Z pamiętnika Dawida Kubackiego
00:15
Tefałpe odfajkowane, Ojrosporty odfajkowane. Pięć innych wywiadów też. A w kolejce następnych dziesięć. Czy możemy już wrócić do hotelu?
00:29
Adam wygonił wszystkich do hotelu, na skoczni zostaliśmy tylko my, Sztefan, Pietrek, pięć tysięcy polskich dziennikarzy i panowie zwijający kable.
00:30
Poprawka, Pietrek pojechał do hotelu wyciągać zapasy wódki. Żeby nie było, że wbijamy na imprezę na krzywego ryja. Niech sobie Norki i Niemiaszki nie myślą, że my się bawić nie umiemy. Co to, to nie, my nadamy tej imprezie całkiem innego tonu.
00:33
...tylko kto nas potem na to podium wciągnie? Eeee tam! Dużo czasu na leczenie kaca, dopiero wieczorkiem ta cała ceremonia. O kurczaki, kolejny się pcha z mikrofonem, ZABIERZCIE MNIE STAAAAAAAĄD!
00:45
Okej, wzięli się za Kamila, na trybunach pustawo, więc idę poszukać nam transportu do hotelu, to może wymkniemy się cichaczem.
00:50
Znalazłem jakiś autobus! Idę zasięgnąć informacji!
00:51
...czy w tym kraju mówi się w jakimś innym języku niż koreański?
00:52
Oh, wait. To był angielski, tylko w jakimś chińskim wydaniu. To jest, koreańskim. Jeszcze raz, od początku.
00:59
Dobra, wszystko już wiem. Miły skośnooki pan kierowca na nas poczeka jeszcze jakąś godzinkę i zabierze nas do hotelu. Cacy. Zawsze twierdziłem, że Azjaci to naprawdę mili ludzie. Wracam do chłopaków przekazać dobre wieści. Co prawda się mocno spóźnimy na imprezę, ale cóż, przynajmniej wejście będziemy mieli mocne!
CZYTASZ
Koreański survival, czyli nigdy nie ufaj skośnookiemu kierowcy autobusu
FanfictionNo i jesteśmy medalistami olimpijskimi. Hura, czy coś. W sumie to otworzylibyśmy szampana, ale... tak jakby utknęliśmy na skoczni. Sami. W ciemności. I nie mamy się jak stąd wydostać. Czy uda nam się przetrwać do rana? Oto jest pytanie!