- Thomas, stary, uspokój się. - Zaśmiał się Will ze swojego siedzenia w samolocie. - Zaraz będziesz miał zawał serca.
Thomas oderwał spojrzenie od okna, żeby spojrzeć na swojego przyjaciela, który się do niego szczerzył. Kaya również tam była, uśmiechając się od ucha do ucha na siedzeniu obok. Właśnie wracali z nagrań do Więźnia Labiryntu, a Sangster nie mógł być bardziej zdenerwowany. Oczywiście, Will i Kaya to zauważyli.
- Daj mu spokój! Ma prawo być zdenerwowanym! Dzisiaj zrobi duży i ważny krok - powiedziała Kaya i uśmiechnęła się słodko do blondyna. - Nie martw się, Thomas. Victoria się zgodzi. Nie ma mowy, że odmówi. Nie ma mowy.
Thomas zaśmiał się i skinął głową, powracając do wyglądania przez okno.
Kaya miała rację - miał prawo być zdenerwowanym. Właściwie to nie mógł tego opanować. Ale już obiecał sobie, że to zrobi, więc nie było odwrotu.
Kiedy samolot wleciał do Londynu, Thomas ponownie zaczął powtarzać słowa, których miał użyć podczas momentu prawdy, upewniając się, że jego przemowa jest idealna. Ale i tak był zdenerwowany. Nie mógł przestać się zastanawiać, czy na pewno się zgodzi? Czy go odrzuci? Co jeśli to zbyt szybko, a ona nie jest jeszcze gotowa?
Thomas delikatnie pokręcił głową, odrzucając od siebie te myśli. Pytania bez odpowiedzi jedynie jeszcze bardziej go denerwowały. Wyjął swój telefon i odblokował go, by ujrzeć tapetę. Pojawiła się na niej jego piękna dziewczyna, Victoria. Było to jedno z jego ulubionych zdjęć tej osoby. Uśmiechała się na nim do aparatu z potarganymi włosami, siedząc na łóżku po turecku. Wyglądała tak naturalnie pięknie, aż niewyobrażalnie cudownie i idealnie.
Blondyn uśmiechnął się rozmarzony, patrząc na zdjęcie. Byli razem już od trzech lat. A Thomas nie mógł doczekać się aż spędzą razem kolejne trzy, pięć, dziesięć lat czy nawet całą wieczność. Tak bardzo ją kochał. Zrobienie następnego kroku wydawało się być odpowiednie, a Sangster był pewny, że dziewczyna się zgodzi, ale nadal czuł ten niepokój wewnątrz siebie, przez który zaczynał boleć go brzuch.
Zawsze była szansa, że go odrzuci.
Jego dłoń delikatnie dotknęła małego, czarnego pudełka, które miał w kieszeni, a on sam westchnął cicho, zamykając oczy i opierając się o fotel. I to samo pytanie pojawiło się w jego głowie: co jeśli się nie zgodzi?
Zdawało się to trwać wiecznie aż Thomas w końcu wróci do domu. Zajęło to jeszcze kilka godzin w samolocie, długą podróż taksówką i szybką wyprawę do kwiaciarni. Na szczęście, pomimo bardzo wczesnej godziny, sklep był już otwarty.
W końcu dotarł - stał przed budynkiem, w którym mieściło się jego mieszkanie, dookoła niego porozstawiany były jego torby, a w dłoni trzymał wielki bukiet pięknych, czerwonych róż.
Ciężko było zanieść to wszystko do mieszkania bez zgubienia niczego po drodze. Thomas odetchnął z ulgą, kiedy w końcu dotarł pod swoje drzwi. Zaczął powoli oddychać, by się uspokoić.
- Lecimy... - wymamrotał.
Wyjął klucz i cicho otworzył drzwi. Tak jak myślał, Victoria już spała. Mieszkanie było lekko oświetlone przez powoli wschodzące słońce, które przebijało przez okna w salonie, jednak chłopak wiedział, że było zbyt wcześnie, by jego dziewczyna już wstała. Wiedział, że kochała spać, więc na pewno nadal była w łóżku.
Najciszej jak tylko mógł, szybko wniósł wszystkie torby do salonu. Następnie ostrożnie wziął bukiet róż i udał się do sypialni. Powoli otworzył drzwi i ujrzał postać śpiącą na łóżku. Victoria. Wyglądała uroczo podczas snu - tak spokojnie i idealnie. Będąc szczerym, w oczach Thomasa zawsze wyglądała pięknie, nieważne co robiła.
Thomas podszedł bliżej i kucnął przy łóżku z szerokim uśmiechem. Upewnił się, że pudełeczko nadal jest w jego kieszeni, a następnie wyjął jedną różę z bukietu i przybliżył ją do nosa dziewczyny. Uśmiechnął się szeroko, kiedy zmarszczyła nos przez słodki zapach, który wybudził ją ze snu. Blondyn zaśmiał się zbyt głośno, przez co Victoria natychmiast otworzyła oczy.
- Thomas! - krzyknęła, a jej oczy spotkały się z jego ciemnobrązowymi. - Już jesteś!
- Wróciłem, kochanie. - Wyszczerzył się i odłożył kwiaty na podłogę, by brunetka nie zmiażdżyła ich swoim ciałem, a ona wskoczyła na niego, piszcząc ze szczęścia.
- Tak bardzo za tobą tęskniłam, Tom - wymamrotała w jego szyję, mocno go przytulając. - Tak bardzo...
- Ja też za tobą tęskniłem, kochanie - szepnął, chowając twarz w zagłębieniu jej szyi. - Przepraszam, że obudziłem się tak wcześnie, piękna.
- Przestań! Cieszę się, że to zrobiłeś.- Victoria odsunęła się od niego i uśmiechnęła, obdarzając jego twarz pocałunkami. - Boże, tęskniłam za tobą!
Blondyn zaśmiał się i pozwolił jej robić z nim cokolwiek tylko chciała. Wtuliła się w niego jakby był wielkim pluszowym misiem. Ponownie zaczęła całować go po twarzy, w tym samym czasie uroczo chichocząc, piszcząc ze szczęścia i mamrocząc jak bardzo za nim tęskniła.
Jednak tak bardzo, jak kochał, kiedy to zrobiła, zmusił się do powstrzymania jej. Delikatnie przytrzymał ją za ramiona i uspokoił poprzez złożenie krótkiego pocałunku na jej nosie. Nadal miał coś do zrobienia. Coś bardzo ważnego.
- Hej, kochanie. - Uśmiechnął się nerwowo. - Muszę ci coś powiedzieć.
Victoria spojrzała w górę i uśmiechnęła się, gdy ich spojrzenia się spotkały. Delikatnie skinęła głową i czekała aż zacznie mówić.
Wtedy Thomas uświadomił sobie, że pomimo tego, ile razy powtarzał te słowa w głowie, teraz jego umysł był pusty. Otworzył usta, by coś powiedzieć, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Tak zatracił się w tym, jak pięknie wyglądała w tamtym momencie dziewczyna, że kompletnie zapomniał, co chciał powiedzieć.
- Tom? - zapytała Victoria, obejmując jego twarz dłońmi. - Wszystko dobrze?
Thomas nerwowo skinął głową, śmiejąc się.
- Tak, tak... Tak. Wszystko dobrze, po prostu...
- Co jest?
Thomas westchnął głośno i pokręcił głową. Po prostu to zrobię pomyślał i wyjął pudełko z kieszeni, powoli je otwierając oraz ukazując piękny diamentowy pierścionek.
Victoria wstrzymała oddech i zasłoniła usta dłonią. Jej oczy wpatrywały się w biżuterię, a następnie powróciły do tych Thomasa. Jej policzki były niemal tak różowe jak róże, które leżały obok nich na podłodze.
Thomas nie mógł powstrzymać przyspieszonego bicia serca, ale teraz już nie mógł tego cofnąć.
- Niemożliwym jest, by opisać jak bardzo cię kocham i jak wiele dla mnie znaczysz, kochanie - powiedział na jednym wydechu, następnie głęboko oddychając. - Victoria, wyjdziesz za mnie?
Uśmiech na twarzy brunetki był największym, jaki Thomas kiedykolwiek u niej widział, był taki wielki i przepiękny. Kilka łez spłynęło po jej policzkach, kiedy popatrzyła na niego oraz zaczęła szybko kiwać głową, nie będąc zdolna wypowiedzieć żadnego słowa.
Ale Thomas nie potrzebował słów - wystarczyło mu skinienie głowy.
Zamknął ją w ciasnym uścisku, uśmiechając się jak zakochany idiota, którym był. Uniósł ją w powietrze i okręcił wokół własnej osi, przez co dziewczyna zapiszczała. Kiedy w końcu ją odstawił, objął jej twarz dłońmi i pocałował ją w usta z całą miłością i pasją, którą miał w sobie.
I w ciągu kilku sekund stał się najszczęśliwszym mężczyzną na świecie.
CZYTASZ
ONE SHOTS ━ THOMAS BRODIE-SANGSTER
FanfictionOne Shoty (imaginy) z Thomasem Brodie-Sangsterem w roli głównej. © LEAHLEEWCKD | 2018