Andreas zamknął drzwi najciszej jak tylko potrafił, żeby nie przestraszyć dziewczyny, która przez jakiś czas podążała za nimi. Odgłos jego kroków nie umknął jednak jej uwadze, skierowała na niego swój wzrok, a Niemiec dostrzegł jej mocno zaczerwienione oczy i łzy, które spływały po jej policzkach. Uśmiechnął się, żeby wiedziała, że nie ma względem niej złych zamiarów. Obserwowała go, ale nie miała zamiaru uciekać, wyglądała jakby wszystko było jej już obojętne. Kiedy Andreas był tuż obok niej usiadł na asfalcie i oparł się o samochód. Oboje wbili wzrok przed siebie, nie wiedząc co powiedzieć. Wellinger postanowił odezwać się pierwszy.
— Jak masz na imię? — zapytał.
— Valerie — wyszeptała dziewczyna lekko zachrypniętym głosem — Ale możesz mówić mi Val, wszyscy tak mnie nazywali.
— Miło mi cię poznać Val, ja jestem Andreas — stwierdził.
Znowu zapadła niezręczna cisza, Wellinger chciał zapytać co się stało, że jest tutaj sama i czy w ogóle wie gdzie się wszyscy podziali, ale uznał, że jest na to za wcześnie. Najpierw musiał zyskać zaufanie dziewczyny, a dopiero później wypytywać ją o rzeczy, których sam nie wiedział. Miał nadzieję, że ona wie coś więcej, że powie coś co wyjaśni to wszystko, ale nie obiecywał sobie zbyt wiele. Dopuszczał do siebie myśl, że dziewczyna wie tyle co on sam, a może nawet i mniej.
— Gdzie twój kolega? — zapytała nieśmiało Valerie.
— Stephan? Nie przejmuj się nim. Widzisz tamten sklep? — Andreas wskazał palcem jeden z budynków — Siedzi w środku, musimy dać mu trochę czasu, żeby oswoił się ze świadomością, że jesteś prawdziwa. Wszyscy ludzie zniknęli, ale ty tutaj jesteś, to chyba dobry znak.
— Może — stwierdziła.
Spoglądała na Andreasa kątem oka i prześledziła każdy skrawek jego sylwetki. Gdyby sytuacja wyglądała inaczej, dziewczyna stwierdziłaby, że jej nowy znajomy jest bardzo przystojny i byłaby trochę bardziej wygadana, ale w głębi serca cały czas się bała i nie wiedziała czy może mu w pełni zaufać. Poza tym jego kolega dziwnie się zachowywał, nawet z nim nie przyszedł, jakby wcale nie chciał z nią rozmawiać, a raczej szybko uciec i zostawić ją na pastwę losu. Andreas wydawał się być naprawdę miły i szczery, domyślała się, że nie jest stąd skoro jej nie rozpoznał.
— Wy też byliście w bunkrach? — wypaliła nagle.
Wellinger spojrzał na nią nieco zaskoczony, nie spodziewał się takiego pytania z jej strony. Po konstrukcji jej wypowiedzi doszedł do wniosku, że ona również musiała być w jednym z bunkrów, co wydawało się być dziwne. Co Valerie mogła robić w środku, wyglądała bardziej na dziewczynę, której w głowie siedzą tylko śliniący się na jej widok chłopcy, kosmetyki i dobra zabawa, a nie rozrywka, która większość przyprawia o dreszcze.
— Byliśmy — odparł krótko Andreas — Stephan sprawdzał czy ktoś jeszcze tam był, czemu cię nie znalazł?
— Chyba niezbyt się rozglądał. Ja akurat go zauważyłam, dlatego kiedy wyszliście to ruszyłam za wami, nie chciałam stracić was z oczu — stwierdziła.
— Co tam robiłaś? — zapytał Niemiec.
— Nie jesteście stąd, prawda?
Wellinger przytaknął skinieniem głowy. Nie zastanawiał się dlaczego Valerie o to zapytała, bo od razu stwierdził, że musiała rozpoznać to po akcencie, gdyż nie brzmiał on tak jakby pochodził stąd, ale dziewczyna nawet nie wsłuchiwała się w jego głos i nie próbowała znaleźć odpowiedzi na to skąd pochodził Andreas, a to, że nie jest ze Stanów rozpoznała po czymś zupełnie innym.
CZYTASZ
fear in your eyes || lellinger
FanfictionAndreas i Stephan są przyjaciółmi, którzy nie potrafią przyznać się do swoich uczuć. Obaj porzucili skoki narciarskie i chociaż żaden z nich nie chciał tego robić - nie mieli innego wyboru. Zagubieni próbują ułożyć swoje życie, a w celu zdobycia łat...