Należysz do mnie.

Usłyszałam strzał..

Justin pov

Właśnie dojeżdżam pod ten dom. Wysiadam z auta i biorę mój pistolet. Podchodzę do drzwi. Czuję że ktoś tam jest. Wchodzę do domu. Nagle słyszę:

-Justin Justin. Jesteś taki żałosny. Ciekawe co Lana powie na to że zabiłeś moją ukochaną. Właściwie to ona to słyszy wszystko. No dalej. Powiedz jak zalatwiłeś Cami. No dalej!-krzyknął

-Zabiłem ją-powiedziałem pewnie. -to było dawno. Wiesz że ona była kłamliwą kurwą!

-Zamknij się. -powiedział i zobaczyłem go na schodach. Uśmiechał się. W ręku miał broń. Ja wyjąłem swoją. -jesteś śmieszny.

-Może załatwimy to jak mężczyźni. Zresztą bez broni jesteś nikim prawda?-zadrwiłem z niego

-Masz rację. Odłóżmy broń -wyrzucił ją na dół. Ja również. Shawn zszedł i podszedł do mnie. Popchnął mnie. Uderzyłem go w twarz. Biłem coraz mocniej i agresywniej.

Lana pov

Widzę Justina. Odnalazł mnie. On tu jest. Bije Shawna. Mimo że tak mnie skrzywdził to nie zasłużył na to. Nienawidzę go ale niech Justin przestanie. Zaczęłam krzyczeć

-Justin! Przestań! Tatusiu!-krzyczałam na cały głos. Nie słyszy mnie. Kurwa. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Jestem przywiązana do rury sznurem. Zaczęłam wiercić rękami żeby jakoś się to rozluźniło. Bardzo bolą mnie ręce. Ale muszę dać radę. Justin dalej go bije. Shawn jest cały w krwi. Muszę coś zrobić. Zaczęłam mocniej szarpać i krzyczeć żeby Justin przestał. Nagle wstał. Wziął pistolety i włożył je w spodnie. Wziął Shawna i gdzieś go zaciągnął. Po 5 minutach wrócił. Był bez niego. Boshe on go zabił. Nie. Nie. Nie. Zaczęłam krzyczeć głośniej

-Tatusiu! Proszę!-chyba coś usłyszał. Zaczął zbliżać się do pomieszczenia w którym jestem. -Tatusiu! Jestem tutaj!

-Lana?!

-Boshe! Tatusiu..-zaczęłam płakać

-Spokojnie kochanie. Już jestem. Zaraz Cię wydostane obiecuję-powiedzial

-Nie wydostaniesz. -usłyszałam strzał i do pomieszczenia wszedł...

------
Jak myślicie kto to?

Pod YES DADDY prawie 20tyś wyświetleń. Jpdl. Dziękuję wam ❤