Leo
Płomienie obozowego ogniska powoli już dogasały, a dym unosił się wysoko ku gwieździstemu, nocnemu niebu. Westchnąłem, orientując się, że jestem jedyną osobą, która nie wróciła do swojego domku. Wszyscy się rozeszli, pewnie już spali. Ja jednak nadal siedziałem na drewnianej ławce, po raz pierwszy od miesiąca czując się w miarę dobrze. Spokojnie. Jakby czas się na moment zatrzymał. Kiedy byłem sam, bez tych wszystkich roześmianych obozowiczów wokół mnie, czułem się trochę lepiej. Mimo że w tłumie próbowałem udawać, uśmiechać się, żartować i po prostu zachowywać jak ja - niespecjalnie mi to wychodziło. Tak naprawdę potrzebowałem jedynie chwili wytchnienia. Tylko ja i moje myśli. Które przytłaczały, owszem, i to okropnie, ale chyba powoli zaczynałem sobie z nimi radzić. Bardzo powoli. Nadal za nią tęskniłem i miałem wyrzuty sumienia. Czułem się, jakby to, że nam nie wyszło, to była tylko moja wina. Może i była. Powinienem chyba przestać wspominać Kalipso.
Samotność byłaby bardziej znośna, gdyby nie to, że na każdym kroku otaczały mnie szczęśliwe pary. Dzisiaj na przykład siedziałem sobie między Percy'm i Annabeth, a Piper i Jasonem. Było trochę niezręcznie, ale starałem się nie irytować, naprawdę. Koniec z życiem uczuciowym. I tak żadna dziewczyna w obozie nawet na mnie nie spojrzy, od tego zacznijmy.
Cóż, ten plan miałby chyba jakiekolwiek szanse, ale coś stanęło mu na przeszkodzie.
To, że sam nie mogłem decydować o swoim własnym życiu.
Robiła to za mnie Piper.
A ja miałem ochotę skoczyć z klifu.
Spróbuj tu nie wybuchnąć ogniem z głębin Tartaru, kiedy córka Afrodyty zaczyna szukać ci kandydatki na towarzyszkę życia. Niewykonalne. Do klifu ciągnęło mnie bardziej niż do dziewczyn, z którymi próbowała mnie zeswatać.
Tylko jedna rzecz mnie zdziwiła, a mianowicie - Piper przez te ponad trzy tygodnie przedstawiła tylko dwie kandydatki. Szok. Myślałem, że każe mi się umawiać ze wszystkim, co się rusza. Dzisiaj, kiedy siedzieliśmy przy ognisku, wyjawiła mi swój plan działania.
– Dokonuję starannej selekcji. Wyglądu i charakteru, zainteresowań. Wszystkiego. Postanowiłam, że znajdę ci perfekcyjną partię – powiedziała, a Jason, który miał najwyraźniej już dość słuchania jej gadki dziecka bogini miłości, ukrył twarz w dłoniach.
– Znowu się zaczyna. Pipes, przestań. Chociaż na chwilę.
– Nie odzywaj się, bo dostaniesz cegłą w twarz – warknęła dziewczyna, przewracając oczami.
– Wolę cegłę od konsultacji biura matrymonialnego – stwierdził Jason.
– Co było nie tak z Emmą i Annie? Przecież są w porządku, obie do ciebie pasowały – odezwała się córka Afrodyty, nie zwracając uwagi na komentarz swojego chłopaka.
– Emma? Twoja siostra? – spytał zaskoczony Jason, spoglądając z niedowierzaniem na Piper. – Ona i Leo razem? Coś mi się nie wydaje.
– Jest śliczna. I super się z nią gada. Poza tym Valdez jej się podoba, wyczułam to.
– Ja też to wyczułem, jak się na mnie rzuciła. Wiem, jak działam na płeć przeciwną, ale to już przesada – wtrąciłem się nieśmiało, obawiając się gniewu wkurzonej potomkini Afrodyty.
– Ty przesadzasz, Leo. Myślałam, że jest w twoim typie, bo była taka...
– Nie.
– Ale...
– Nie.
– Czemu w takim razie nie wyszło z Annie? Córka Demeter. Też niczego sobie. Wiesz, jak szałowo byście razem wyglądali? – Piper podparła podbródek ręką. – Druga najcudowniejsza para roku. Zaraz po mnie i bachorze Zeusa.
CZYTASZ
What's up, Valdez? | Leo x Reader [Zawieszone]
Fanfiction- Teraz przez chwilę możesz stać się półboginią, córką Aresa, na której punkcie oszalał pewien brązowowłosy chłopak z Domku 9. - Leo Valdez, syn Hefajstosa, określany przez swoich przyjaciół jako "zabawny inaczej" po zerwaniu ze swoją dziewczyną Kal...