XIX. Odrobina romantyzmu

2.8K 246 302
                                    

Leo

Dosłownie nie mogłem uwierzyć we własne szczęście. To bardzo drobny szczegół, ale zanim udałem się niemal w podskokach pod Domek Hefajstosa, żeby spotkać się z (T/I), jakieś pół godziny chodziłem w kółko po warsztacie w Bunkrze 9 i uświadamiałem sobie, że wyruszam na randkę z najbardziej niesamowitą dziewczyną wszech czasów.

Uszczypnąłem się nawet w rękę, żeby sprawdzić, czy nie majaczę.

Jeszcze wcześniej natomiast siedziałem na kanapie z wzrokiem wbitym w ścianę przede mną i zastanawiałem się, czy na pewno przyjdzie. Wydawało się to zbyt piękne, a jeśli w moim życiu uczuciowym coś wydawało się zbyt piękne - nie zapowiadało nic dobrego. Miałem tylko nadzieję, że niczego nie zepsuję.

No spróbuj coś odwalić, Valdez. Spróbuj.

Od razu po wygranej bitwie o sztandar rzuciłem się biegiem w stronę Bunkra 9, kierując się rzadziej używanymi, leśnymi traktami. Miałem w tym swój powód, ponieważ potrzebowałem małej pomocy. Parę chwil później stałem w niewielkim, leśnym zakątku, niedaleko bunkra. Gapiłem się z wyczekiwaniem na swoją rozmówczynię.

– Przysługa? – spytała nieufnie niziutka driada z całą kolekcją listków w kręconych włosach. Skinąłem energicznie głową. – Nie jestem pewna, młodzieńcze. Nie wyglądasz mi na syna Demeter, więc nie rozumiem, co mogłoby cię do nas sprowadzać.

Odchrząknąłem, przygotowując się do oznajmienia jej czegoś, co było w stanie otworzyć mi wiele drzwi.

– Jestem bratem Harley'a – powiedziałem z szerokim uśmiechem, klaskając w ręce.

– Ach! – zawołała driada, rozpromieniając się. – Tego uroczego chłopczyka, który przynosi tutaj słodycze i mówi, że nasze zielone włosy są odjazdowe?

Skubany, dobry był. Uczył się w końcu od najlepszych. Co nie zmieniało faktu, że za naszym zwycięstwem w bitwie stała głównie korupcja.

– Tak, właśnie tego! – potwierdziłem radośnie, a driada uniosła podbródek i skinęła na mnie palcem, jakby zaznaczając, że to, co ma mi do powiedzenia jest poufne.

Zbliżyłem się odrobinę i nadstawiłem ucha.

– Jak toczy się twoja historia miłosna z córką pana wojny?

Odskoczyłem od niej momentalnie.

– Na Olimp, czy młodego trzeba kneblować, żeby się opamiętał?

– Nie unoś się. Aura złości źle wpływa na drzewa! – krzyknęła driada, wskazując wymownie na otaczającą nas zieleń. – Poza tym, tylko raz coś tam wspomniał.

Oczywiście, tak przez przypadek mu się powiedziało. Wymsknęło mu się.

– Skoro już jesteście zapoznane z sytuacją, mogę liczyć na tę malutką przysługę? – spytałem, po teatralnym westchnięciu, naturalnie.

Driada wzruszyła ramionami, ale widziałem po jej minie, że była w stanie się bez problemu zgodzić.

– Powiedzmy, że potrzebuję odpowiedniej scenerii – uściśliłem. Zielonowłosa skinęła głową z delikatnym uśmiechem.

Po powrocie do Bunkra 9 wziąłem głęboki oddech, stając przed przesuwanym wejściem do garażu. Położyłem dłoń na srebrnym przycisku po prawej stronie. Metal ze zgrzytem przesunął się powoli w górę, odsłaniając sporych rozmiarów pomieszczenie. I spiżowego smoka, nonszalancko umiejscowionego na samym środku. Włożyłem ręce do kieszeni i uśmiechnąłem się szeroko.

What's up, Valdez? | Leo x Reader [Zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz