03 | ZJEDNOCZENIE

1.4K 73 4
                                    

Bieganie dookoła Comic Cona z podekscytowanym Dylanem O'Brienem było fajne. Maya nie mogła temu zaprzeczyć. Ale to także okropnie ją męczyło.

Szczególnie, kiedy Dylan był wołany przez kogoś, by został przeprowadzony z nim wywiad, a on musiał zostawić swoją przyjaciółkę samą. Brunetka nie narzekała, głównie dlatego, iż widziała jak podekscytowany i szczęśliwy był Dylan. Zgodziła się na pójście na Comic Con, bo wiedziała, że gdy to zrobi, Dylan będzie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nie mogła mu odmówić, ale zaczynała żałować tej decyzji.

To był moment, w którym miała już dość - jej stopy bolały po bieganiu przez cały poranek i popołudnie, po prostu potrzebowała przerwy. Najszybciej jak to możliwe.

- Dyl, jakim cudem nie jesteś jeszcze zmęczony? - zapytała chłopaka, który stał obok niej i szeroko się uśmiechał. Czekali w pokoju na kogoś, kto przyjdzie przeprowadzić wywiad z brunetem.

Brunet posłał jej uśmiech.

- Kawa i jeszcze więcej kawy - odpowiedział, na co Maya się zaśmiała. Oczywiście, kawa była częścią jego sekretu. - W takie dni zawsze piję dużo kawy!

- Cóż, może na chwilę się wymknę, żeby dostarczyć sobie kofeiny? - poprosiła z oczami szczeniaczka. - Niedaleko jest fajna kawiarnia, w razie czegoś nie będziesz musiał mnie długo szukać.

Dylan przez chwilę się zamyślił, po czym skinął głową.

- Okej, możesz iść - zgodził się, przytulając dziewczynę. - Dziękuję za przyjście tutaj ze mną i znoszenie tych wszystkich rzeczy. Jesteś najlepszą najlepszą przyjaciółką!

Brunetka zachichotała i wywróciła oczami, wyswobadzając się z uścisku.

- Cóż, jasne! Oczywiście, że jestem najlepszą najlepszą przyjaciółką!

Dylan zaśmiał się i delikatnie popchnął ją w stronę drzwi.

- Idź po tę kawę. Do zobaczenia niedługo, tak?

Maya kiwnęła głową, a następnie pomachała do ciemnowłosego, gdy wychodziła z pomieszczenia. W końcu miała chwilę przerwy.

Znalazła kawiarnię, o której mówiła Dylanowi i weszła do środka. Zamówiła swój ulubiony napój, po czym zajęła miejsce tuż przy dużych oknach. Miejsce ledwo miało jakiś klientów, za co była wdzięczna - wszystko, czego potrzebowała to spokojne miejsce, które byłoby przeciwieństwem przepychu i chaotycznej atmosfery na Comic Conie, a kafejka pełna gadających i śmiejących się ludzi nie byłaby idealna. Osoby znajdujące się w kawiarni były całkiem cicho, niektórzy z nich czytali gazety lub wpatrywali się w przestrzeń.

A Maya robiła to samo, dopóki nie skończyła swojego picia i nie stwierdziła, że już odpoczęła.

Ze względu na to, że Dylan nie przyszedł do kawiarni, dziewczyna stwierdziła, iż pewnie wciąż ma wywiad, więc postanowiła powoli wrócić do budynku, w którym odbywała się impreza i dać mu trochę czasu na dokończenie. Minęła godzina odkąd wyszła, ale wiedziała, że wywiady Dylana trwają długo, gdyż ten jest bardzo rozmowny.

Kiedy szła, nie mogła nie myśleć o kilku rzeczach. Rzeczach sprzed kilku lat, z liceum, by sprecyzować. Nie wiedziała dlaczego, ale te wspomnienia pojawiły się w jej głowie. Wspomnienia, kiedy zerwała ze swoim chłopakiem, Thomasem.

Thomasem Brodie-Sangsterem.

Ze wszystkich sił tego żałowała, ale tak było najlepiej. Ze względu na swoją pracę nie mógł być w domu, a także z nią, przez dłużej niż tydzień czy dwa. Później wyjeżdżał na miesiące, co wyniszczało Mayę. Wiedziała, że Thomas kochał aktorstwo i swoją pracę tak samo jak ona kochała jego, ale fakt, że nie mogła być z nim przez cztery, a nawet pięć miesięcy niszczył ją. Nie tylko przez aktorstwo, a także przez wiele miejsc i przeprowadzek, przez które musiał przejść.

Kiedy wytłumaczyła mu to, zrobi miał. Rozstali się w zgodzie. Ale od tamtej pory brunetka nie widziała Thomasa. A przynajmniej nie osobiście.

Kiedy szła, myślała o wszystkich wspomnieniach związanych z nim i mimowolnie się uśmiechnęła. Oh, tak bardzo za nim tęskniła. Jeśli mogłaby ponownie zobaczyć go osobiście, powiedziała mu, że wciąż coś do niego czuje... Żałowała decyzji, którą podjęli.

Maya westchnęła i pokręciła głową. Nie było mowy, żeby go znalazła. Nie było mowy, że nagle na nią wpadnie, dając jej idealną szansę, by powiedzieć mu, że żałuje i że wciąż go kocha. To nie było możliwe. A przynajmniej tak myślała.

Brunetka właśnie wychodziła zza zakrętu, na chwilę odwracając się za psem, który przechodził obok niej, kiedy jej twarz nagle zderzyła się z twardą klatką piersiową, powodując jej upadek. Jednak czuła parę silnych ramion, które chronią ją przed upadkiem.

- Przepraszam, kochanie! Nie patrzyłem gdzie idę! - przeprosiła osoba. Maya zauważyła, że ma akcent. Bardzo znajomy akcent.

Dziewczyna w którymś momencie zamknęła oczy, ale powoli je otworzyła.

- Jest w porządku, ja też nie patrzyłam gdzie idę... - Zachichotała i spojrzała w górę na tę osobę. Głęboko odetchnęła, gdy ją rozpoznała.

To był Thomas.

- Maya... - wyszeptał, nie wierząc swoim oczom. Oczywiście, również ją rozpoznał.

- T-Thomas! - sapnęła dziewczyna, a szeroki uśmiech wpełzł na jej usta. - Minęły... Lata!

Blondyn patrzył na nią, skanując jej twarz swoimi brązowymi tęczówkami. Jego usta były lekko rozchylone, a delikatny odcień różowego wstąpił na jego blade policzki. Delikatnie pokręcił głową i zarumienił się jeszcze bardziej, gdy uświadomił sobie, iż gapił się na dziewczynę.

- T-tak! - Zaśmiał się, nerwowo drapiąc się po karku. - Właściwie to kilka lat. Nigdy bym nie pomyślał, że cię tutaj znajdę, kochanie - powiedział, a brunetka zarumieniła się na to przezwisko. Często tak ją nazywał, gdy byli razem.

Dziewczyna uśmiechnęła się do niego, po czym ponownie się zarumieniła, gdy zauważyła, że wciąż mocno go trzyma. Zaśmiał się w jej czerwoną twarz, ale wciąż trzymał wokół niej ramiona. Maya nie miała nic przeciwko temu.

- Właściwie to zapomniałem jaka jesteś piękna... - wymamrotał, patrząc swoimi ciemnymi oczami w jej jasne. - Taka piękna...

Brązowooka poczuła jak w jej oczach pojawiają się łzy, a wszystkie idealne momenty związane z nim ponownie pojawiły się w jej głowie. Może to był moment, na który tak długo czekała. Niepewnie spuściła wzrok, myśląc co powiedzieć. Ponownie spojrzała na niego, nie zauważając, że jedna łza spłynęła po jej policzku.

- Tęskniłam za tobą - wyszeptała, a twarz Thomasa zmiękła. - Strasznie za tobą tęskniłam, Thomas... Nawet nie masz pojęcia jak bardzo żałuję tego, że pozwoliłam ci odejść...

Chłopak ponownie przyciągnął ją do swojej klatki piersiowej, owijając swoje ramiona wokół niej. Schował twarz w zagłębieniu na szyi, wzdychając, a z jego oczu również wypłynęło kilka łez.

- Ja też za tobą tęskniłem, kochanie... - wymamrotał do jej ucha, przybliżając swoją twarz do jej, by mógł ponownie spojrzeć jej w oczy. - Po tym wszystkim wciąż kocham cię jak pierwszego dnia.

Maya zachichotała, uśmiechając się do niego.

- Ja ciebie też kocham.

Thomas odwzajemnił mimikę twarzy i ujął jej twarz w dłonie, powoli zbliżając swoje usta do jej.

- Ja... Ty i ja, kochanie... Zacznijmy od nowa, tak? I tym razem... Obiecuję, że nie pozwolę ci odejść - wyszeptał i zapieczętował obietnicę poprzez namiętny pocałunek.

Maya definitywnie nie żałowała zgodzenia się na propozycję Dylana, by przyjść na Comic Con.

ONE SHOTS ━ THOMAS BRODIE-SANGSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz