16.

2.1K 171 31
                                    

Sprawdzony :)

***

Przedłużająca się cisza sprawia, że obaj czują się nieco zakłopotani. Peter może poznać to po szybszym biciu serca chłopaka i lekko kwaśnym posmaku wstydu bijącym od niego. Lubi myśleć, że nawet bez swoich wyczulonych zmysłów umiałby odczytać to po samym sposobie, w jaki ciało chłopaka zdradza jego nastrój. Ręce cały czas są w ruchu, przeplata ze sobą palce albo skubie wystające nitki koca. Zagryza wargi i nie patrzy na niego przez cały czas, tylko zerka jak spłoszona sarenka.

Wie też, że prawdopodobnie powinien coś na to odpowiedzieć. Niestety cała jego elokwencja ulotniła się jak powietrze z przebitego balona. Już otwiera usta, ale równie szybko je zamyka, zdając sobie sprawę, że to, co chciał powiedzieć, brzmi zbyt dziwnie, nawet jak na niego. W końcu Stiles nie wyznał mu dozgonnej miłości, tylko stwierdził, że go lubi. Dla normalnego człowieka to nie byłoby nic wielkiego, bo darzyć sympatią można wielu przyjaciół czy znajomych. Czasami nawet nie trzeba znać dobrze tej osoby, żeby móc powiedzieć, że w zasadzie jest miła i ją lubimy.

Tylko że chłopak zna go już jakiś czas. Peter zdaje sobie sprawę, że można o nim powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że wzbudza ciepłe uczucia. Większość watahy instynktownie trzyma go na dystans i podejrzliwie obserwuje każdy jego nawet najmniejszy ruch. Hale uświadamia sobie, że przez ten czas kiedy przebywał u Stilinskiego nic takiego nie miało miejsca. A jeśli już to w spojrzeniu nastolatka nie dostrzegał strachu czy pogardy, tylko raczej zmartwienie, czasami troskę. To uderza w niego z zadziwiającą siłą – Stiles jest pierwszą osobą od dawna, która przejęłaby się, gdyby coś mu się stało.

Uśmiecha się samym kącikiem ust, bez swojej zwyczajowej kpiny czy złośliwości. Ma nadzieję, że to widać, bo ostatnie czego chce, to zranienie kogoś tak wyjątkowego. Na szczęście chłopak poprawnie interpretuje jego zachowanie, bo odwzajemnia się takim samym gestem. Wilkołak gapi się jak bezdomny kundel na kogoś, kto dał mu miły, ciepły kąt w swoim domu. Jednak nie potrafi przestać, gdy Stiles uśmiecha się całym sobą. Jego twarz się rozjaśnia i już nie widać na niej tej zmarszczki na czole, która zazwyczaj oznacza, że chłopak jest czymś zmartwiony. Ciało rozluźnia się, jakby pozbył się jakiegoś ogromnego ciężaru. Ale tym, co najbardziej przyciąga Petera, są jego oczy – ciepły, czekoladowy brąz. Jednak teraz jest w nich coś jeszcze... tylko że nie ma pojęcia, jak mógłby to zinterpretować. Niby zna go równie dobrze, co on jego, a teraz naprawdę nie ma pojęcia, o czym chłopak może myśleć.

– Mam rozumieć, że cokolwiek cię tak we mnie irytowało, już przestało ci przeszkadzać? – pyta Stilinski, unosząc brew. Wygląda na to, że naprawdę zależy mu na odpowiedzi, bo wpatruje się w niego wyczekująco. Peter zaczyna gorączkowo zastanawiać się, jak zmieścić wszystko to, co przed chwilą do niego dotarło w jedną logiczną wypowiedź... – Nie wiem, co sobie wcześniej ubzdurałeś. Znając ciebie, mogło to być wszystko: zaczynając od tego, że mam jakiś swój ukryty cel, a kończąc na tym, że jest mi cię żal. – Mogła mu taka myśl przewinąć się przez umysł i jest mu nieco głupio z tego powodu.

– Nie... ja po prostu odzwyczaiłem się od tego. – Roztacza ręką koło, wskazując na całe ich otoczenie. – Wiesz, że ktoś może robić dla mnie coś tylko dlatego, że mu zależy. – Milknie na chwile, starając się zebrać ważne kwestie w proste i zrozumiałe zdanie. – Wiem też, że nie mam prawa oczekiwać od Dereka niczego ponad to, że toleruje moją osobę.

– Dlatego jesteś taki zdystansowany do wszystkiego? Skoro im nie zależy, to nie chcesz dać się złapać na tym, że tobie wręcz przeciwnie?

– Może po części... W zasadzie bety są mi obojętne. Oczywiście nie życzę im w żaden sposób źle, ale...

– A pan Alfa? – Wilkołak wiedział, że prędzej czy później Stilinski zada to pytanie, ale i tak nie czuje się całkiem komfortowo z tym, co ma powiedzieć.

– To mój siostrzeniec, i chociaż nie zgadzałem się z Talią w większości kwestii, i rozważałem nawet opuszczenie watahy wraz z żoną i dziećmi... To zależało mi na niej, jak na nikim innym. Byliśmy tak różni jak ty i Scott. – Stiles śmieje się krótko. – Nasza więź nie przetrwała mojego ślubu z Lily... tak jak Scott oddalił się od ciebie po poznaniu panny Argent, tak moja siostra z jakiegoś nieznanego mi powodu nie mogła przecierpieć, że ożeniłem się z kimś obcym, kimś, kto został przemieniony przez obcą alfę, a nie przez nią.

– Może się o ciebie bała albo miała obsesje na punkcie rodu czy czegoś takiego?

– Już się nie dowiem... Wracając do Dereka: im bardziej Talia spychała mnie na boczny tor, tym młody więcej czasu spędzał ze mną i moją rodziną. Dzieciaki go uwielbiały, może dlatego, że mogły robić z nim, co tylko chciały... bawić się, grać. A Lily była dla niego jak starsza przyjaciółka, to jej zwierzył się ze swojego związku z Kate. – Przerywa na chwilę. – Moja żona się wściekła, bo była bardzo opiekuńcza... próbowała zmusić Argent, żeby trzymała się z daleka i przez chwilę wydawało nam się, że się udało...

– Co się stało? – pyta cicho Stilinski, chociaż po jego smutnym spojrzeniu widać, że już się domyślił.

– Kate podpaliła dom podczas jednej z naszych comiesięcznych kolacji, gdzie zjeżdżała się większość rodziny

***

Po wyznaniu Hala ponownie zapada cisza, ale tym razem nie jest ona tak niezręczna. To trochę niezwykłe, że chłopak nie wyrzuca z siebie miliona słów na minutę, bo wcześniej Peter nie widział go milczącego ta długo. Może to właśnie się dzieję, kiedy wkracza się w czyjąś przestrzeń domową? Dostrzega się więcej niż wcześniej... bo tylko w swoich czterech ścianach każdy pozwala sobie czasami na bycie w stu procentach sobą.

Jednak coś podpowiada mu, że jeszcze jakiś czas temu Stilinski zachowywałby się przy nim inaczej. Byłby miły, może nawet uprzejmie zainteresowany stanem jego zdrowia. Tylko że cały czas pilnowałby się, tak jak przy reszcie stada. Można więc wyciągnąć wnioski, że ufa mu na tyle, żeby czuć się komfortowo i swobodnie. Teraz traktuje go trochę jak stały element swojego życia, co podoba się Hale'owi znacznie bardziej niż powinno.

Może istnieje szansa na to, że pewien kundel po przejściach właśnie znalazł prawdziwy dom... i nie ma tu na myśli budynku. 


Gorszy Dzień/SteterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz