VII

433 38 7
                                    

KYLO REN

   Oczekiwał jej w napięciu. Dał jej dwa dni, z czego minął już jeden. Kylo Ren zastanawiał się jak mógłby przygotować się psychicznie na wizytę Rey. Kazał już przydzielić Bellame normalną kajutę z pryczą oraz szafą, ponieważ wiedział, że Rey na pewno przyleci. Nie chciał zadawać jej zbędnego bólu, bo kojarzył jak to jest stracić przyjaciela. Kiedy jeszcze był po jasnej stronie Mocy, wielu zraniło jego uczucia. To był jeden z czynników pchających go na drugą stronę. Oparł się plecami o szarą ścianę. Nigdzie nie dostrzegał generała Huxa, co wzbudziło w  nim niebywały spokój. Odkąd stał się Najwyższym Wodzem, rudzielec cały czas starał się wyprowadzić go z równowagi. Nie umknęło jego uwadze, iż wojskowy chciał przejąć całe dziedzictwo Snoke'a. Często rozmyślał nad tym czy nie zdezerterować tej kreatury raz na zawsze, ale nigdy nie miał na tyle chęci. Kylo podążał szerokim korytarzem wprost do wnętrza hangaru, minął najnowszy model myśliciela i przystanął przy małym statku. Wyczuwał w jego wnętrzu drobną istotę o ciemnych włosach. Upajał się jej siłą, blokując swoj umysł na jakiekolwiek działania ze strony dziwczyny. Mierzył groźnie wartownika, który brutalnie wyciągał Rey ze środka. Nie stawiała większego oporu, po za nerwowym chodem czy próbami powalenia szturmowca. To jednak Kylo puścił mimo uszu, miał gdzieś lojalnego żołnierza. Mógl miecć na pęczki ubranych w białe skafandry ludzi, a tak niezwykla użytkowniczka Mocy zdarzała się bardzo rzadko. Zdawało mu się nawet, że Rey została jego trofeum wojennym.

- Ręce do przodu. - szturmowiec pociągnął za jek nadgarstki, zapinając polyskujące kajdany.

Mroczny rycerz spojrzał ukradkiem na jej chude ciało oraz pozdzierane szaty.

- Nareszcie jesteś w domu. - powiedział swoim aksamitnym głosem, ale dziewczyna nadal w myślach ciskała w niego błyskawicami.

Ren chciał utemperować jej temperament jakąś ripostą na temat Ruchu Oporu i jego zagładzie, ale do rozmowy wtrąciła się białowłosa.

- Dużo Moc. - stwierdziała zbliżając się do Rey - Potęga. - chwycila jej podbródek w swoje poszarzałe paznokcie - Nie pomyliłam się co do niej. - puściła ją.

- Na początek mały sprawdzian. - Alima Deruna rozpieła Mocą metal na rękach nowo przybyłej.

Rey od razu przywołała miecz Rena i rzuciła się na z pozoru urokliwą Derunę. Alima sprawnie odepchnęła ją, a potem cisnęła o ścianę hangaru.

Kylo drgnął, kiedy brunetka nie podniosła się. Był pewien, że doznala ciężkich obrażeń dopóki nie podparla się lewą dłonią.

REY

   Po jej ręce spływała bordowa ciecz, która kapała na podłogę. Przerażona widokiem krwi odwrociła wzrok na Kylo. Jeśli ktokolwiek ma jej pomóc - to tylko on. Sama powiedziala kiedyś, że to w nim jest nadzieja na uratowanie galaktyki.

- Podejdź, moja nowa uczennico. - niska kobieta wydawala się być chodzącą wiedźmą zła. Z jej oczu wiał chłód, a mimiki twarzy - bezwzględność.

Rey nie miala jednak na tyle siły. Raz po raz próbowała stanąć na własne nogi, lecz skończylo się to fiaskiem. Krew pulsowala w jej żyłach, a serce niemal wyskoczylo jek z piersi, gdy zobaczyła czyjeś rece przy plecach. Czarne rekawice podnosiły ją z lodowatej posadzki. Chciała upewnić się czy to wybawiciel, czy też śmierć? Niestety jej oczy coraz bardziej się zamykały, a usta drżały z wycięczenia. Białe plamki, które blokowały jej obraz - walczyły o dominację. Wkrótce potem straciła przytomność.

KYLO

Patrzył na jej ciemne oczy, aż je zamknęła. Potrząsnął nią, ale bez efektu. Chciał zabić Alimę, ale w ostatniej chwili pochamował się. Podniósł nieprzytomne ciało dziewczyny, burcząc pod nosem najróżniejsze przekleństwa. Deruna natomiast była zadowolona ze swojej lekcji, przystanęła z boku i obserwowała czyny Rena.
- Zabrać ją do przygotowanej kajutu. - polecił szturmowcowi, podając ją na jego ręce. - A ja porozmawiam z Alimą. - spojrzał na niewzruszoną białowłosą.

- Jak śmiałaś? - warknął wyciągawszy czerwony miecz świetlny.

Chcecie nexta?

It's your choice (reylo)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz