I

813 49 5
                                    

   K Y L O  R E N

   Siedział oparty bezradnie o nowy mebel. Właściwie to całe pomieszczenie było dla niego nowe. Podłoga, w której odbijała się jego umięśniona sylwetka, ściany imitujące stal oraz wielkie czerwone zasłony. Kylo nigdy nie miał tak przestronnej kajuty, nawet kiedy Snok doceniał go bardziej niż kiedykolwiek kogoś innego. Często myślał jak będzie wyglądać jego pokój, gdy stanie się mistrzem zakonu Ren. Teraz ma to wszystko przed oczami - cudowna kajuta i kilka mebli:
surowe biuro, szorstki fotel, ciasna prycza. Być może powinien bardziej doceniać co obecnie posiada, bo w jego głowie zapanował chaos. Nie mógł stwierdzić czy to wszystko to dar czy też przekleństwo. A i nie tylko kajuta była problemem... gdzieś daleko ztąd żyła bohaterka rebelianckich wyrzutków - Rey, o której chciał pamiętać. Tylko ona potrafiła pomieszać jego uczucia.

   Kylo walczył bardzo sprawnie, a jego potęga była koszmarem wielu żołnierzy. Siał postarch... promował nienawiść... Przemieniał się w bezdusznego potwora, którego sam uczył nowych sztuczek. Przypominał zagubioną dziecinę w tłumie marionetek zła, lecz teraz wiedział dokonale co jest jego przeznaczeniem. Nie wahał się i nie chciał się wahać. Popatrzył w oczy zdrajcy Najwyższego Porządku -młodej pani admirał imieniem Bellane. Poddał ją licznym torturom, ale nadal nie chciała wydać Ruchu Oporu. Choć raz prosiła go, by ją wypuścił, nigdy nie wyrzekła się opozycji.
Jej niebieskie oczy bacznie przypatrywał się jego oczom - nawiązali kontakt wzrokowy. Posłała mu błagalne spojrzenie.

- Nasza najlepsza rekrutka, a potem genialna admirał... - zaczął mówić - Przeszła na jasną stronę mocy, jak jakaś głupia wieśniaczka! - wykrzyczał.

- Mocą jestem silna. - odpowiedziała cicho.

- Modlitwa się na nic nie zda! - znów podniósł głos, lecz skinął na szturmowca.

Żołnierz uderzył Bellame w plecy ogromnym kijem, a ta upadła na kolana. Miała długie blond włosy, które teraz przyciskała do piersi.
Bała się, że ktoś powyrywa je w ramach kary. Dziewczyna była bardzo mądra i doskonale wiedziała do jakich czynów są w stanie posunąć się przeciwnicy Ruchu Oporu.

- Bellame, jesteś naiwna. - stwierdził Ren, po czym szturmowiec wycelował blasterem w jej głowę.

- Proszę, nie! - blondynka zaczęła się szarpać, chociaż przeszywał ją straszliwy ból wzdłuż kręgosłupa.
- Nie!

R E Y

Całą noc dręczyły ją koszmary. Mówiły o śmierci i cierpieniu jej nowej przyjaciółki - Bellame. Blondynki, która przeszła na jej stronę. Dzięki niej Rey w porę opuściła salę tronową na niszczycielu. Po spektakularnym starciu z Kylo Renem, oboje stracili przytomność. Bellame pomogła jej wstać oraz uderzyła mrocznego rycerza w głowę,aby dłużej leżał na podłodze. Rey była jej bardzo wdzięczna i doceniała odważną stronę przyjaciółki. Dlatego kiedy wstała nie mogła odpędzić od siebie złych myśli.

.............

Następny rozdział już wkrótce.
Jak Wam się podoba?

Okładka - niebieskiecukierkiii

It's your choice (reylo)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz