Nasty
Po powrocie do domu zjadłam jakieś szybkie śniadanie, wypiłam kubek mocnej kawy i ogarnęłam szybki makijaż, żeby po zarwanej nocy nie straszyć ludzi. Całe szczęście, kiedy wróciłam rodzice byli już w pracy. Gdybym się na nich natknęła, od razu wysłuchiwałabym jaka jestem nie odpowiedzialna, że zachowuje się jak niedojrzała nastolatka i tak dalej... A to było ostatnie czego bym teraz potrzebowała.
Z racji, że była już godzina 11.15 postanowiłam odwiedzić siostrę w szpitalu.Pojechałam tam oczywiście tramwajem, ponieważ kac morderca dawał się bardzo mocno we znaki.
- Hej, Iza! Przepraszam, że dopiero teraz przyjechałam, ale nie dałam rady wcześniej. Co tam u ciebie? Jak się czujesz?
- Nie szkodzi, rozumiem. Czuję się świetnie, szczególnie po tym, jak lekarz oznajmił, że mogę wracać do domu.
- Naprawdę!? To cudnie! Bardzo się cieszę.
- Zdążyłam już spakować wszystkie rzeczy, więc jak tylko odbiorę recepty, na dalsze leczenie, od lekarza możemy jechać do domu.
- Taak... Tylko jest taka sprawa, że nie przyjechałam samochodem, tylko tramwajem.
- Tramwajem? A to dlaczego?
- Źle się dziś czuję, wolałam nie prowadzić. Wiesz... Wczoraj byłam z Kają w klubie...
- Dobra, nie kończ. Sama wiem jak kończy się spotkanie "z Kają w klubie" - zaśmiała się blondynka.
- Hah, no sama widzisz...
Do domu wróciłam z siostrą tym samym sposobem, co tam pojechałam.
- Właśnie... Co do tego klubu... - zaczęłam. Chciałam się komuś wygadać o tym co się wczoraj wydarzyło.
- Nieźle się zaczyna, zamieniam się w słuch.
- Jakby... Pogodziłam się z Oskarem... Jeśli można to tak nazwać.
- Z Oskarem. Ty pogodziłaś się z Oskarem. Tym samym który Cię skłócił z Mike'iem, a potem znalazł w Londynie i napadł pod klubem? Z tym Oskarem?
- Tak, tak. Zgłupiałam, jestem tego świadoma. Ale obiecał, że wyjedzie do Hiszpanii i da mi spokój.
- I ty mu wierzysz?
- Tak, ma zbyt dużo do stracenia. Myślisz, że uszło by mu na sucho zastraszanie i napadanie? Wątpię.
- W sumie... Coś w tym jest. A tak w ogóle, kiedy chcesz wrócić do Londynu?
- Jeszcze nie wiem. Póki co, zostaje z Tobą, mam nadzieję, że moja szefowa mnie nie zabije za przedłużanie urlopu.
- Wiesz, chyba na twoim miejscu to ja bym się bardziej Mikey'm przejmowała - zaśmiała się.
- No w sumie masz rację. Też bardzo za nim tęsknię... Ale pewnie niedługo wrócę do Anglii. Za jakieś kilka dni... A właśnie! Myślę, że powinnaś zadzwonić do Ryan'a. Martwił się o Ciebie - posłałam jej znaczący uśmieszek.
- Naprawdę! To znaczy... To miłe. Zadzwonię do niego. - od razu wybiegła z telefonem na taras. Postanowiłam, że przydam jej się do czegoś i rozpakuje jej walizki.
***
Rozmawiają ze sobą już ponad godzinę! Co jest dziwne, bo Iza nigdy nie była fanką długich rozmów telefonicznych. No dobra... Chyba, że rozmawiała z kimś o Harrym Potterze czy Marvelu. Wtedy rozmowa ciągnęła się przez jakieś dwie godziny...Jak na zawołanie, nagle blondynka wparowała do pokoju z szerokim uśmiechem, a po chwili usiadła na łóżku. Ja siedziałam przy szafie kończąc wyjmowanie jej rzeczy z walizki.
- O, dzięki za rozpakowanie moich rzeczy! Jesteś kochana.
- Nie ma za co. A ty co taka rozanielona, hmm? Od kiedy rozmawiasz z kim kolwiek tyle czasu? Przyznaj w końcu, że Ci się podoba.
- Przestań, po prostu polubiłam Rye'a, a dawno się z nim nie widziałam. Chciałam z nim trochę pogadać.
- Czyli... Tęsknisz za nim?
- No... tak...
- To bardzo dobrze!
- A to niby dlaczego?
- Bo tęsknota jest najlepszym dowodem miłości... - wyszczerzyłam się.
- Nasty! - tradycyjnie oberwałam w głowę poduszką - My się tylko przyjaźnimy! Dobra... Może trochę mi się podoba, ale nic więcej.
- No już! Spokojnie. Powiedzmy, że Ci wierzę.
- Nie wierzysz.
- Prawda... - ponownie cisnęła we mnie poduszką, a ja tylko się zaśmiałam widząc wyraźne rumieńce na jej twarzy.
Alison
Jack'a nadal nie było, a ja musiałam iść na przesłuchanie. Poprosiłam siostrę, żeby dała mi znać jak tylko Jack wróci.
Nie ukrywam byłam na niego zła, ponieważ obiecał mi, że pójdzie ze mną na próbę z nowym zespołem.Chcąc nie chcąc, musiałam iść sama. Nie chciałam iść na przesłuchanie z Andy'm... Chyba z wiadomych powodów. Po naszej dzisiejszej rozmowie nie mogłabym się skupić.
***
Podczas przesłuchania udało mi się skupić tylko i wyłącznie na pianinie. Nie rozpraszały mnie inne myśli, z czego się cholernie cieszyłam.
- No, no. Andy miał rację. - stwierdził jeden z nich kiedy skończyłam grać. Jeszcze nie kojarzyłam do końca ich imion.
- Tak, jesteś świetna! - poparł swojego poprzednika najwyższy z nich - Mogłabyś zacząć od jutra? Pilnie potrzebujemy pianistki. Co ty na to?
- Pewnie! Cieszę się, że mnie chcecie w zespole. Nie zawiode, obiecuję.
- Nie wątpimy w to, Andy bardzo Cię wychwalał. Ufamy jego opinii.
- Tak więc do zobaczenia jutro o 14.30.
- Do zobaczenia! - pożegnałam się.
Wychodząc z teatru w którym odbyła się próba, włączyłam telefon.
Pięć minut temu dostałam wiadomość od Rose, że Jack wrócił do domu, z czego się ucieszyłam. Nie mogłam się doczekać, kiedy podzielę się nowiną z Duff'em i resztą przyjaciół.
***
- Jestem w zespole! - krzyknęłam z wejścia. Od razu wybiegł do mnie Andy i Rose.
- Wow, gratulacje! - oboje rzucili się na mnie, aby mnie objąć.
Kiedy się odsunęli ujrzałam Jack'a stojącego, za nimi.- Gratuluję - powiedział krótko - Ally, możemy pogadać?
Widziałam, że coś się stało. Jack rzadko bywa przybity, dlatego od razu widać, kiedy coś jest nie tak.
- Jasne. - razem z brunetem poszłam do jego pokoju. - Co się dzieje?
Jack przez chwilę nic nie odpowiadał. W końcu podniósł na mnie wzrok, do tej pory wbity w podłogę.
- Jack, co się stało? Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko, kocham Cię.
- Nie... - rzucił od razu.
- Jak to "nie"?
- Gdybyś... Gdybyś mnie kochała nie zdradziła byś mnie z Andy'm... - powiedział patrząc mi prosto w oczy, a mnie momentalnie zamurowało.
- Ale... Jak to... Rozmawiałeś z Andy'm?
- Nie. Poszedłem na waszą próbę. Chciałem zobaczyć jak Ci idzie. I zobaczyłem... Jak się całujecie. Nie mogłem w to uwierzyć, od razu wyszedłem. Ale dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego to wszystko się zaczęło?
- Bo Andy był przy mnie, kiedy Ciebie nie było...
------------
Ilość słów: 970Tyle w temacie...
See ya!emikey_
CZYTASZ
Give Me A Reason || RoadTrip || Zakończone
Fanfiction"Pierwszy raz czułam aż taką presje, stres i silną świadomość, że z dnia na dzień coraz bardziej niszczę sobię życie, oddalając się od wszystkich, na których mi cholernie zależy... " Warning! Dużo wulgaryzmów! ° Najwyższe notowania ° #6 w Mikey #55...