Godzina 11

208 22 7
                                    

Z pamiętnika Dawida Kubackiego

10:33

Ktoś szturcha mnie w ramię. Jestem cały zesztywniały. Spanie w zaspie, bez kurtki i w podartych gaciach, to chyba nie był najlepszy pomysł.

10:34

Osoba, która mnie szturcha jest bardzo uparta. Niech będzie, otworzę jedno oko.

10:35

...i drugie, bo nie wierzę w to, co widzę.

10:36

Ha! Wrócili po mnie! Kamil, Maciej i Stefan! Wiedziałem, że jednak trochę mnie lubią.

10:39

Pomagają mi wstać i otrzepują ze śniegu. Okazuje się, że jakiś kilometr dalej zauważyli mój brak i postanowili po mnie wrócić. Nie umieli dogadać się z kierowca, więc postanowili porzucić transport, by mnie odnaleźć. To się nazywają prawdziwi przyjaciele!

10:42

Wygląda na to, że od celu dzieli nas jakieś pięć kilometrów. Musimy dać radę! Bo jeśli nie my, to kto?

10:55

Zza zakrętu wyłania się wioska olimpijska. Hura! Daliśmy radę! Teraz tylko dotrzeć do hotelu i będziemy mogli powiedzieć, że ta przygoda - to jest, ten horrror - zakończył się szczęśliwie.

10:59

Jedenaście godzin mordęgi, w głodzie, zimnie i ciemności. Walka o przeżycie wśród dzikich stworzeń i własnych słabości. I my - ci, którzy bohatersko stawili czoła tym wszystkim przeciwnościom losu! Bo nie każdy bohater nosi pelerynę, co nie?


Koreański survival, czyli nigdy nie ufaj skośnookiemu kierowcy autobusuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz