocham. Kocham cię mój aniołku – łkał głośno, i zaczął uderzać pięścią o łóżko, a drugą ręką trzymał jego delikatną dłoń. -Nie odchodź ode mnie – wyszeptał i przytulił się do ciała chłopaka.

dear husband || taekook ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz