#48 "Bo Był Przy Mnie..."

136 10 12
                                    

Nasty

Po powrocie do domu zjadłam jakieś szybkie śniadanie, wypiłam kubek mocnej kawy i ogarnęłam szybki makijaż, żeby po zarwanej nocy nie straszyć ludzi. Całe szczęście, kiedy wróciłam rodzice byli już w pracy. Gdybym się na nich natknęła, od razu wysłuchiwałabym jaka jestem nie odpowiedzialna, że zachowuje się jak niedojrzała nastolatka i tak dalej... A to było ostatnie czego bym teraz potrzebowała.
Z racji, że była już godzina 11.15 postanowiłam odwiedzić siostrę w szpitalu.

Pojechałam tam oczywiście tramwajem, ponieważ kac morderca dawał się bardzo mocno we znaki.

- Hej, Iza! Przepraszam, że dopiero teraz przyjechałam, ale nie dałam rady wcześniej. Co tam u ciebie? Jak się czujesz?

- Nie szkodzi, rozumiem. Czuję się świetnie, szczególnie po tym, jak lekarz oznajmił, że mogę wracać do domu.

- Naprawdę!? To cudnie! Bardzo się cieszę.

- Zdążyłam już spakować wszystkie rzeczy, więc jak tylko odbiorę recepty, na dalsze leczenie, od lekarza możemy jechać do domu.

- Taak... Tylko jest taka sprawa, że nie przyjechałam samochodem, tylko tramwajem.

- Tramwajem? A to dlaczego?

- Źle się dziś czuję, wolałam nie prowadzić. Wiesz... Wczoraj byłam z Kają w klubie...

- Dobra, nie kończ. Sama wiem jak kończy się spotkanie "z Kają w klubie" - zaśmiała się blondynka.

- Hah, no sama widzisz...

Do domu wróciłam z siostrą tym samym sposobem, co tam pojechałam.

- Właśnie... Co do tego klubu... - zaczęłam. Chciałam się komuś wygadać o tym co się wczoraj wydarzyło.

- Nieźle się zaczyna, zamieniam się w słuch.

- Jakby... Pogodziłam się z Oskarem... Jeśli można to tak nazwać.

- Z Oskarem. Ty pogodziłaś się z Oskarem. Tym samym który Cię skłócił z Mike'iem, a potem znalazł w Londynie i napadł pod klubem? Z tym Oskarem?

- Tak, tak. Zgłupiałam, jestem tego świadoma. Ale obiecał, że wyjedzie do Hiszpanii i da mi spokój.

- I ty mu wierzysz?

- Tak, ma zbyt dużo do stracenia. Myślisz, że uszło by mu na sucho zastraszanie i napadanie? Wątpię.

- W sumie... Coś w tym jest. A tak w ogóle, kiedy chcesz wrócić do Londynu?

- Jeszcze nie wiem. Póki co, zostaje z Tobą, mam nadzieję, że moja szefowa mnie nie zabije za przedłużanie urlopu.

- Wiesz, chyba na twoim miejscu to ja bym się bardziej Mikey'm przejmowała - zaśmiała się.

- No w sumie masz rację. Też bardzo za nim tęsknię... Ale pewnie niedługo wrócę do Anglii. Za jakieś kilka dni... A właśnie! Myślę, że powinnaś zadzwonić do Ryan'a. Martwił się o Ciebie - posłałam jej znaczący uśmieszek.

- Naprawdę! To znaczy... To miłe. Zadzwonię do niego. - od razu wybiegła z telefonem na taras. Postanowiłam, że przydam jej się do czegoś i rozpakuje jej walizki.

***
Rozmawiają ze sobą już ponad godzinę! Co jest dziwne, bo Iza nigdy nie była fanką długich rozmów telefonicznych. No dobra... Chyba, że rozmawiała z kimś o Harrym Potterze czy Marvelu. Wtedy rozmowa ciągnęła się przez jakieś dwie godziny...

Jak na zawołanie, nagle blondynka wparowała do pokoju z szerokim uśmiechem, a po chwili usiadła na łóżku. Ja siedziałam przy szafie kończąc wyjmowanie jej rzeczy z walizki.

- O, dzięki za rozpakowanie moich rzeczy! Jesteś kochana.

- Nie ma za co. A ty co taka rozanielona, hmm? Od kiedy rozmawiasz z kim kolwiek tyle czasu? Przyznaj w końcu, że Ci się podoba.

- Przestań, po prostu polubiłam Rye'a, a dawno się z nim nie widziałam. Chciałam z nim trochę pogadać.

- Czyli... Tęsknisz za nim?

- No... tak...

- To bardzo dobrze!

- A to niby dlaczego?

- Bo tęsknota jest najlepszym dowodem miłości... - wyszczerzyłam się.

- Nasty! - tradycyjnie oberwałam w głowę poduszką - My się tylko przyjaźnimy! Dobra... Może trochę mi się podoba, ale nic więcej.

- No już! Spokojnie. Powiedzmy, że Ci wierzę.

- Nie wierzysz.

- Prawda... - ponownie cisnęła we mnie poduszką, a ja tylko się zaśmiałam widząc wyraźne rumieńce na jej twarzy.

Alison

Jack'a nadal nie było, a ja musiałam iść na przesłuchanie. Poprosiłam siostrę, żeby dała mi znać jak tylko Jack wróci.
Nie ukrywam byłam na niego zła, ponieważ obiecał mi, że pójdzie ze mną na próbę z nowym zespołem.

Chcąc nie chcąc, musiałam iść sama. Nie chciałam iść na przesłuchanie z Andy'm... Chyba z wiadomych powodów. Po naszej dzisiejszej rozmowie nie mogłabym się skupić.

***

Podczas przesłuchania udało mi się skupić tylko i wyłącznie na pianinie. Nie rozpraszały mnie inne myśli, z czego się cholernie cieszyłam.

- No, no. Andy miał rację. - stwierdził jeden z nich kiedy skończyłam grać. Jeszcze nie kojarzyłam do końca ich imion.

- Tak, jesteś świetna! - poparł swojego poprzednika najwyższy z nich - Mogłabyś zacząć od jutra? Pilnie potrzebujemy pianistki. Co ty na to?

- Pewnie! Cieszę się, że mnie chcecie w zespole. Nie zawiode, obiecuję.

- Nie wątpimy w to, Andy bardzo Cię wychwalał. Ufamy jego opinii.

- Tak więc do zobaczenia jutro o 14.30.

- Do zobaczenia! - pożegnałam się.

Wychodząc z teatru w którym odbyła się próba, włączyłam telefon.

Pięć minut temu dostałam wiadomość od Rose, że Jack wrócił do domu, z czego się ucieszyłam. Nie mogłam się doczekać, kiedy podzielę się nowiną z Duff'em i resztą przyjaciół.

***

- Jestem w zespole! - krzyknęłam z wejścia. Od razu wybiegł do mnie Andy i Rose.

- Wow, gratulacje! - oboje rzucili się na mnie, aby mnie objąć.
Kiedy się odsunęli ujrzałam Jack'a stojącego, za nimi.

- Gratuluję - powiedział krótko - Ally, możemy pogadać?

Widziałam, że coś się stało. Jack rzadko bywa przybity, dlatego od razu widać, kiedy coś jest nie tak.

- Jasne. - razem z brunetem poszłam do jego pokoju. - Co się dzieje?

Jack przez chwilę nic nie odpowiadał. W końcu podniósł na mnie wzrok, do tej pory wbity w podłogę.

- Jack, co się stało? Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko, kocham Cię.

- Nie... - rzucił od razu.

- Jak to "nie"?

- Gdybyś... Gdybyś mnie kochała nie zdradziła byś mnie z Andy'm... - powiedział patrząc mi prosto w oczy, a mnie momentalnie zamurowało.

- Ale... Jak to... Rozmawiałeś z Andy'm?

- Nie. Poszedłem na waszą próbę. Chciałem zobaczyć jak Ci idzie. I zobaczyłem... Jak się całujecie. Nie mogłem w to uwierzyć, od razu wyszedłem. Ale dlaczego to zrobiłaś?  Dlaczego to wszystko się zaczęło?

- Bo Andy był przy mnie, kiedy Ciebie nie było...

------------
Ilość słów: 970

Tyle w temacie...
See ya!

emikey_

Give Me A Reason || RoadTrip || Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz