10.

65 1 1
                                    

Minęło trochę czasu a ja nie miałam zamiaru schodzić na tą przeklęta kolację. Leżałam na łóżku i słuchałam muzyki.

- Amanda powiedziała żebyś zeszła na kolację. - usłyszałam głos ojca po tym jak drzwi trzasnęły o ścianę.

Czytałam książkę, a słuchawki leżały obok, więc niestety nie mogłam udawać, że go nie słyszałam.

- Czekamy na ciebie już pół godziny, wstawaj w tej chwili, za 10 minut widzę cię na dole. - Powiedział wściekle i wyszedł z pokoju. - Odliczam czas... - dodał z oddali.

- co do sekundy. - Powiedziałam razem z nim, jego słynne powiedzenie.

Usiadłam na łóżko zastanawiając się co zrobić.
Pewne jest to, że tam nie zejdę. Nie mam zamiaru siedzieć z nimi przy stole i udawać kochają się rodzinkę.

Z zaciśniętym żołądkiem puściłam muzykę i sięgnęłam po książkę czekając na to co miało nastąpić.

Od książki oderwał mnie kolejny trzask odbijających się drzwi.
Ktoś szarpnął moje słuchawki, wściekła usiadłam i spojrzałam na ojca, w ręku trzymał mój telefon.
Zeskoczyłam więc z łóżka żeby zabrać moją własność.

- Oddaj! - krzyknęłam próbując złapać mój smartfon.

- Powiedziałem masz 10 minut. Dwa razy się powtarzać nie będę. Zabieram twój telefon i laptopa. Dostaniesz je dopiero wtedy kiedy nauczysz się szacunku.

- I ty niby chcesz mnie go uczyć? - wycedziłam prychając.

- Nie będziesz się tak do mnie odzywać! Jestem twoim ojcem! Należy mi się szacunek do cholery jasnej!

- Nigdy ci się nie należał i teraz też się to nie zmieniło! - krzyknęłam i wyminęłam go wybiegając z pokoju. Nie wiem jak zdołałam zbiec ze schodów, wyjść z domu, przebiec cały plac i przeskoczyć przez ogromną bramę. Mój mózg nie zapamiętał tych szczegółów a ja nie miałam czasu ich sobie teraz przypominać. Biegłam co sił w nogach przed siebie. Skręcałam w przeróżne uliczki i połykałam łzy. Tony łez.

Po dłuższym biegu nogi zaczęła odmawiać mi posłuszeństwa. Każdy krok wywoływał ból tak uporczywy, że musiałam się zatrzymać. Upadłam na kolana na środku chodnika. Dookoła były bogate domy i przerażająca ciemność. Uświadomiłam sobie co robię. Jestem sama w nieznanym mieście i nie mam siły wrócić do domu. Otarłam ostatnie łzy i wstałam łapiąc się za głowę.
Muszę wrócić.
Przeszłam z powrotem spory kawałek i wtedy zobaczyłam białą terenówkę. Jego samochód. Zatrzymał się przy krawężniku i uchylił szybę.

- Wsiadaj. Bez słowa. - rzucił a już nie miałam siły się kłócić. Otworzyłam drzwi i choć miałam chęć trzasnąć nimi z całej siły nie zrobiłam tego.
***
Obudziłam się następnego dni w podłym nastroju. Po wczorajszym biegu każdy krok był naprawdę męczący. Po przyjechaniu do domu od razu wbiegłam do pokoju. Niesamowicie głodna marzyłam o śniadaniu. Jak na zawołanie ktoś zapukał do drzwi. W myślach błagałam żeby to nie był ojciec.
Chociaż on otworzyłby drzwi bez pukania.

- Cheryl czy mogę wejść? - usłyszałam głos Amandy, a w myślach szybko policzyłam do dziesięciu. Nie chciałam być dla niej niemiła ale sam fakt, że mój ojciec wiedzie z nią sielskie życie, kiedy mama daje z siebie wszystko żeby na wszystko było nas stać wywoływał we mnie negatywne emocje.

- Wejdź. - powiedziałam najmilej jak mogłam, chociaż zabrzmiało to strasznie sztucznie.

Otworzyła drzwi trzymając w rękach pełną tacę z jedzeniem. Spojrzałam na to ze zdziwieniem, które jak najszybciej uleciało po tym jak zobaczyłam jak wyglądała. Jasne włosy idealnie wyprostowane i ułożone, lekki makijaż i oczywiście obcisła sukienka w zestawie ze szpilkami. Próbowałam sobie przypomnieć kiedy ostatni raz moja mama tak wyglądała a świadomość że od kilku lat widywałam ją tylko w rozciągniętych koszulkach, dresie sprawiła że oczy zaczęły mnie piec. Dopiero teraz powoli zaczęłam zdawać sobie sprawę jak bardzo codziennie była zmęczona. Jak każdego wolnego wieczoru, który zdarzał się niezwykle rzadko planowała obejrzeć kilka odcinków swoich ulubionych seriali a zamiast tego zasypiała zmęczona na kanapie.

- Dzień dobry. Pomyślałam, że pewnie jesteś głodna. Przyniosłam ci śniadanie, nie wiem co lubisz więc postawiłam na naleśniki. - nerwowo się zaśmiała. - I herbatę, twój tata kiedyś wspominał że nie lubisz kawy.

Zamarłam. Serio? Przez kilka lat nie potrafił zapamiętać imienia mojej przyjaciółki ale przed swoją kochanką odgrywał rolę kochającego ojca.

Wstałam z łóżka zabierając leżąca obok torbę. Wyminęłam kobietę i skierowałam się do sąsiadującej z pokojem łazienki. Odkryłam ją wczoraj w nocy po otwarciu kilkunastu drzwi do przeróżnych sypialni i gabinetów.

Jedyne miejsce, w którym mogłam się zamknąć bo w moim pokoju nie było zamka. Zapewne był to celowy zabieg.

Kiedy wyszłam z łazienki w pokoju wzięłam się za jedzenie naleśników. W domu panowała taka cisza, że z całego serca pragnęłam puścić muzykę ale w dalszym ciągu nie miałam telefonu.

***
Wracam do pisania. Rozdziały mogą wam się wydawać słabe i takie też są. Z cierpliwością poczekajcie aż akcja się rozkręci :))

Zła Reputacja Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz