"To był najwspanialszy dzień w moim życiu."

3.5K 195 46
                                    


Mamy 23 grudnia, jutro święta. Tak jak się umówiłam z Remusem dzisiaj o 17 mamy się spotkać na Pokątnej w Lodziarni Floriana Fortescue. Tego dnia wstałam wcześniej żeby się ogarnąć. Kiedy siedziałam przy toaletce i malowałam rzęsy ktoś wparował do mojego pokoju nawet nie pukając.

[James] Siostra wstawaj! Wstaw... O już nie śpisz.

- Wyobraź sobie, że nie. A przez Ciebie ubrudziłam się tuszem, łosiu. [James] No sorry.

-Dobra nie przepraszaj tylko mów po co przylazłeś i zakłóciłeś moją egzystencję.

[James] Bo widzisz... Jutro są święta...

-Wow. ale jesteś spostrzegawczy. Tylko pozazdrościć intelektu. [James] Normalnie bym Ci coś odpowiedział, ale potrzebuję Twojej pomocy.

-Mojej pomocy? W czym?

[James] No bo jutro święta, a ja nie mam prezentu dla Evans...

-I co w związku z tym? Ja mam tylko jeden prezent, którego Ci nie dam. [James] Nie o to mi chodziło. Chciałem żebyś poszła ze mną dzisiaj na Pokątną i pomogła mi coś wybrać.

- Na Pokątną? Dzisiaj?

[James] No a niby kiedy?

-O której?

[James] Myślałem, że po południu.

-Po południu jestem umówiona. Możemy iść zaraz po śniadaniu i wrócić na obiad.

[James] Umówiona? Z kim?!- w jego głosie słychać było zdziwienie i oburzenie

-O co Ci chodzi? Ja Ci się nie każę tłumaczyć z kim, gdzie i po co wychodzisz.

[James] Dobra niech Ci będzie, a chodzi chociaż do naszej szkoły?

-Tak. I uprzedzam kolejne pytanie, nie nie jest Ślizgonem.

[James] Skoro tak to baw się dobrze, a teraz chodź. Im szybciej zjemy, tym szybciej wyjdziemy i wrócimy.

-Żebyś się nie zdziwił...

Zaraz po śniadaniu przenieśliśmy się na Pokątną za pomocą sieci Fiuu. Nasze zakupy nie były zbytnio owocne. Od ponad 3 godzin chodzimy po sklepach i nic. Jedno wielkie NIC.

-James, jest już prawie 14. Na 15 musimy być w domu!

[James] Przecież rodzice zaczekają na nas z obiadem.

-To nie o rodziców chodzi. Ja o 17 jestem umówiona.

[James] Nie martw się sis. Jak kocha to poczeka. O chodźmy tutaj!

"Jak kocha to poczeka"... Tyle że ja nie wiem czy kocha... Ja sama nie wiem co do niego czuję! Po kolejnych 30 minutach nadal nic nie kupiliśmy.

-James jeśli w TYM sklepie NIC nie kupimy to wracam do domu! [James] Dobra, dobra. Mniej gadania więcej szukania!

Kiedy tylko przekroczyliśmy próg budynku moim oczom ukazała się śliczna biżuteria z zielonymi kamieniami. Najprawdopodobniej szmaragdami. Były tam pierścionki, kolczyki, wisiorki i wiele innych. Razem z Jamesem podeszliśmy bliżej. I wtedy ją zobaczyłam, była przepiękna.

 I wtedy ją zobaczyłam, była przepiękna

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Przyjaciele z przypadku, bracia z wyboru...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz