#12 Zwiedzanie i zaproszenie

303 31 1
                                    

Warning!! Teleportancja w czasie!!

17 marca

Cały dzień wszyscy siedzieliśmy w domu i każdy zajmował się czymś innym. Postanowiliśmy, że zjemy razem kolację w salonie. Skończyliśmy jeść godzinę temu i tak od godziny siedzimy wszyscy w telefonach.
- Ta cisza jest ogłuszająca...- odezwał się w końcu Brook.
- Może wyjdziemy na miasto? - zaproponował Rye.
- Chłopie, jest 22:15. Na zewnątrz jest 5 stopni Celsjusza. Gdzie Ty się chcesz szlajać o tej godzinie?- zapytałam
- No wiesz, mamy mnóstwo możliwości, Londyn jest spory - żartowniś...
- W sumie możemy gdzieś wyjść. Jeśli chcesz, Ty możesz zadecydować, gdzie idziemy - odparł Andy.
- Nie wiem gdzie możemy iść, nie znam Londynu...
- Mieszkasz tutaj już 5 miesięcy, na pewno jakieś miejsce Ci się spodobało - powiedział Mikey.
- Mieszkam tutaj 5 miesięcy, ale zawsze tylko szkoła - dom, szkoła - dom. Nic więcej...
- No to kochana, musisz to nadrobić! - stwierdził Jack.
- Dokładnie, mamy całą noc - zaznaczył Mikey.
- Haha, no okej, ale wątpię, że będziemy chodzić po mieście całą noc - zaśmiałam się.

Od razu się poderwaliśmy i poszliśmy na miasto. To był dobry pomysł. Chodziliśmy dwie godziny. Chłopcy na zmianę co chwila wskazywali różne atrakcje, zabytki czy po prostu widoki.
- A teraz chyba najlepszy punkt wycieczki- London Eye! - zakomunikował Rye.
- Oo, zawsze chciałam to zobaczyć!
- Dzisiaj nie tylko zobaczysz, ale też będziesz miała okazję się przejechać - powiedział Mikey.
Kiedy doszliśmy, ustawiliśmy się w kolejce i parami wchodziliśmy do kapsuł. Widok Londynu z góry był niesamowity! Chciałabym móc tu zostać na zawsze...
-No to co, teraz Big Ben? - zaproponował Brook a następnie skierowaliśmy się w stronę zabytku.
Po drodze zatrzymaliśmy się na moście Westminster.
- Już nie mogę się doczekać lata, uwielbiam pływać! - powiedziałam, patrząc w spokojną rzekę.
- Ale po co czekać do lata? - zapytał Rye, po czym zdjął bluzę i wskoczył z mostu do rzeki. Nie zdążyłam nic powiedzieć a za nim od razu wskoczył Mikey a następnie Andy i Jack.
- Zwariowaliście... - Powiedziałam donośnym głosem, aby usłyszeli - Ty nie skaczesz? - zwróciłam się do Brooka.
- Nie, mam straszny lęk wysokości i skakanie z mostu, to ostatnie czego pragnę - odparł z uśmiechem.
- A i jeszcze jedno, gdzie macie swoje telefony? - zapytałam zaciekawiona.
- O kurwa... - usłyszałam jednogłośnie w odpowiedzi. Ja i Brooklyn wybuchnęliśmy śmiechem. Doskonale wiedzieliśmy, że mają telefony w kieszeniach.
- Dawaj Nasty! Skacz do nas! - zawołał mnie Jack.
- Nie dzięki, nie zostawię Brooka!
- Śmiało, skacz jak chcesz. Ja zostanę tutaj i się pośmieję z tych jełopów - odparł Gibson.
- Skoro tak mówisz...- podałam blondynowi torebkę, po czym sama wskoczyłam do rzeki. Nadal nie wierzę, że to zrobiłam!
- Woow brawo! - krzyknął Brooklyn.
Oczywiście nie pływaliśmy długo. Po paru minutach wyszliśmy z wody.
Cali mokrzy wróciliśmy do domu. Była już godzina 01:25. Nigdy nie pomyślałabym, że będę się kąpać w marcu, w rzece, o godzinie 01:00 w nocy. Ale odkąd poznałam chłopaków, wiem, że to nie najdziwniejsze co mnie tutaj spotka. Z tymi wariatami nigdy nic nie wiadomo.

Rano jak zwykle szłam do studia. Wstałam dzisiaj wyjątkowo późno, bo o 9:15. Kiedy się obudziłam wszyscy już byli na nogach.
- Hej Anastazja, o której dzisiaj idziesz do studia? - zapytał Mikey.
- Idę na 10
- Ok
Miałam mało czasu, więc po wyjściu z łazienki szybko przeczesałam włosy i ubrałam się. Dzisiaj wybrałam biały t-shirt z logo Gucci, jasne przetarte jeansy i skórzaną ramoneske.
Miałam już wychodzić z sypialni, ale zatrzymał mnie Michael.
- Mam do Ciebie pewną sprawę... - zaciekawił mnie - Niedługo są moje urodziny i moja mama stwierdziła, że to idealna okazja, żeby Cię poznać. Zaprosiła nas do mojego rodzinnego domu w Bristol'u. Co Ty na to?
- Czemu nie... chętnie poznam twoich rodziców.
- Super - dał mi całusa w policzek - a teraz leć, bo się spóźnisz.
Miał rację, miałam 10 minut na dojazd do studia.
Szybko złapałam torebkę leżąca na komodzie i wyszłam z domu.

- Hejka - przywitałam się z dziewczynami, kiedy doszłam do studia.
- No witaj. Dwie minuty spóźnienia, jak się z tego wytłumaczysz, hmm? - zapytała Ivy.
- Yyy... musiałam odprowadzić młodsze rodzeństwo do przedszkola... - zażartowałam.
- Jasne, jasne... może jeszcze powiesz, że pies Ci zjadł pracę domową?
- Skąd Pani wiedziała? - odpowiedziałam a później razem z dziewczynami zaczełyśmy się śmiać.
- Nie no tak na serio, to mnie Mikey zatrzymał przed wyjściem, ale o tym później...

Po pracy poszłyśmy z dziewczynami na spacer.
- No więc? W jakiej sprawie Cię dzisiaj Mikey zatrzymał w domu? - zapytała Shann.
- Jego mama zaprosiła nas do siebie. Chce mnie wreszcie poznać.
- Uuu... no nieźle... - zareagowała Ivy.
- Skoro chce Cię przedstawić swojej mamie, to coś musi być na rzeczy... - odparła Shannon.
- Jak "na rzeczy"? Po prostu mam się zapoznać z jego rodzicami. To chyba nic takiego.
- No i tu się mylisz kochanie. Teraz chce Cię przedstawić rodzicom a później już tylko czekać na pierścionek zaręczynowy... -wyjaśniła Ivy.
- Laski, my jesteśmy razem nie całe pięć miesięcy. Do zaręczyn jeszcze daleko.
- Skąd wiesz? Mówiłaś, że Mikey jest niecierpliwy
- Oraz, że powiedział, że nie chce Cię stracić. Nie zdziwiłbym się gdyby Ci się oświadczył choćby jutro - zaśmiała się.
- Haha, ta, jasne. Już to widzę...
Nie to, żebym tego nie chciała...
-----------------------------------------
To jest zdecydowanie najkrótszy rozdział w tym ff.. i nie bardzo wiem kiedy będzie następny... Więcej info w następnej części.

Give Me A Reason || RoadTrip || Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz