#6 Wspólna noc

571 37 7
                                    

Najlepsze w naszym spotkaniu było to, że Mikey nic nie mówił na temat bandaży. Większość osób, nawet jeśli dopiero co mnie poznała, pyta czy mam jakieś problemy, czy mi jakoś pomóc, albo czy aby napewno wszystko w porządku.
Mike, ani reszta chłopaków, tak nie zrobili. Po prostu rozmawialiśmy. Co prawda ręce miałam zakryte bluzą i kurtką, ale nadgarstki było mi widać.
I w sumie sama nie wiem, co myśleć o naszym spotkaniu. Czułam się, jakbym znała go już dobre parę lat. Naprawdę.
Kiedy tak rozmyślałam na temat wczorajszego dnia schodząc z klatki, usłyszałam znajomy głos.
- Hej, Nasty! Zapomniałaś o mnie? - krzyknęła Shannon
- Oo, hej! Przepraszam Cię, zamyśliłam się...
- Nie szkodzi, gdzie Ty się w sobotę podziewałaś? W domu Cię nie było, nie odbierałaś telefonu...
- Tak, wiem... byłam na spotkaniu ze znajomym.
- Oo, no proszę! A co to za "znajomy"?
- Wiesz co, opowiem wszystko Tobie i Ivy w szkole - zaśmiałam się.
- Okeeej, robi się ciekawie...

Gdy weszłyśmy do szkoły, przy szatni czekała już na nas Ivy.
- No, to co chciałaś nam powiedzieć? - zapytała Shannon, gdy podeszłyśmy do Ivy.
- Oo, jakieś newsy?
- Tak, poniekąd. Chciałam wam tylko coś opowiedzieć. W sobotę przed południem zadzwonił do mnie Mikey i zaprosił na spotkanie...
- Żarty sobie robisz?!- zdziwiła się Ivy
- Nie, no co Ty! Mówię poważnie, spotkałam się z nim w Hard Rock Cafe, a później towarzyszyłam mu i reszcie RodTrip przy nagrywaniu teledysku do "Wolves".
- No nie mogę!
- No i co, umówiłaś się z nim na kolejne spotkanie? - Shannon była nieźle nakręcona, zresztą jak to ona.
- Poniekąd tak. Powiedziałam mu, że chcę sobie niedługo zrobić tatuaż a on zaproponował, że pójdzie ze mną.
- To super! - krzyknęły na cały korytarz dziewczyny.
- Tak, wiem - zaśmiałam się.
- A właśnie! To jak już tak sobie rozmawiamy.... w środę mam urodziny; może chciałybyście wpaść do mnie? Akurat w czwartek i piątek mamy wolne - zaproponowała Shann.
- Jasne!
- Czemu nie! - zgodziłyśmy się.
- Super! Ivy, Ty byłaś u mnie już nie raz a Ty Nasty chyba do mnie trafisz - zażartowała.
- No nie wiem, nie wiem. Ale jakbym się pogubiła to włączę nawigację - odegrałam się, po czym wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.

Do urodzin Shann zostały tylko dwa dni. Postanowiłyśmy z Ivy, że zaraz po szkole pójdziemy kupić prezent dla jubilatki. Miałyśmy trochę kasy, bo po szkole planowałyśmy iść na zakupy.
W galerii spędziłyśmy 2 godziny, ale w końcu udało się kupić idealny prezent!
Shannon jest strasznie niezorganizowana, ponieważ lubi angażować się w wiele akcji oraz ma wiele zainteresowań. Wręcz uwielbia imprezować. Gra również na skrzypcach. Interesuje się modą i makijażem.
Kupiłyśmy jej więc nowy futerał na skrzypce do którego wrzuciłyśmy kilka pomadek i pędzli do makijażu. Jako dodatek dokupiłyśmy butelkę Jacka Danielsa. No w końcu to osiemnaste urodziny! Niestety nie będzie miała imprezy urodzinowej, ponieważ jej ojcec jest managerem dużej firmy Hiszpańskiej, dlatego też w Anglii jest tylko 2 razy do roku... Rzadko kiedy może przyjeżdżać częściej.
Dlatego postanowiła urządzić małe przyjęcie w domu.

***

Przyjęcie miało odbyć się o 18:00 a oprócz nas miały być jeszcze cztery osoby, znajomi Shann. Jeszcze przed przyjęciem chciałam pójść do studia gdzie pomagamy przy sesjach, ponieważ wychodząc z niego dzisiaj zostawiłam tam torebkę, o czym zorientowałam się godzinę po przyjściu do domu, czyli tak około 15:30. Szybko wyszykowałam się już tak jak na przyjęcie, ponieważ z Wembley do Londynu miałam 20 minut drogi. O 16:03 wyszłam z domu, a do studia dotarłam o 16:30. Na moje nieszczęście było tam mnóstwo ludzi. Trochę mi zajęło przedostanie się do zaplecza i wydostanie się z powrotem. Odetchnęłam z ulgą, kiedy po wyjściu ze studia zobaczyłam, że na dotarcie na urodziny mam jeszcze godzinę.
- Nasty? No proszę co za spotkanie! - ujrzałam Brooka.
- Brooklyn? Witaj! Miło Cię znów widzieć
- Wzajemnie! Jestem z resztą zespołu w Starbucksie, wyszedłem na chwilę żeby zadzwonić. Może do nas dołączysz?
- Niestety nie mogę, umówiłam się z przyjaciółką na 18:00.
- Masz jeszcze godzinę! No proszę, chociaż chwilę. Mikey na pewno się ucieszy. - to mnie w sumie zdziwiło.
- No okej, ale tylko na chwilę.
Weszliśmy do środka.
- Zobaczcie chłopaki kogo przyprowadziłem!
- Oo, hej Nasty! - przywitali się Jack, Mikey, Andy oraz Rye.
- Hejka
- Proszę, siadaj! - Mikey zaproponował wolne miejsce obok siebie.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy dobre pól godziny. Nagle zadzwoniła do mnie Ivy.
- Anastazja! Gdzie Ty jesteś?! Jestem pod twoim mieszkaniem, miałyśmy zapakować prezent a za 20 minut zaczyna się przyjęcie!
- Kurczę, zupełnie straciłam poczucie czasu! Jestem w Londynie, będę za dwadzieścia minut! Czekaj, zaraz zadzwonię do Shann i przeproszę, za to, że się spóźnimy.
Tak też zrobiłam. Wyjaśniłam Shannon, że spotkałam chłopaków i się zasiedziałam.
- Ok, wybaczam. Ale wiesz co... możesz mi to wynagrodzić. Zaproponuj chłopakom, może będą chcieli wpaść...
- Serio? Okej, zapytam. - rozłączyłam się - Chłopaki, macie może ochotę poimprezować ? W sumie przez Was spóźnię się na urodziny waszej fanki. - zażartowałam.
- W sumie, czemu nie - usłyszałam od Andy'ego
- Jesteśmy Ci to winni - zaśmiał się Mikey.
Razem z chłopakami pojechałam do bloku, najpierw do mojego mieszkania przed którym stała Ivy.
Była troszeczkę zaskoczona, widząc RoadTrip.
- Yyy... ale... co wy tu..
- Shannon zaprosiła nas na urodziny - wyjaśnił Jack
- Dobra, nie gap się, tylko pakujemy prezent! - ponagliłam ją.
Uwinęłyśmy się w pięć minut.
Po wejściu do mieszkania Shannon, myślałam, że biedna zemdleje. Przedstawiłam ją chłopakom, po czym wręczyłyśmy jej prezent.
Shann przygotowała wszystko perfekcyjnie. Z głośników leciała muzyka, oczywiście nie ZBYT głośno, no bo w końcu mieszka w bloku.
Na stole stały przekąski, kieliszki, szklanki, napoje i alkochol.
Wszyscy się świetnie bawiliśmy! Chłopaki też nie mieli problemów z dogadaniem się z resztą imprezowiczów.
Impreza trwała do 3 rano! To znaczy tak nam się wydaje... Całe towarzystwo się upiło. Ja obudziłam się o 8:40 z ogromnym bólem głowy. Wokoło był niezły bałagan; puste butelki po napojach i alkocholu, opakowania po chipsach, ciastkach i tego typu rzeczach. Z głośników nadal leciała muzyka, ale już ciszej.
Wstałam z kanapy żeby się napić wody.
- Dzień dobry... - usłyszałam głos zza pleców, kiedy nalewałam wody do szklanki.
- Cześć Mikey, jak tam po imprezie?
- W sumie, mogło być lepiej - zaśmiał się.
- Taak.. rozumiem Cię.
- Nie wiele pamiętam ze wczorajszego wieczoru, ale pamiętam karaoke...
- O niee.. to było coś strasznego. Darłam się chyba na całe osiedle!
- Haha, nie przesadzaj. Czemu nie mówiłaś, że masz taki piękny głos?
- Yy, bo nie mam...
- Nawet tak nie mów, byłaś świetna.
- No ładnie, widzę, że jeszcze nie wytrzeźwiałeś - po chwili oboje się zaśmialiśmy.
- No tutaj muszę poprzeć Mikey'go - dołączył do nas Brook.
- Widzisz?
- Chłopaki dajcie spokój...
- Byłbym zapomniał, rozmawiałem wczoraj z Danny'm, tatuażystą i powiedział żebyś przyszła w sobotę.
- Ok, dzięki.
- Polecam się!
- Mikey, trzeba obudzić resztę, za 3 godziny nagrywamy "Havane"* - przypomniał mu Brooklyn.
- Aa, tak... zapomniałem o tym...
Chłopaki zebrali się w pół godziny niedługo po nich wyszli też inni. Ja i Ivy zostałyśmy, żeby pomóc Shannon w sprzątaniu.
Nie minęło 5 minut, kiedy zadzwonił mój telefon.
- Hej, jesteśmy jeszcze przed blokiem. Mogłabyś do nas zejść na chwilę?- był to Mikey.
- Tak, już idę.
Nie miałam pojęcia o co mogło chodzić. W kilka minut zeszłam przed blok.
- O co chodzi? - zapytałam.
- Mamy do Ciebie pewną propozycję - zaczął Mikey - chcielibyśmy, abyś nagrała z nami "Havane"
- Żartujesz sobie?
- Nikt nie żartuje - odpowiedział Jack - naprawdę byśmy chcieli żebyś z nami zaśpiewała.
To więcej niż spełnienie moich marzeń....
- Ale ja się nie nadaje...
- Jak to nie?! Wszyscy słyszeliśmy jak śpiewasz i wiemy, że jesteś genialna - pocieszył mnie Mikey.
- To co Ty na to? No nie daj się prosić - wsparł go Brooklyn
- No dobra, niech będzie.
Cały zespół wydał okrzyk radości. Wyjaśniłam Shannon, że nie mogę jej pomóc. Oczywiście mi wybaczyła i cieszyła się razem ze mną.
***
Nagranie piosenki i nakręcenie teledysku zajęło nam całe dwa dni. W piątek wieczór pojechałam do nich, żeby zobaczyć całokształt.
- No, wyszło całkiem fajnie!- przyznałam.
- Wyszło niesamowicie - podsumował Andy - dzięki Tobie!
- No proszę Cię, nie przesadzaj...
- Nie przesadzam
- Okej, dzięki za propozycję. Super się z wami pracowało! Dobra... trochę pracowało, trochę wygłupiało - podziekowałam, na co wszyscy się zaśmiali.
- Odprowadzę Cię do drzwi - zaproponował Michael - No to do jutra. Przyjadę po Ciebie o 13:30 i razem pojedziemy do salonu - powiedział Mikey, gdy staliśmy już przy drzwiach.
- Ale przecież mówiłeś, że wizytę mam o 14:45, a dojazd zajmie pół godziny
- Tak, ale pomyślałem, że możemy spędzić jeszcze trochę czasu razem, przed robieniem tatuażu.
- Ok, w sumie, czemu nie.. to do zobaczenia!
- Pa!
--------------------------------------------------
* Tak, wiem, że najpierw była Havana a dopiero później Wolves, ale taka kolejność jaką opisałam bardziej mi pasowała

Give Me A Reason || RoadTrip || Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz