19.

2.2K 184 59
                                    

*Sprawdzony


***

Parkując na podjeździe, Stiles ze zdziwieniem zauważa, że ojciec jest już w domu i to najwyraźniej nie sam. Obok radiowozu stoi znajomo wyglądający, granatowy garbusek. Wygląda na to, że jego staruszek zorganizował sobie randkę i Stiles bardzo nie chce niczego zepsuć swoim niespodziewanym wtargnięciem. Gdyby okoliczności były nieco inne, mogliby poczekać w samochodzie... ale biorąc pod uwagę psiaki Deucaliona panoszące się w Beacon Hills oraz to, że musi przygotować kilka rzeczy do podróży astralnej, to nie bardzo mogą sobie na to pozwolić.

Ciszę przerywa cichy śmiech Petera. Stilinski patrzy na niego z lekkim zmieszaniem, dopóki nie dociera do niego fakt, że wilkołak najprawdopodobniej śmieje się z czegoś, co usłyszał z domu.

– Powiedz mi – rozkazuje. Hale kręci głową i wyszczerza się do niego, co Stiles uznaje za nieco przerażające i ujmujące w tym samym czasie. Nie znaczy to jednak, że nastolatek zamierza mu odpuścić. Wpatruje się w Hale'a, mrużąc oczy i niemo domagając się szczegółowego raportu z tego co dzieje się w domu. – Peteeeer, NO!

– Nie chcesz tam teraz wchodzić – wykrztusza w końcu wilkołak, a zaraz potem chichocze kolejny raz.

– Ale... – potrzebuje dokładnie pięciu sekund, żeby wyciągnąć odpowiednie wnioski. – Serio?

– Uhm...

– Jedziemy stąd! – niemal piszczy, odpalając Jeepa. Nie ma najmniejszego zamiaru być w pobliżu, gdy to się dzieje. Nie sądził, że jego staruszek jest taki szybki... ale kto wie, ile czasu zbierał się na odwagę, żeby zaprosić gdzieś Abigail. I to nie tak, że ma coś przeciwko temu, żeby ojciec ponownie ułożył sobie życie... albo że nie lubi jego wybranki. Tylko niekoniecznie chce być świadkiem przejścia ich znajomości na wyższy poziom. Mimo wszystko John jest jego ojcem i, jak to się mówi, są pewne rzeczy, których dzieci nie powinny wiedzieć o swoich rodzicach...

– Szeryf ma całkiem niezły gust co do kobiet – oznajmia niespodziewanie Hale. Stiles nic na to nie odpowiada, tylko zerka na niego pytająo. – Pamiętam też twoją mamę... może nie jakoś szczególnie dokładnie, ale sam wygląd i ogólne wrażenie jakie robiła na ludziach. – Milknie na chwilę. – Wyróżniała się na tle szarych i nudnych mieszkańców małego miasteczka. Była trochę jak z innego świata... Jesteś do niej bardzo podobny.

– Wydaje ci się... – Stilinski czuje się nieco zakłopotany, bo został właśnie poczęstowany najpiękniejszym komplementem, jaki mógł sobie tylko wyobrazić. Zawsze chciał być taki jak mama... Wciąż pamięta tę pozytywna energię, szczery uśmiech Claudii i to, że w jakiś sposób zarażała nią wszystkich dookoła.

– Dopiero od niedawna, ale uwierz... doskonale widzę, jaki jesteś – odpowiada Peter z niezwykłą dla niego powagą.

Stilinski nie ma pojęcia, co na to odpowiedzieć, a naprawdę chciałby. Jak na złość wszystkie błyskotliwe i dowcipne uwagi uciekają mu z głowy. Została tylko dezorientacja i lekki popłoch. To nie jest dla niego znajoma sytuacja – gdy nie wie, co powiedzieć. Przecież jest znany właśnie z tego, że zawsze ma coś do dodania! Zerka na wilkołaka i z ulgą dostrzega, że ten nie wlepia w niego swojego wszechwiedzącego spojrzenia, tylko skupiony jest raczej na tym, co mijają po drodze. Sądząc po jego postawie, wypatruje wszelkich śladów bytności stada alf albo innych nieznanych nastolatkowi zagrożeń. To trochę niepokojące, że zna Petera na tyle dobrze, że jest w stanie poznać jego ogólny nastrój czy samopoczucie po samej mimice i gestach. Zdaje sobie sprawę, że powinien większą uwagę poświecić prowadzeniu Jeepa niż swojemu pasażerowi i dlatego od czasu do czasu zerka przed siebie i w lusterka, ale zaraz potem jego spojrzenie z powrotem skupia się na Hale'u. Wyraźnie go coś niepokoi i jakiś szósty zmysł podpowiada Stilinskiemu, że to nie ma bezpośredniego powiązania z czekającym ich starciem.

Gorszy Dzień/SteterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz