Przeszliśmy przez piekło

4.6K 194 25
                                    

Do pomieszczenia wszedł on. Zaczęłam płakać. Tęskniłam za nim. Bardzo.

-Tatusiu-powiedziałam łkając

-Już cicho. Jestem tu-podszedł do mnie i wyjął nóż. Przestraszyłam się trochę. On przeciął sznur. Od razu się w niego wtuliłam. Płakaliśmy oby dwoje.

-Chodź. Wezmę Cię na rączki i jedziemy stąd. Zabiorę Cię daleko stąd-wziął mnie w stylu panny młodej i wyszedł z domu

-A co z Shawnem?-zapytałam cicho

-On nie żyje. -odpowiedział Justin

Otworzył samochód i posadził mnie na miejscu pasażera. Zapiął mój pas i sam zaraz pojawił się obok

-Jak się czujesz? No tak. Głupie pytanie-złapał się za głowę

-Tatusiu bałam się bardzo. On przychodził codziennie.. ranił mnie..-płakałam bardziej

-Już cii. Nikt Cię nie skrzywdzi więcej -pocałował mnie w czoło i odpalił samochód. Ruszył.

-Gdzie jedziemy?-zapytałam

-Daleko stąd.-odpowiedział i złapał mnie za rękę-nie boisz się mnie?

-Ja.. nie.. Ale chyba pójdę spać powiedziałam

-Jasne. Z tyłu jest moja bluza. Załóż ją. Zimno ci będzie-tak zrobiłam. Była na mnie za duża więc było mi ciepło. Zasnęłam.

Justin pov

W końcu ją znalazłem. Było ciężko. Jak ją zobaczyłem przywiązaną, zmęczoną taką bezbronną to coś pękło we mnie. Teraz wszystko się zmieni. Będę się nią opiekował bardziej. Nie spuszczę jej z oka. Nigdy już nikt jej nie skrzywdzi. Nie pozwolę na to. Jak śpi wygląda jak aniołek. Muszę z nią porozmawiać o tym wszytkim. Wiem że to trudne ale muszę się spytać jej o parę rzeczy. Jedziemy właśnie do mojego domku na Bora Bora. Tam są już moi ludzie. Będą pilnować żeby nikt nie zrobił jej krzywdy. Przeszliśmy przez piekło a szczególnie ona. Widać było po niej że jest zmęczona. Jej psychika wysiadła teraz. Shawn dostał kulką w brzuch. Nie wiem czy żył czy umarł. Mam nadzieję że zdechł. Moja księżniczka nie przeżyje jeżeli on nie umarł. Zbyt on ją zranił. Jeszcze kilka godzin i będziemy na miejscu

Lana pov

-Lano kochanie wstawaj-poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Od razu miałam łzy w oczach. To Justin. Przytuliłam się od razu do niego. Bałam się że to on.

-Tatusiu chce się położyć -powiedziałam śpiąca

-Już kochanie. Już -wziął mnie na rączki i wniósł do domu. Otworzył drzwi-może się wykąpiemy najpierw? Ja jestem w krwi i ty też-kiwnełam głową na tak i weszliśmy do łazienki która stała obok sypialni. Justin posadził mnie na pralce i napuścił wody do wanny. Podszedł do mnie i spojrzał w moje oczy

-Mogę Cię rozebrać?-zapytał

-Tak-odpowiedziałam szybko

Zdjął powoli moją bluzkę. Nie miałam nic innego na sobie. Spojrzał na moje siniaki. W moich oczach pojawiły się łzy. Spojrzałam na niego. Płakał. On. Justin płakał. Rozłożyłam ręce żeby się przytulił. Od razu wtulił się we mnie płacząc. Ja również wyłam. Wszystko mnie bolało. Dosłownie wszystko.

-Chodź wejdź do wanny. Obiecuję że będę delikatny jak będę Cię mył dobrze?-zaczął się rozbierać

-Dobrze tatusiu. -weszłam do wanny i powoli usiadłam. Woda była letnia. Nie za gorącą ani nie za zimna. Chwilę potem poczułam że Justin jest już za mną. Przytulił mnie do siebie mocno.

-Już nigdy nikt Cię nie skrzywdzi. Obiecuję-wyszeptał do mojego ucha. Wziął gąbkę i nałożył na nią żel. Kazał mi wstać więc zrobiłam to. Zaczął szorować moją skórę. Tak jak obiecał był delikatny. Wymył mnie całą i spłukał wodą. Potem ja umyłam jego. Kiedy woda zrobiła się zimną wyszliśmy. Wytarliśmy się ręcznikiem i zapytałam go

-Ja nie mam ubrań przecież -powiedziałam

-Dam ci moją koszulkę i spodenki -wyszedł z łazienki i wrócił po chwili z ubraniami. -ubierz się i przyjdź zaraz

Założyłam na siebie jego ubrania. Były za duże na mnie oczywiście. Po 10 minutach wyszłam z łazienki.  Justin leżał na łóżku. Położyłam się obok. On przytulił mnie. Teraz czuję się bezpiecznie. Chce czuć się tak zawsze. Obiecał że nikt mnie nie skrzywdzi. To dziwne ale wierzę mu. Z tego wszystkiego nie wiem kiedy usnęłam...

Należysz do mnie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz