Rozdział 10

2.5K 270 31
                                    

O/A : Szaleję z tymi rozdziałami, jeszcze się znudzicie :(

- Ostrzeżenie - warknął, uderzając ciałem niskiej omegi o płot. Mężczyzna zniknął tak szybko, jak się pojawił - nie minęła chwila, a Louis nie mógł już go dostrzec. Zupełnie tak, jak swoich wspomnień. Nie pamiętał większości z tego, co przeżył.

Jego telefon ponownie zawibrował w kieszeni, więc czym prędzej go wyciągnął. Kiedy zobaczył średniej wielkości imię osoby dzwoniącej, odebrał, przykładając telefon do ucha.

- Tak, pani Anne?

- Lou, skarbie. Czy coś się stało? Nie ma Cię już prawie pół godziny.

- Wszystko w porządku - skłamał, zmuszając swoje nogi do ponownego ruchu. Tak jak wcześniej, znalazł się na betonowej drodze, rozglądając się wokół. - Myślę, że zaraz będzie mnie mogła pani ujrzeć.

- Oh,  w porządku, faktycznie widzę Cię. Czekam w domu, dobrze?

- Jasne - rzucił, rozłączając się oraz wrzucając komórkę do kieszeni.

Dochodząc do drzwi, zapukał, czekając na reakcje Luny. Chwilę później kobieta zjawiła się przed nim, zgarniając go w ramiona.

- Wchodź - przepuściła niebieskookiego w progu, a z jej ust nie schodził uśmiech. Odwiesiła jego kurtkę, za co szatyn nieśmiale podziękował. Nie był przyzwyczajony do takich uprzejmych gestów. - Martwiłam się.

- Tak jak mówiłem, wszystko jest dobrze.

Wszystko, cholera, genialnie - pomyślał, oddając się niepohamowanej potrzebie płaczu. Taki już był Louis. Wszystko przeżywał po czasie.

- Zaraz wszystko przygotuję, tylko skoczę do łazienki, w porządku?

- Idź kochanie, idź. Dam radę - uśmiechnęła się do niego, a on nie odwzajemniając tego, pobiegł do wspomnianego pomieszczenia, przekręcając zamek.

Dopiero tam, w samotności dał upust napływowi emocji. Bał się pozostać w tej watasze, jednak tu miał tak wiele. Właściwie - tu miał wszystko.

Otarł łzy, przeglądając się w lustrze. Wiedział, że jeśli wyjdzie teraz, Anne z pewnością zauważy, że coś jest nie tak. Z kolei gdy będzie tu siedział za długo, pani Styles ponownie zacznie się niepokoić.
Przemył więc szybko twarz, dokładnie wycierając każdy skrawek skóry.

- Oh, już jesteś. Chcesz mi pomóc? - zapytała kobieta, kiedy zobaczyła omegę. Niebieskooki pokiwał głową, przejmując od niej mikser.

Stali chwilę w ciszy, słuchając rozmowy w telewizorze, gdy do pokoju wszedł Harry oraz Zayn.

- Co robicie? - zapytał mulat, podchodząc do nich z uśmiechem. Zielonooki w tym czasie położył dłonie na biodrach omegi.

I tak, jak myślał, że te małe rzeczy są tylko dla nich, tak pozostali widzieli gesty od samej Miłości.

Drugi rozdzialik na dziś kochani, a teraz idę piec ciasto, ktoś chętny?
Tym razem czwarta osoba głosująca na to opowiadanie, będzie moją tysięczną gwiazdką, za co wam ogromnie dziękuję!.

Boy0rGirl to twoja szansa!!!

Dancing With The Volvies | Larry (a/b/o)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz