*POV James*
Siostrzyczka zostawiła mnie z robieniem lemoniady... Ehh miej tu człowieku siostrę. Kiedy się mordowałem ze znalezieniem miejsca w lodówce na dzbanek usłyszałem pukanie do drzwi. Szybko poszedłem otworzyć z nadzieją, że to chłopaki, a nie kolejne dziecko chcące sprzedać te okropne ciastka owsiane z rodzynkami, ble!
-Syriusz! Remus!
Chłopaki zamknęli mnie w niedźwiedzim uścisku.
[Syriusz] Stary to chyba nie są buty Twojej mamy co?- brunet dwuznacznie poruszył brwiami wskazując głową na czerwone trampki Maddy.
[Remus] Obstawiam, że tam stoi ich właścicielka.
*POV Syriusz*
Razem z Jamesem spojrzeliśmy w stronę, którą wskazywał Lupin. Stała tam śliczna brunetka na oko w naszym wieku. W rękach trzymała jakieś kwiaty, których nie znam. Kogoś mi przypominała...
-James nie mówiłeś, że będzie z nami Twoja koleżanka
[James] Bo to nie jest moja koleżanka
[Mad] Cześć chłopcy, wstawię kwiaty do wazonu i już idę się przywitać- miała taki szczery i przyjemny uśmiech...
[Remus] James kto to jest?
[James] Zaraz się dowiecie- przyjaciela oblał rumieniec i zaczął nerwowo drapać się po karku, czyli coś ukrywa.
Z kuchni wyszła piękna nieznajoma, która stanęła obok okularnika. Postanowiłem przedstawić się jako pierwszy.
-Syriusz. Syriusz Black III- ucałowałem dłoń brązowookiej, pachniała trawą i kwiatami
[Mad] Madeline. Madeline Potter.- szczęka mi opadła. POTTER?! James nie mówił, że ma siostrę, a na żonatego nie wygląda. Czyżby kuzynka? Z zamyśleń wyrwał mnie głos przyjaciela.
[Remus] Remus Lupin. Miło mi.
[Mad] Madeline Potter.
Dziewczyna podeszła do Jamesa, który objął ją ramieniem.
[James] Chłopaki poznajcie Maddy, moją... siostrę. – spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego!
-Siostrę! Człowieku znamy się prawie 5 lat, nigdy nie mówiłeś, że masz siostrę!
Nie powiem ale ciśnienie mi skoczyło. Dlaczego nam nie powiedział? Przecież nie dlatego, że się jej wstydzi bo w to nie uwierzę... Chyba że... Wstydzi się nas?
[Remus] To z nią pisałeś po nocach?
[James] T-tak...
[Mad] No wiesz co braciszku, nie powiedzieć przyjaciołom o własnej siostrze! Jak Ty tak mogłeś, powinieneś się wstydzić!- odwróciła się plecami do brata zarzucając „focha" jednocześnie puszczając do nas oczko, od razu podłapałem temat
- Nie nazywaj się już naszym przyjacielem... Zawiodłem się na Tobie...
[Mad] Od dzisiaj Syriusz jest moim bratem, prawda?
- Oczywiście siostrzyczko- teraz ja obejmowałem ją ramieniem- chodźmy od tego człowieka, Remusie chodź!
I tak cała nasza trójka poszła do salonu zostawiając zdezorientowanego Jamesa samego w przedpokoju.
*POV Maddy*
Kiedy tylko przekroczyliśmy próg wybuchliśmy śmiechem. Coś mi mówi, że dogadam się z nimi.
-Chłopcy dzięki za pomoc we wkręceniu brata.
[Syriusz] Nie ma sprawy. Należało mu się.
[James] Należało?! No dzięki... Nie dość, że siostra to i Wy przeciwko mnie?
[Remus] Stary czemu nie powiedziałeś o siostrze?
I wtedy zaczęliśmy im wyjaśniać co i jak. Kiedy już się dowiedzieli czym kierował się James postanowiliśmy pójść nad jezioro. Wróciliśmy przed 22. Siedzę w kuchni i robię wszystkim po gorącej czekoladzie podczas gdy chłopcy mają wybrać film.
-I jak? Macie coś fajnego?- zapytałam odkładając tacę ze słodkim napojem na stolik kawowy.
[Remus] Nie ma nic wartego uwagi.
[Syriusz] Maddy...-spojrzałam pytająco na szarookiego- Bo wiem dlaczego James nam nie powiedział o Tobie, ale wciąż nie wiem dlaczego trafiłaś do tego Beabatonu a nie do nas.
- Po pierwsze do Beauxbatons.- zaśmiałam się z nieudolnego wymawiania tej nazwy przez chłopaka, co po części było słodkie- Szczerze mówiąc sama nie wiem dlaczego trafiłam do Francji. W 10 urodziny dostałam list, że obserwowali moje postępy magiczne czy coś i że mam talent muzyczny jak i taneczny i że chcieliby mnie w swojej szkole. Rodzice stwierdzili, że właściwie jest to dla mnie ogromna szansa i inne takie. I tak chodziłam tam przez 3 lat.
[Remus] Dlaczego tylko 3?
-Bo po trzech latach przestali sobie ze mną radzić. Haha nie patrzcie się tak na mnie!
[Syriusz] J-jak to przestali sobie z Tobą radzić?
[James] Uznajmy, że nie wszyscy Francuzi znają się na żartach.
[Syriusz] Robiłaś żarty w szkole?!- jego głos pewien był ekscytacji i podniecenia, a w jego oczach widziałam pewien blask.
- Tak, dlatego po zakończeniu 3 roku wysłali mnie na rok do Durmstrangu, bo „tam jest dyscyplina i odechce mi się wygłupów"- mówiąc to zrobiłam palcami cudzysłów w powietrzu- jednak znalazłam tam ludzi, którzy też byli żartownisiami i tak zostałam tam na kolejne 2 lata. A że moi przyjaciele w tym roku kończą szkołę postanowiłam, że przeniosę się do Hogwartu. Oni będą mogli się w spokoju przygotować do egzaminów, a ja wreszcie będę w jednej szkole z tym tutaj- wskazałam na bliźniaka.
Na takich rozmowach zeszło nam do prawie 2. James musiał oczywiście podkreślić, że dostałam propozycję gry w drużynie Bułgarii, ale nie mogę mieć mu tego za złe. Chwilę po 2 zasnęłam...
Dni mijały beztrosko, niczym się nie martwiliśmy, aż do tamtego dnia...
Mniej więcej w połowie sierpnia miałam gorszy dzień. Od rana gorzej się czułam więc postanowiłam wcześniej się położyć. Jakoś przed 1 obudził mnie trzask w pokoju Jamesa. Oczywiście nie uszło to mojej uwadze, a ciekawość zwyciężyła. Rzuciłam na siebie zaklęcie kameleona i po cichu podeszłam pod ich drzwi jednak nie spodziewałam się tego co usłyszałam i zobaczyłam...
CZYTASZ
Przyjaciele z przypadku, bracia z wyboru...
FanficA co jeśli James Potter miałby siostrę? W dodatku bliźniaczkę, która przez ostatnie 5 lat uczyła się w innych szkołach? Co się stanie gdy Madeline Potter pójdzie do Hogwartu na swój piąty rok?