Nasty
- Nie możesz być trochę ciszej? - zapytałam Belli, która obudziła mnie chodzeniem w kółko po domu i co chwila hałasując.
- No przepraszam, ale nie, nie mogę. I tak jestem już spóźniona.
- Gdzie ty się w ogóle wybierasz?
- Do pracy. To, że ty masz wolne nie znaczy, że ja również. Swoją drogą mogłabyś już wstać i jak raz bez mojego przymusu porobić coś produktywnego.
- No przepraszam, ale wszystko na co mam ochotę jest nienormalne, nielegalne albo tuczące...
- Biedna, widać, że Ci chłopaków brakuje - zaśmiała się blondynka.
- Żebyś wiedziała...
- No musisz się jeszcze trochę przemęczyć. Pamiętaj, dzisiaj oglądamy trzecią część Thora!
- Aaa, tego tego... Z Azkabanu?
- Azgardu, cepie.
- Czepiasz się.
- Azkaban to z twojego drugiego "ulubionego" filmu, Hari Pota.
- Oj tam, jeden pies.
- No nie powiedziała bym - uśmiechnęła się - Dobra, ja spadam. Tak będzie lepiej dla mnie, wolę się nie załamywać twoim poziomem wiedzy o Marvelu. Do zobaczenia.
- Bywaj, przyjacielu! - odpowiedziałam po czym zaczęłam zwlekać się z łóżka.
Wzięłam prysznic, ubrałam się i zaczęłam robić sobie śniadanie. I przez ten cały czas myślałam o powrocie do Londynu. Iza miała rację, brakuje mi chłopaków, Rose, Alison i Ivy. Poza tym, czas najwyższy wrócić do pracy i zacząć funkcjonować jak dawniej. Bez obawy powrotu Oskara, bez wątpliwości co do ślubu i bez wiecznych problemów. Chciałam wreszcie ułożyć sobie życie i nie uciekać przed problemami tylko je rozwiązać raz, na zawsze.
Po śniadaniu pojechałam do sklepu kupić jakieś przekąski na dzisiejszy wieczór. Jak to przed południem, było sporo korków, przez co droga którą zazwyczaj pokonuje w piętnaście minut tym razem zajęła mi ponad pół godziny.
Kiedy wróciłam do domu, od razu usiadłam przy biurku po czym włączyłam laptopa. Zaczęłam szukać lotu do Anglii, jednak nie było to takie proste. Chciałam wrócić do Londynu po jutrze, niestety nie było już dostępnych lotów w tym terminie, więc szukałam dalej. Pomyślałam o całym zamieszaniu związanym z powrotem do Polski. Pakowanie, kazanie rodziców, później powrót do pracy... W celu odstresowania się, włączyłam muzykę i nalałam sobie whisky do szklanki, a po chwili wróciłam do szukania lotu.Zabukowałam lot, powrót zaplanowałam na za trzy dni.
Nie miałam pomysłu na kreatywne spędzenie dnia więc po prostu zaczęłam się powoli pakować, szykować rzeczy. Zanim jednak zaczęłam to robić, włączyłam playliste na której znajdowały się również piosenki RT. W końcu nadal byłam ich fanką.Nawet nie wiem jakim cudem samo szykowanie rzeczy zajęło mi ponad dwie godziny, chociaż z moimi "ruchami" to w sumie nic dziwnego...
Iza miała wrócić za dwie godziny więc postanowiłam wreszcie dokończyć dawno zapomniany przeze mnie serial, a mianowicie Teen Wolf. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że kiedy wrócę do Anglii nie będę miała na to czasu, więc teraz jest idealny moment.****
Nie zdążyłam obejrzeć nawet całego jednego odcinka, kiedy usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi do domu. Od razu poderwałam się z łóżka i zbiegłam na dół.
- Ja pierdziele nie strasz mnie - w korytarzu ujrzałam moją kochaną siostrzyczkę.
- A niby dlaczego miałabym Cie wystraszyć? Skąd niby złodziej miałby mieć klucze do naszego domu?
- A ja wiem... Mógł się włamać na przykład?
- Dobra, nie histeryzuj tylko idź już do salonu i odpalaj film. Zaraz do ciebie dołączę.
- A właściwie to powinnaś być za ponad godzinę, więc co ty tu robisz?
- Rany, czy ty musisz tyle gadać? Daj mi zdjąć kurtkę i buty, zaraz pogadamy, laska...
- Dobra, niech Ci będzie - posłusznie udałam się do salonu.
Po drodze wzięłam jeszcze chipsy i popcorn z kuchni, po czym rozsiadłam się na kanapie i sięgnęłam po pilota, by odpalić film. Ledwo zdążyłam włączyć telewizor i usłyszałam za sobą, że ktoś wchodzi do salonu.
- Oo, co oglądamy? - usłyszałam niski głos.
Od razu obróciłam się wyglądając za oparcie kanapy.- Mikey!? Ale... Jak...Mikey!? - pobiegłam do bruneta i rzuciłam mu się na szyję.
Po chwili do pokoju weszła reszta zespołu oraz siostry Nixon.- Jak... Co wy tu... NIECH MI KTOŚ WYJAŚNI DO CHOLERY CO TU SIĘ WŁAŚCIWIE WYDARZYŁO.
- Twoja siostra... - zaczął Rye.
- Bella? Ty o wszystkim wiedziałaś!?
- A myślisz, że jak inaczej by tu trafili? Podczas ostatniej rozmowy telefonicznej z Rye'em postanowiliśmy zrobić Ci niespodzianke.
- Tak... Jasne... Każdy pretekst jest dobry żebyście mogli się spotkać, nie Rayanek?
- No wiesz, Nast. My tu Ci niespodziankę organizujemy, a ty się jeszcze czepiasz... - tłumaczył Ryan.
- Oj, przepraszam... Tak czy inaczej, dziękuję.
- Kontynuując - wtrąciła Iza - zwolniłam się wcześniej z pracy i pojechałam na lotnisko po całą ekipę.
- Jesteście niemożliwi...Ale przy tym kochani! - odpowiedziałam.
- Po prostu bardzo za tobą tęskniliśmy - dodał Mike w stu procentach po polsku.
- Ja za wami też... Czekaj. Wróć. Od kiedy ty znasz polski!?
- Tylko kilka słów - odparł już po angielsku - od jakiegoś tygodnia.
- Niestety Ivy nie mogła przyjechać...
- Szkoda... Ale czekajcie. Bella, jak my tu wszystkich przenocujemy?
- Hej, ja Ci ich sprowadziłam. To już twój problem - wyszczerzyła się blondynka.
- Ehh, wiedziałam, że coś za miła jesteś... No nic, jakoś damy radę.
- To może póki co jakiś film? - zaproponowała siostra - Thor? Ewentualnie inny Marvel, ewentualnie Harry Potter.
- Oo! Ja jestem za Harrym! - krzyknął Beaumont.
- NIE! - odpowiedzieliśmy naraz ja i Jack.
- Sorry, ja jestem bezstronna. Kocham obydwa filmy - dodała Rose.
- A ja myślałam, że się przyjaźnimy... - rzuciłam.
- Oj, wiesz, że Cię kocham - uśmiechnęła się Nixon.
- Ja tam wolę Marvela - dodała Alison.
- Widzicie! High five Ally! - krzyknęłam do przyjaciółki i spojrzałam się na Jacka, jednak on miał wzrok wbity w podłogę.
- To postanowione - dodał Brook - oglądamy Thora.
- Ej, ja wolę Iron Mana! - dodał Mike.
- Ja też - przyznałam.
I tak kłóciliśmy się jeszcze dobre parę minut. Końcowo stanęło na Avengers: Czas Ultrona.
Mimo wszystko tęskniłam bardzo za tymi wariatami. Bez nich było zdecydowanie zbyt nudno!
----------------------
Ilość słów: 916Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał!
ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZANY.
emikey_
CZYTASZ
Give Me A Reason || RoadTrip || Zakończone
Fanfiction"Pierwszy raz czułam aż taką presje, stres i silną świadomość, że z dnia na dzień coraz bardziej niszczę sobię życie, oddalając się od wszystkich, na których mi cholernie zależy... " Warning! Dużo wulgaryzmów! ° Najwyższe notowania ° #6 w Mikey #55...