9

340 75 8
                                    

Stephan przyglądał się Andreasowi i jego nowej znajomej przez witrynę sklepową. Miał dziwne wrażenie, że ta dziewczyna dużo między nimi zmieni. Spoglądał co jakiś czas na to jak patrzy na Wellingera i miał wrażenie, że ona patrzy na niego dokładnie tak samo jak on robił to każdego pojedynczego dnia od kilku lat. Stephan zdawał sobie jednak sprawę, że może to tylko złudne wrażenie, które jest spowodowane tym, że po prostu jest o Andreasa zazdrosny. Aż za bardzo. Nie potrafił wyrzucić z głowy myśli, że dziewczyna z którą właśnie rozmawiał jego przyjaciel, zajmie w życiu Niemca miejsce, które już od dawna powinno należeć do niego. A z tym Leyhe nie mógł się pogodzić.

Chciał wyjść ze sklepu i podejść do nich, żeby móc kontrolować ich rozmowę, słyszeć wypowiadane słowa i mieć tę dwójkę na oku, nie spuszczać wzroku z dziewczyny, która choć młoda na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie bardzo dojrzałej. Stephan nie znalazł jednak w sobie odwagi, żeby do nich podejść. Wolał zaczekać aż to oni przyjdą do niego. Gdy zauważył, że Wellinger podniósł się z ziemi i podał swoją dłoń wciąż siedzącej na asfalcie dziewczynie, coś zakuło go w sercu.

Ruszyli w jego stronę, Leyhe szybko odszedł od witryny, żeby udawać, że nawet się im nie przyglądał, próbował się uspokoić, żeby nie dać po sobie poznać, że był zazdrosny. Wellinger otworzył drzwi i przepuścił swoją nową znajomą, chwilę później sam wszedł do środka.

— Steph, to Valerie. Też była w bunkrach, widocznie jej nie zauważyłeś — stwierdził Andreas, odwracając wzrok ku dziewczynie stojącej tuż obok niego.

— Co ona tam robiła? — zapytał Stephan.

— To samo co my, zarabiała — burknął Wellinger.

Valerie uśmiechnęła się szeroko i zrobiła krok w stronę starszego z Niemców, wyciągnęła w jego stronę dłoń na przywitanie, ale ten tylko na nią spojrzał, a potem po prostu ją zignorował.

— Zrobiłam coś nie tak? — zapytała.

— Nie Val, wszystko jest w porządku — stwierdził Andreas — Zostawiłabyś nas na chwilkę? Zaraz do ciebie przyjdziemy.

— Nie ma sprawy — odparła.

Dziewczyna ruszyła w stronę wyjścia, kiedy tylko zniknęła za drzwiami Andreas spojrzał na Stephana, a jego twarz wyrażała niezadowolenie. Wellinger nie potrafił zrozumieć dlaczego jego przyjaciel zachowuję się tak, jakby obecność Valerie była mu nie na rękę. Powinien cieszyć się, że w ogóle odnaleźli jakąkolwiek żywą duszę, a ten zachowywał się jakby jednak brak ludzi dookoła nagle zaczął mu odpowiadać.

— Ogarnij się, Steph — burknął Andreas — Nie jesteś pieprzonym pępkiem świata. Najpierw zarzucasz mi, że jestem samolubny, a teraz sam się tak zachowujesz. Ta dziewczyna może nam pomóc, poza tym zrobiła to o czym ty w ogóle nie pomyślałeś.

— Niby co? — zapytał z wyrzutem Leyhe.

— Sprawdziła czy w zeszycie jest coś jeszcze! — krzyknął Wellinger.

Stephan spojrzał zaskoczony na Andreasa, który nigdy wcześniej tak na niego nie krzyczał, co przekonało go do tego, że chyba przegiął. Wellinger wziął kilka głębokich oddechów i spróbował się uspokoić, stwierdził, że jego reakcja była zbyt silna i powinien przeprosić i porozmawiać z przyjacielem na spokojnie. Nie miał zamiaru go ranić, nigdy nie chciał go skrzywdzić, ale jego zachowanie mu w tym nie pomagało.

— Przepraszam, że krzyczę. Ona jest stąd, może nam pomóc odnaleźć się w mieście. Twierdzi, że w zeszycie było coś jeszcze, ale chce, żebyśmy usłyszeli to razem, bo nie ma zamiaru się powtarzać — wyjaśnił Andreas — Stephan, skoro ona żyje, może gdzieś są jeszcze inni, może nie jesteśmy sami.

fear in your eyes || lellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz