Podróż okazała ciągnąć się w nieskończoność. O ile Stephanowi nie robiło to różnicy, o tyle Andreas zaczynał żałować, że przed startem nie wziął środków przeciwbólowych. Po godzinie lotu zaczął mu doskwierać ból nogi, po zrośnięciu złamania dość często doświadczał tego zjawiska, najczęściej działo się tak, kiedy przez jakiś czas przebywał w niezmiennej pozycji. W celu pozbycia się problemu Andreas wyruszył w krótką podróż do niewielkiej kabiny, którą Stephan nazywał łazienką, w której można uwolnić się od groma ludzi znajdujących się w środku samolotu i chociaż przez chwilę usłyszeć swoje myśli.
Wellinger oparł się o umywalkę i spojrzał w lustro. Ostatnio nigdy nie był zadowolony ze swojego wyglądu, we włosach zaczynał dostrzegać pojedyncze siwe pasma, ale wcale się temu nie dziwił. Wszystko było winą upadku. Kiedy tylko dowiedział się, że już nie będzie mógł wrócić do skoków — przeżył krótkie załamanie nerwowe, kiedy zaczęły doskwierać mu bóle myślał nawet o popełnieniu samobójstwa, jednak nigdy nie mógł odnaleźć w sobie odwagi na ten krok. Po części dlatego, że choć udawał pewnego siebie i odważnego, to niewiele miało to wspólnego z jego prawdziwą twarzą, z drugiej strony nie chciał zostawiać Stephana samego. Zawsze wydawało mu się, że to dość zabawne. Lekami na wszystkie jego problemy był Leyhe i samo przebywanie z nim sprawiało, że zza chmur wychodziło słońce. Gdy tak naprawdę on nawet nie wiedział jak wiele dla niego znaczy — jednak w oczach Andreasa tak było po prostu łatwiej. Przyjaźń pozostała przyjaźnią, w którą nie miał zamiaru mieszać głębszych uczuć, ale potrzebował Stephana do tego stopnia, że zgodził się z nim zamieszkać i to jeszcze przed wypadkiem.
Obaj byli w podobnym wieku, łączyła ich pasja, a i w trakcie konkursów dzielili razem pokój. Przyzwyczaili się do siebie, w swojej obecności zachowywali się swobodnie i choć każdy mógł wynająć własne mieszkanie, postanowili zrobić to razem, żeby zmniejszyć koszty i ułatwić sobie nieco życie. I okazało się to strzałem w dziesiątkę. Tym bardziej, że rok później życie Andreasa zaczęło się sypać, potrzebował kogoś kto będzie obok, w każdej chwili gotowy pomóc. Stephan robił wszystko co tylko mógł w stanie zrobić, bo najzwyczajniej w świecie chciał mu pomóc. Zajmował się nim jak młodszym bratem, z czułością i delikatnością jaką okazuję się względem swoich najbliższych. Chociaż obaj chcieli czegoś więcej, żaden z nich nie wiedział, że to uczucie obustronne, więc w tym temacie każdy wolał milczeć i nie zmieniać tego co bardzo dobrze funkcjonuje.
Po wylądowaniu na płycie lotniska, ruszyli po swoje bagaże, żeby od razu po ich odzyskaniu wsiąść w taksówkę i udać się do siedziby ich nowego pracodawcy. Jeden z pracowników wyższego szczebla miał ich oprowadzić i wyjaśnić raz jeszcze wszystkie zasady. Nie wynajęli nawet żadnego pokoju w hotelu, bo byli przekonani, że po przyjeździe i krótkiej rozmowie przejdą do rzeczy, a kiedy to wszystko się skończy, dostaną przelew na konto i od razu wrócą do Niemiec. I choć ich plan był prosty i przejrzysty, w jego końcowej fazie nastąpiły pewne komplikacje.
— O, pan Andreas, jak dobrze, że pan już przyjechał — stwierdził mężczyzna w garniturze — Kim jest pański kolega?
Wellinger uniósł w górę brwi nie rozumiejąc pytania, przecież oferta współpracy była skierowana również do Stephana. Wyjął z kieszeni kopertę i odczytał swoje imię i nazwisko, ani słowa o jego przyjacielu.
— Przepraszam, musiała nastąpić mała pomyłka, ale wyjaśnimy to sobie już wewnątrz budynku, dobrze? — zapytał, kiedy pracownik potwierdził skinieniem głowy dodał — Przedstawiam panu Stephana Leyhe, mojego przyjaciela i moją prawą rękę.
— I nogę — wtrącił Steph.
— Widzi pan, moja kontuzja zostawiła po sobie bolesne wspomnienie, pewnie zauważył pan, że utykam. Stephan jest moją kulą — zaśmiał się Andreas.
Pracownik otworzył szerzej oczy, ale nie odezwał się ani słowem. Ruszył w stronę budynku, otworzył drzwi i przytrzymał je, żeby Wellinger mógł spokojnie wejść do środka, kiedy Stephan wchodził do środka, pracownik puścił drzwi, które prawie uderzyły go w ramię, ale Niemiec szybko zdążył je odepchnąć.
— Może pan wejść do bunkru za godzinę, w środku są porozmieszczane kamery, żebyśmy mogli nakręcić z pańskiej wizyty spot reklamowy, ale po upływie trzech dni zrobimy jeszcze zdjęcia w studiu, mam nadzieję, że to panu nie przeszkadza? — zapytał pracownik.
— Nie, żaden problem, tylko mam jedną malutką prośbę. Ale zacznijmy od tego jak mogę się do ciebie zwracać? — odparł Andreas.
— Przepraszam najmocniej, zapomniałem się przedstawić. Nazywam się James Fennell.
James wyciągnął swoją dłoń w stronę Niemca, jednocześnie negując obecność Stephana, na którego nawet nie zwracał uwagi. Leyhe szybko zorientował się o co chodzi, tylko jego przyjaciel miał tutaj przyjechać, więc albo Andreas źle przeczytał list albo zaciągnął go tutaj specjalnie.
— Bo widzisz James. Jestem tak jakby troszkę niepełnosprawny i potrzebuję kogoś, ktoś będzie mógł mi pomóc. Ja sam na pewno nie dam sobie rady w takim bunkrze, ale myślę, że jeżeli Stephan pójdzie tam ze mną, to nie będzie aż tak źle. On też jest bardzo rozpoznawalny, no spojrzy pan jak się uśmiecha, przecież wszystkim kobietom serce zmięknie jak zobaczą go w reklamie, to dobry chwyt marketingowy — wyjaśnił Wellinger.
— W umowie mam wpisanego tylko pana, poza tym nie możemy zaoferować panu Stephanowi takiej samej sumy pieniężnej, po prostu nas na to nie stać — burknął pracownik.
— Żaden problem, ta kwota i tak już jest wysoka, więc niech potraktują to państwo jako dwa w cenie jednego. Bardzo mi na tym zależy, mój przyjaciel wie co robić, kiedy źle się poczuję, poza tym będę czuł się lepiej w jego towarzystwie.
James spojrzał na niego wyraźnie zdenerwowany, przeprosił i odszedł na bok, żeby wykonać telefon. Po krótkiej rozmowie wrócił i stwierdził:
— Kierownik wydał zgodę na pobyt pana Stephana razem z panem. Jest tylko problem w kwestii tego, gdzie będzie spał. W bunkrze jest jedna prycza z materacem. Nie będzie problemem, jeżeli przyniesiemy dodatkowy materac, który położymy na podłodze? — zapytał.
Andreas spojrzał pytającym wzrokiem na Stephana, który przestępował z nogi na nogę. Po usłyszeniu pytania odpowiedział po kilku sekundach.
— Nie ma problemu, damy sobie jakoś radę.
— Podpiszą panowie w tym miejscu i mogę zaprowadzić na dół — Andi i Steph podpisali umowę i ruszyli za Jamesem, który w drodze na miejsce opisał podstawowe zasady — Nasze bunkry znajdują się pół kilometra pod ziemią i są bardziej jak komórki niż bunkry, ale wiedzą panowie jak jest, z taką nazwą przyciągną więcej klientów. Po wejściu do środka drzwi się zamykają i otwierają automatycznie po upływie 72 godzin, wszystko jest wykonane z niezniszczalnych materiałów, czy też jakby to powiedzieć, jeszcze nie znaleziono niczego co jest w stanie je zniszczyć. Jeżeli nie dadzą panowie rady z jakichkolwiek powodów i będą chcieli zrezygnować z dalszego pobytu, za drewnianą szafką jest guzik, po którego naduszeniu jeden z pracowników otrzymuje komunikat, że ma otworzyć. Wszystko panowie zrozumieli?
Przytaknęli niemal równocześnie i stanęli przed wielkimi stalowymi drzwiami, które otworzyły się po wpisaniu kodu przez Jamesa. Niemcy weszli do środka i rozejrzeli się po ciemnym pomieszczeniu. Po pobieżnym przeglądzie zaopatrzenia zorientowali się, że mają kilka świec, zapałki, lampę naftową, sporo puszek z jedzeniem i jeszcze kilka innych rzeczy niezbędnych do przetrwania.
— Życzę panom powodzenia i do zobaczenia za 72 godziny — stwierdził, po czym drzwi się zamknęły.
W pomieszczeniu zapadła ciemność, ale Stephan zdążył zapamiętać rozkład poszczególnych rzeczy umieszczonych na półce i już po chwili światło lampy naftowej rozświetliło pomieszczenie.
— Nadal uważasz, że było warto tutaj przyjeżdżać? — zapytał Steph.
Wellinger wzruszył tylko ramionami i położył się na pryczy, żeby w końcu chociaż przez chwilę odpocząć, ale już po kilku minutach zasnął wyczerpany podróżą. Leyhe zauważył, że jego przyjaciel śpi, zdjął swoją kurtkę i przykrył nią śpiącego Andreasa, a potem delikatnie pocałował go w czoło, choć na tę jedną chwilę pozwalając swoim uczuciom przejąć nad sobą władzę.
CZYTASZ
fear in your eyes || lellinger
FanfictionAndreas i Stephan są przyjaciółmi, którzy nie potrafią przyznać się do swoich uczuć. Obaj porzucili skoki narciarskie i chociaż żaden z nich nie chciał tego robić - nie mieli innego wyboru. Zagubieni próbują ułożyć swoje życie, a w celu zdobycia łat...