Rozdział 30

164 15 5
                                    

-Nie. Ale mogę być kotem.- zbliżyłam się do niego i polizałam jego warge po czym ją pocałowałam.

-------------------------------------------

-Jak widać... dobra kasa z tych narkotyków.

- No nie narzekam.

-Zastanawiałam się nad handlem. - trzeba wciskać kity.

-Oh? Czyżby? Nie sądzę by to był dobry pomysł.- wyglądał na zaskoczonego.

-A niby czemu?

- To niebezpieczne.

- No i?

- No i możesz mieć kłopoty. Z jakimś gangiem na przykład.- wzruszył ramionami.

- To mnie naucz jak być tajną myszką. By nie mieć kłopotów. Gdzie gangi mają siedzibę? Gdzie nie powinnam się szlajać?

- Daj sobie z tym spokój mała.

-Skąd wziąć narkotyki?

-Nie odpuścisz?- parsknął.

-Nie.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go.

Nasz pocałunek przerwał telefon. Był to mój telefon. Wstałam przepraszając i postanowiłam odebrać telefon.

-Halo?

-Kaja musimy wracać. Wystarczy na dzisiaj.- odezwał się Janek.

-Jak to babcia w szpitalu?! Oczywiście. Zaraz będę!- krzyknęłam teatralnie i się rozłączyłam.

-Musze lecieć. Przepraszam. Dziękuję za miłą pogawędke.

-Może cię zawieźć?- zapytał Park nieco zmartwiony.

-Nie, dziękuję dam sobie radę. Poza tym piłeś alkohol.

-Jak uważasz. Mam nadzieję że się jeszcze spotkamy Kajo.

Podeszłam do niego i pocałowałam po raz ostatni.

-Też mam taką nadzieję.- szepnęłam i opuściłam pomieszczenie.

Przy schodach czekał na mnie Janek. Bez słowa zaczął ruszać w stronę wyjścia.
Wsiedliśmy do samochodu. Jaś odpalił samochód i ruszył.

-Dobra robota. -wyczułam w jego głosie ironię.

-O co ci chodzi?

-Wiemy tyle co nic. A siedziałaś tam z kilka godzin.

-Co mam na to poradzić że miło mi się z nim rozmawiało?!

-Gówno mnie to obchodzi. Myślałem że wiesz co robisz ale kurwa nie.- był bardzo zdenerwowany. Jego wzrok nie znikał z drogi. Po chwili dodał spokojniej -Miałaś jedno zadanie. Tak trudno było je wykonać?-

-Tak, kurwa, trudno. Nie każdy ma tak poukładane i wspaniałe życie jak ty. Ty nie masz pojęcia jak trudno jest się skupić i funkcjonować normalnie gdy się nie ma wolności, gdy wszystko ci się miesza i gdy wszystko runie jak domek z kart. -zanim się zorientowałam, łzy pokryły moje policzki.

-Przepraszam- powiedział spokojnie Jan.

Jan zaparkował na podjeździe. Wysiadam z samochodu i nie czekając na Janka ruszyłam w stronę domu. Drzwi się otworzyły jak na zawołanie. Stanął w nich Dominik. Ominęłan go i pobiegłam do pokoju.

------------------------

Stałam przed lustrem. Z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.
Nie czekając na moje zaproszenie Dominik wszedł do pokoju.

-Masz mi coś do powiedzenia?- stanął zdenerwowany przede mną.
Spojrzałam na niego nic nie mówiąc.
-Kurwa odpowiadaj.-  nie wiedziałam co mu powiedzieć. Pomyślałam że lepiej będzie przemilczeć. -Wstań.- mój wzrok wiercil dziurę w podłodze. -Kurwa wstań i spójrz na mnie. Czy ja rozmawiam ze ścianą? Chociaż ściana by lepiej wypełniła zadanie niż ty. Wstawaj!- zaczął na mnie krzyczeć.

Wstałam powoli. Oczywiście cała zapłakana. Bałam się go.

-Jestes z siebie zadowolona?- chwycił moją głowę, tak abym spojrzała na niego. -Jesteś głucha? Głupia? Pomóc ci?- zrobił chwilę przerwy. -Jak chcesz.- puścił moją twarz.
Mój wzrok ponownie wylądował na podłodze. Po chwili poczułam ból i wylądowałam na podłodze.
Dominik uderzył mnie w twarz.

-Przepraszam.- powiedziałam cicho.

-Słucham?- udawał że nie słyszy.

-Przepraszam.- powiedziałam ponownie.

-Wstań.

Zrobiłam jak mi kazał.

-Spójrz na mnie.- spojrzałam na niego. -Przestań płakać. Słuchaj. Masz ostatnią szansę. Jeżeli zawalisz to nie chcesz wiedzieć co ci zrobię, rozumiesz?-

-Tak.

-Potrzebuję srebrną walizkę którą znajdziesz u Parka w szafie. Masz mi ją przynieść i masz zabić Parka. Mam w dupie jak to zrobisz. Chcę tą walizkę. Masz 3 dni. Jay ci pomoże.
A teraz się ogarnij.- wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.

Wzięłam ciuchy do spania i ruszyłam do łazienki. Zdjęłam sukienkę i spojrzałam w lustro. Miałam podbite oko.
Weszłam pod prysznic. Umyłam się i ubrałam w piżame. Położyłam się i szybko zasnęłam.

----------------------

Robiłam sobie kanapki gdy do kuchni wszedł Dominik. Trzymał w ręku jakiś przedmiot.

-Mam coś dla ciebie.- podał mi mały telefon. -Możesz nim dzwonić do mnie i do Jay'a. Nie rób nic głupiego. Mam cię na oku.-

Podziękowałam i włożyłam telefon do  tylnej kieszeni.
------------------

Hehehe TAK WIEM! Długo mnie nie było. Przepraszam was :)
Widzę że jest już prawie 10k wyświetleń co jest po prostu megaaa! Dziękuję wam za wszystko z całego serduszka❤
[Mój instagram: julka.zuzanna]
You can slide into my dm's xd
Btw. Sorki za błędy.(rozdział nie sprawdzony)

JAK GDYBY NIC ||| JDabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz