12 | JEGO ANIOŁ

863 50 5
                                    

Cicho wzdychając, Valentina weszła do sali szpitalnej, zamykając za sobą drzwi. Popatrzyła na chłopaka pogrążonego w głębokim śnie, a następnie ruszyła w stronę okna. Odsłoniła zasłony, pozwalając pierwszym promieniom słonecznym rozjaśnić się do pokoju.

Kolejne westchnienie opuściło jej usta, gdy odwróciła się i zobaczyła chłopaka leżącego na łóżku. Nie mogła powstrzymać się od patrzenia na jego spokojną twarz; nawet pomimo maski tlenowej, która pokrywała jego nos i usta, mogła powiedzieć, że był najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego widziała w swoim życiu. Jego piaskowe włosy były wystarczająco długie, by opadać na blade czoło i dotrzeć do jego zamkniętych oczu, jednak ona każdego ranka je poprawiała.

Ten dzień niczym się nie różnił. Powolnym krokiem podeszła do łóżka, wyciągając dłoń, by przejechać po jego włosach, napawając się ich miękkością. Robiła to bardzo wolno, ciesząc się każdą chwilą. Trochę poprawiła maskę oraz kroplówkę. Następnie stanęła w miejscu, wpatrując się w niego smutnym spojrzeniem, a na jej ustach zawitał blady uśmiech.

Valentina pracowała w szpitalu jako pielęgniarka już od sześciu miesięcy i pomagała wszystkim, jak tylko mogła. A ten młody mężczyzna o imieniu Thomas był już w budynku podczas jej przybycia. Oznaczało to, że spał już od ośmiu miesięcy. Osiem miesięcy w śpiączce. Dzięki znajomościom pośród pielęgniarek, Valentina wiedziała, że uległ on wypadkowi samochodowemu. Udało im się uratować mu życie, jednak ten nigdy nie wstał z łóżka.

Dziewczyna zajmowała się nim odkąd tylko zaczęła pracę. Nie, żeby zrobiła zbyt wiele - po prostu zmieniała jego kroplówki, podawała witaminy, sprzątała pokój i upewniała się, by nie wszedł do niego nikt niepożądany. Pozwalała rodzinie go odwiedzać, a czasami przychodzili nawet jego przyjaciele. Jednak poza nimi, do sali nie wchodził nikt oprócz niej i kilku lekarzy.

Nie wiedziała jak długo na niego patrzyła, ale uświadomiła to sobie dopiero po usłyszeniu dźwięku otwierania drzwi. Odwróciła się, by ujrzeć inną pielęgniarkę o imieniu Tatiana. Uśmiechała się lekko pod nosem.

- Znowu na niego patrzysz, co?

Valentina zarumieniła się i pokręciła głową, ponownie sprawdzając dawkę jego witamin. Następnie poprawiła swój mundurek, przechodząc obok Tatiany oraz próbując ukryć swoje zaczerwienione policzki. Usłyszała jak kobieta się śmieje i mamrocze pod nosem, jednak blondynka nie wyłapała jej słów. Postanowiła dalej iść na przód, by odwiedzić kolejnego pacjenta, wypełniając swoje zadania.


***

Jeżeli w szpitalu byłoby miejsce, które kochała Valentina, to z pewnością był ogród. Mały, duży, średni... To nie miało znaczenia. Valentina zawsze uwielbiała nalewać sobie pełen kubek kawy, wychodzić na zewnątrz, siadać na jednej z ławek i odpoczywać. Spędzała tak wszystkie swoje dziesięciominutowe przerwy - po prostu siedziała oraz wdychała świeże powietrze. Czasem rozmawiała z kilkoma pacjentami, którzy mogli opuścić budynek. Było miło.

Jednakże zawsze wracała myślami do tego śpiącego blondyna. Nie chciała tego przyznać, bo uważała się za szaloną, jednak nawet Tatiana to zauważyła - Valentinie spodobał się ten chłopak pogrążony w śpiączce. W swojej obronie musiała przyznać, że był przepiękny. Pewnego razu nawet podsłuchała jak rodzina o nim opowiada. Zawsze wspominali, że był niezwykle uroczy i miły.

Jak mogłaby się w tym nie zakochać?

Valentina westchnęła po raz tysięczny tego dnia i wstała z ławki. Wyrzuciła pusty kubeczek po napoju do kosza, a następnie ponownie weszła do szpitala, kierując się w stronę windy. Gdy tylko się w niej znalazła, wpadła tam również Tatiana.

ONE SHOTS ━ THOMAS BRODIE-SANGSTEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz