12.

65 1 1
                                    

- Znasz tego chłopaka? - zapytała kobieta wsiadając do auta.

- Nie, jestem tu drugi raz w życiu, skąd miałabym go znać? - odpowiedziałam wgryzając się w czekoladowe ciastko.

- Wbrew pozorom Londyn wcale nie jest tak daleko.

Przeanalizowałam w głowie to co powiedziała i zadałam pytanie, na które odpowiedź w zasadzie mnie nie interesowała.

- Jak się z nim poznałaś?

- Z kim? - zerknęła na mnie na co ja podniosłam brwi. - To będzie dosyć nudna historia. - upiła łyka kawy i odpaliła auto. - Mam kilka własnych marek odzieżowych. Jedna z nich produkuje garnitury dla wysoko postawionych biznesmenów, polityków i innych ważnych osobistości. Bardzo dużo garniturów zostaje w naszych magazynach, ponieważ kończy się ich modowy sezon a na rynek wchodzą nowe modele. Jako tak wielka firma nie możemy pozwolić na to żeby ważna osobowość, którą reprezentujemy wyszła w garniturze z zeszłego sezonu. Więc żeby pozbyć się ich nadprogramowej ilości co roku wybieramy kilka małych firm, którym je oddajemy. Kilka lat temu właśnie firma, w której pracował twój tata znalazła się na naszej liście. Tak się złożyło że także twój tata został koordynatorem tej transakcji. Kilka razy doszło do jakiś komplikacji. Musiałam osobiście stawić się w Londynie, nie jeden raz. I tak właśnie wszystko się zaczęło.

Historia dobiegła końca, auto się zatrzymało a ja wróciłam myślami do chwili obecnej. Stałyśmy na szkolnym parkingu.

- Nie wiem jak to się stało! Masz tylko dziesięć minut. Szybko, szybko. - Amanda wyskoczyła z auta i zaczęła pakować wybrane książki do nowego plecaka. Wysiadałam z auta i rozejrzałam się. Bydynek był ogromny i okropnie brzydki, ciemnozielony kolor i wielkie okna nie dodawały mu uroku. Brzydka pogoda i to że się nie wyspałam zapewne wpłynęły na to że nie byłam nastawiona pozytywnie.

- Dostałam twój plan, więc wszystko ci spakowałam. - z uśmiechem podała mi rzeczy. - Tutaj masz telefon. - zaskoczona spojrzałam na kobietę. - Musiałam się nieźle wysilić żeby przekonać twojego tatę, dlatego proszę cię nie zawiedź mnie.

Skrzywiłam się, bardzo nie lubiłam być od kogoś zależna. A teraz miałam dług u Amandy. Super.

- Tu masz moją wizytówkę. Przyjadę po ciebie więc musimy się jakoś znaleźć. Z tyłu napisałam też numer Gabriela. To co? Dasz sobie radę?

Przekręciłam oczami.

- Nie mam 10 lat. - zaśmiałam się żeby nie zabrzmiało to całkowicie chamsko.

- Tak, jasne. - rzuciła zmieszana. - To powodzenia.

Wsiadła do auta, a ja ruszyłam w kierunku wejścia. Wcale się nie spiesząc, chociaż byłam już spóźniona.

- Cheryl! - Amanda opuściła szybę auta i zaczęła mówić.

- Chciałabym żebyś, wiedziała że zaczęłam się spotykać z Gabrielem dopiero po tym jak złożył papiery rozwodowe. Nie miałam wpływu na to że odszedł. Naprawdę chce żebyś mi uwierzyła.

Skinęłam tylko głową i weszłam do budynku. Spojrzałam na kartkę z planem.

Sala 51. Lekcja matematyki.

Ruszyłam wzdłuż korytarza patrząc na cyfry na drzwiach.

- 31...33...35...36 - mówiłam szeptem do siebie i szłam dalej. - Gdzie ta zasrana pięćdziesiątka?

Nagle obok mnie przeszła rudowłosa dziewczyna a ja o mało nie podskoczyłam ze strachu.

- Zaraz...- odwróciła się i spojrzała prosto na mnie. Zerknęłam do tyłu myśląc że być może patrzy się na kogoś za mną. - Ja cię skądś kojarzę. - wskazała na mnie palcem.

- Cóż, nie sądzę ale jeżeli wiesz gdzie jest sala 51 to byłabym...

- Wiem! Jesteś tą dziewczyną z imprezy u Tony'ego.

I wtedy mnie olśniło. To była dziewczyna, która opierała się na jego ramieniu.

Dziewczyna okrążyła mnie niczym zwierzyna drapieżnika. Poczułam się nieswojo. Chciałam być tutaj zupełnie kimś innym. Musiałam być kimś innym. Totalnie zapominając o przeszłości a teraz wszystkie plany zostały zaprzepaszczone.

- Nie zapamiętałabym cię gdyby nie to że trafiłaś a później nagle rozpłynęłaś się w powietrzu. - zaśmiała się. - Co tu robisz?

Zatrzymała się i wlepiła we mnie wzrok.

- Szukam sali 51. - odpowiedziałam starając się ze wszystkich sił zabrzmieć na znudzoną.

- Nie o to pytałam.

Po całym korytarzy rozniósł się dźwięk stukając obcasów.

- Dziewczęta? Co tu robicie? Po dzwonku każdy powinien być na zajęciach. - Kobieta w starannej fryzurze i opinające sukience przystanęła z ręką na drzwiach i zwróciła się w naszą stronę.

- Dzień dobry, yhm... jestem nowa i nie mogę znaleźć sali 51. - powiedziałam zmieszana podchodząc do kobiety.

- Oh, oczywiście, tak. Rachel! - krzyknęła i machnęła do odchodzącej rudowłosej. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech.

- Tak, pani profesor? - zapytała stając tuż przy mnie.

- Zaprowadź proszę koleżankę do nowej sali od matematyki.

- Dobrze, panie profesor. - poszłam w ślad za rudowłosą.

- Jesteś naprawdę dziwna, nieznajoma. - rzuciła kiedy wchodziłyśmy po schodach. Zignorowała to. Nie miałam ochoty na potyczki słowne. - To tutaj.

- Dzięki. - wzięłam głęboki oddech i zapukałam.

- Dzień dobry. Jestem nową uczennicą i...

Wysoki mężczyzna odłożyć linijkę na biurko zawalane stertą papierów, dosłownie. Spojrzał się na mnie znad swoich okularów a jego wzrok dosłownie mnie przeraził. Wyglądał na solidnie wkurzonego.

- Dzień dobry. - ostry wzrok zniknął a na jego twarzy zagościł uśmiech. Trochę się rozluźniłam. - Spodziewałem się ciebie. Podejdź proszę. - wskazał ręką miejsce obok siebie. - Moi drodzy, to jest nasza nowa uczennica Cheryl Pale. Proszę zajmij wolne miejsce.

Rozejrzałam się po klasie i zamarłam.

W ostatniej pojedynczej ławce siedział brunet, którego zdążyłam poznać.

Zła Reputacja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz