Przez cały dzień nie chciałam bezczynnie siedzieć i gapić się w ścianę więc wybrałam się na przechadzkę po domu, z pięćdziesiąt przechadzek. Ojciec był w pracy ale miałam wrócić o 6 na kolację, czego dowiedziałam się od Amandy przy jedzeniu obiadu, który sama przygotowała. Przez połowę dnia gdzieś zniknęła, aż nagle o 3 wpadła do pokoju mówiąc że obiad jest gotowy i miło by jej było gdybym zjadła z nią. Zgodziłam się bo nic innego do roboty nie miałam.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Oderwałam wzrok od spływających po oknie kropel deszczu i spojrzałam na szary zegar, który wskazywał za kwadrans 6.
- O 6 kolacja, proszę cię przyjdź i zjedz z nami. - usłyszałam głos Amandy i niekontrolowane prychnęłam. Dlaczego ona zawsze mówi w ten sposób?
Równo o 6 wyszłam z pokoju. Weszłam do ogromnej jadalni gdzie przy stole, oczywiście na środku, siedział ojciec wpatrzony w srebrny zegarek na swojej ręce. Do pokoju weszła Amanda niosąc przezroczyste naczynie żaroodporne.
- Cheryl, już jesteś. Siadaj proszę. - wskazała miejsce po lewej stronie mojego ojca. Ona zajęła miejsce po prawej. - Twój tata powiedział że nie jesteś na nic uczulona. Zrobiłam lasagne. Mam nadzieję że będzie smakować.
Mój rodzic oderwał wzrok od zegarka, gdy tylko usłyszał moje imię. Zerknęłam na niego widząc zaskoczenie na jego twarzy, które jak najszybciej zamaskowała.
Z sztucznym uśmiechem odsunęłam krzesło i usiadłam przy stole. Spojrzałam na ojca i nadal wymuszając uśmiech powiedziałam jego słynne słowo.
- Perfekcyjnie.
Spojrzał na mnie i odchrząknął. Sięgnął po lasagne, której kawałek nałożył każdej z nas.
- Smacznego. - rzucił tylko, nie siląc się nawet żeby jego głos brzmiał sympatycznie.
- Coś się stało kochanie? Zachowujesz się co najmniej... dziwnie. - usłyszałam głos Amandy i zaśmiałam się krótko. Czy ona jeszcze nie domyśliła się, że powodem jego dziwnego zachowania jest moja obecność?
- Nic się nie stało. Jak ci minął dzień? - zapytał kobietę. Atmosfera, która teraz panowała w pomieszczeniu była naprawdę sztywna.
- Bardzo pracowicie, twój dzień zapewne również. - Wbiłam w nią spojrzenie próbując rozszyfrować czy uśmiech, który znowu pojawił się na jej twarzy jest wyćwiczony.
- Bardzo. Jako że jesteśmy tutaj wszyscy razem. - spojrzał na mnie na co miałam ochotę głośno się roześmiać. Naprawdę liczył na to, że się nie zjawię. - Chciałem powiedzieć coś ważnego. Cheryl rozmawiałem z twoją mamą. Oboje uzgodniliśmy że najlepszym wyjściem będzie zapisanie cię tutaj do szkoły. Prawdopodobnie również tutaj ukończysz ostatnią klasę.
Uszczypnęłam się w przedramię sprawdzając czy aby na pewno nie jestem właśnie w jakimś koszmarze. Później jeszcze raz i jeszcze raz.
- Żartujesz sobie! - krzyknęłam wstając z rozmachem. Krzesło przewróciło się uderzając z hukiem o marmurową podłogę. - Nie spędzę z tobą półtora roku!
- W tej chwili usiądź na miejscu. - podniósł głos, a mnie o dziwo wcale to nie ruszyło. - Możesz porozmawiać o tym z mamą. To nie była tylko i wyłącznie moja decyzja.
Powstrzymywałam łzy cisnące mi się do oczu. To nie mogła być prawda.
- Mama by nigdy nie pozwoliła na coś takiego! Chce wrócić do domu! - krzyknęłam coraz bardziej rozwścieczona. To nie mogła być prawda. To nie jest prawda.

CZYTASZ
Zła Reputacja
Teen Fiction"Chris zakręcił butelką, która zatrzymała się na mnie. - O Cheryl. Prawda czy wyzwanie? Wcześniej wzięłabym prawdę bo wiedziałam jakie oni mogą mieć pomysły ale promile w mojej krwi dodały mi odwagi. - Wyzwanie! - Przeliż się z Tonym. "