3.

102 3 0
                                    


- Nie to nie jest żadne wyzwanie. Masz mnie tylko zawieźć do domu! – podniosłam głos poirytowana.

Brunet bez słowa trzasnął drzwiami i ruszył.

Nie powiedział do mnie ani słowa. Zachowałam się jak idiotka. Przecież widział co robiłam żeby z nim nie jechać a mimo to chciał mnie zawieźć a ja zamiast mu dziękować jeszcze na niego nakrzyczałam.

- Słuchaj ja... Ja przepraszam. – Wyrzuciłam z siebie i odwróciłam głowę w stronę mijanych drzew.

Chłopak w ogóle się nie odezwał. Po chwili usłyszałam kliknięcie i muzykę. Włączył radio. Gniewał się.

- Przepraszam. – Powtórzyłam.

A on zrobił coś czego się nie spodziewałam. Pogłośnił muzykę tak głośno, że nie słyszałam własnych myśli. Totalnie mnie zignorował.

Auto zaczęło zwalniać a ja rozpoznałam ulicę, na której mieścił się mój dom. Kiedy w pełni się zatrzymał szybko wyszłam z samochodu i poszłam w kierunku domu.

Przy szukaniu kluczy widziałam, że brunet nadal stoi pod moim domem. Dopiero kiedy weszłam usłyszałam jak odjeżdża.

Nagle zdałam sobie sprawę z tego gdzie jestem. W domu. O tej porze. Już po mnie.

Po cichu zaczęłam ściągać buty. Powiesiłam kurtkę i ruszyłam po schodach na górę. Raczej taki miałam zamiar. Zatrzymała mnie mama. Wyszła z salonu w rozwalonym koku, podkrążonymi oczami, w starych dresach i rozciągniętej koszulce. Wyglądała koszmarnie. Ubrania na niej wisiały, była strasznie chuda. Dlaczego widzę to dopiero teraz?

- Zap...

- Nie chcę tego słuchać. – Machnęła ręką. – W przyszłym tygodniu wyprowadzasz się do ojca.

Zamarłam.

W jednej chwili poczułam falę emocji. Wstyd, złość, gniew, lęk i rozpacz. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, zacisnęłam dłonie tak, że pobielały mi kostki.

- Co?! – Wrzasnęłam. Jedyne co czułam to złość. Wielką, ogromną złość, która ogarniała każdą cześć mojego ciała.

- W przyszłym tygodniu wyprowadzasz... - Z nadzwyczajnym spokojem, chciała powtórzyć to co powiedziała. Przerwałam jej. Doskonale wiedziałam co mówiła.

- Nie możesz mi tego zrobić! – Wrzasnęłam jeszcze głośniej.

- Uspokój się. – Powiedziała ze spokojem ocierając czoło.

- Dlaczego? Dlaczego mi to robisz?! – Pod koniec załamał mi się głos. Jedna łza za drugą zaczęły spływać mi po twarzy.

Widziałam ból na twarzy mojej matki. W tamtym momencie nie zwróciłam na to uwagi. Jedyne co czułam to nienawiść.

Pobiegłam po schodach do pokoju. Zamknęłam drzwi, rzuciłam się na łóżku i zaczęłam płakać.

***

Obudziłam się następnego dnia. W ubraniach, z piekącą twarzą od całonocnego płaczu. Na szczęście dzisiaj była sobota, więc nie musiałam się martwić szkołą.

Podeszłam do szafy i wybrałam ubrania na dzisiaj. Najchętniej nie ruszałabym się z łóżka ale miałam pewne plany.

Wyszłam z pokoju, spodziewając się tego, że mamy nie będzie w domu. Zwykle weekendy spędzała w pracy.

Dzisiaj była w domu. Niestety.

Kiedy szłam do łazienki ona wychodziła ze swojego pokoju. Przystanęła chcąc mi coś powiedzieć ale nie zwróciłam na nią uwagi.

Ubrałam się w luźne dresy, czarną bokserkę i bluzę.

Z szafy wyjęłam sportową torbę i spakowałam do niej ubrania, kosmetyki i inne podstawowe rzeczy.

Usiadłam na łóżku i sięgnęłam po telefon. Wybrałam numer Kevina i czekałam aż wreszcie odbierze. Po kilku sygnałach usłyszałam jego głos.

- Co jest młoda?

- Mogę wpaść do ciebie na noc?

- Jasne. – Usłyszałam szmery po drugiej stronie słuchawki i sądząc po głosach śmiech kilku facetów. – Jest pewien problem. Wieczorem jest impreza u Tony'ego powiedziałem mu, że będę, głupio byłoby się teraz wycofywać. – Powiedział Kevin.

- Daj spokój wcale nie byłoby ci głupio, po prostu chcesz skorzystać z okazji na darmowy alkohol. Mam rację?

- Tu mnie masz. To jak? Wpadamy razem na imprezę czy jednak nie idziesz?

- Idę. – Odpowiedziałam bez zastanowienia.

- Żartujesz! – Rzucił chłopak. – Przecież ty nigdy nie imprezujesz. – Zaśmiał się.

- To oznacza, że sprowadzasz mnie na złą drogę. – Powiedziałam w żartach. Tak naprawdę chciałam na nią pójść tylko dlatego, żeby się rozerwać i oczywiście upić. – Będę u Ciebie za pół godziny.

- Masz czym przyjechać? Mogę poprosić kogoś żeby po Ciebie pojechał.

- Wezwę taksówkę.- rozłączyłam się i przeszukałam kontakty.

Taksówka zjawiła się pod moim domem po około 10 minutach. Szybko założyłam trampki i zeszłam na dół.

 - Cheryl! Gdzie ty się wybierasz? – Usłyszałam za sobą mamę ale zignorowałam ją i wyszłam.                       

Zła Reputacja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz