"Slytherin?"

5K 203 25
                                    


Razem z Syriuszem idziemy na stację King 's Cross. Remus pojechał od nas jakoś 4 dni temu ze względu na pełnię, więc mamy się spotkać na peronie 9 i ¾ .

-Czyli żeby dostać się na peron muszę wbiec w ścianę?

[James] Tak, a dokładniej między peronem 9 i 10.

[Syriusz] Tylko żebyś nam nie wbiegła w inną ścianę królewno.

- Po 1 nie nazywaj mnie królewną Ogonku, a po 2 nie musisz się tak martwić. Od tego mam Jamesa prawda?

[James] Prawda siostra, prawda.- oczywiście musiał mnie poczochrać

-Serio James? Teraz wyglądam prawie jak Twoja sowa...

[James] Dobra młoda nie gadaj tyle tylko wbiegaj w ścianę.

- Aha czyli dla mugoli będę wyglądać jak sowa z chorobą psychiczną? Świetnie...

Słyszałam tylko jak zaczęli się śmiać, że niewiele się pomylą, milutcy. Dobiegając do ściany mocno zamknęłam oczy, ale kiedy nie doznałam bliskiego spotkania z podłogą postanowiłam je otworzyć. I wtedy zobaczyłam te dzieci, rodziny z nimi się żegnające, wzrok starszych chłopców za dziewczynami i najważniejsze, Hogwart Express.

[Remus] Cześć Maddy.

-Remi! Cześć!- jak to ja, rzuciłam się przyjacielowi na szyję.

[Remus] Gdzie zgubiłaś resztę?

- Szczerze mówiąc, dopóki nie spytałeś nie zauważyłam, że ich nie ma.

[Remus] Dobra chodźmy zająć przedział, znajdą nas.

I tak znaleźliśmy się w przedziale jakiegoś grubego chłopca, Petera czy jak mu tam. Jest jednym z Huncwotów co trochę mnie zdziwiło. Jakoś nie pasuje do pozostałej trójki, ale to może tylko pierwsze wrażenie. Remus miał rację, James i Syriusz szybko nas znaleźli.

[James] No witamy naszego nowego prefekta! W tym roku wreszcie nie będziemy mieć ciągłych szlabanów.- chłopak wygodnie rozsiadł się na siedzeniach, a w jego ślady poszedł również młody Black.

[Remus] Nie byłbym tego taki pewien.- nasi wygodniccy spojrzeli niepewnie na Lupina, a ja zajęłam wygodniejsze miejsce, zapowiadała się ciekawa rozmowa.

[Syriusz] O co Ci chodzi Luniaczku? No chyba nie odejmiesz punktów swoim przyjaciołom?

[Remus] Ja nie, ale sądzę, że Lily nie będzie miała z tym najmniejszego problemu.

- Chwila, ta Lily? Lily, którą mój braciszek próbuje poderwać od kilku lat? Ta która daje mu kosza przy każdej próbie zaproszenia na randkę?

[Remus] Dokładnie ta sama.

- No panowie, muszę koniecznie ją poznać!

Droga mijała bardzo przyjemnie, chłopcy opowiadali mi o szkole i ceremonii przydziału. Jednak naszą rozmowę przerwały jakieś 3 dziewczyny, 2 blondynki i brunetka na oko z 4 klasy. Dziewczyny weszły właściwie bez pukania, o pozwoleniu nie będę wspominać i zaczęły się przymilać do Huncwotów, chociaż oni nie wyglądali na szczególnie zachwyconych.

-Peter, kto to?

[Peter] Jedne z ich fanek. No wiesz, mają swoje fankluby, czy coś w tym rodzaju.

-Okey, rozumiem, że mogą mieć powodzenie u dziewczyn, ale one tak zawsze?

[Peter] W sumie to tak, idzie się przyzwyczaić.

- No nie wiem...

Dobra o ile przez pierwsze 5 minut mnie to bawiło to po 15 zaczęło irytować. Na ich szatach zauważyłam żółte i niebieskie barwy, przez co stwierdziłam, że nie zaryzykuję zbyt wiele. Jako, że opanowałam magię niewerbalną postanowiłam to wykorzystać. Wyszłam bez słowa z przedziału i stanęłam lekko ukryta przy drzwiach.

Przyjaciele z przypadku, bracia z wyboru...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz