Musiałam to wstawić ♡
* * *
Kiedy Louis mógł już delikatnie poczuć strukturę ust Stylesa, z miejsca obok nich rozległ się potężny huk. Okno, przy którym stała Omega, roztrzaskało się na kilka kawałków, wnikając się w ciało szatyna.
Jedynym, co zdążył zrobić niebieskooki to krzyk. Dosłownie wpadł na Alfę, która zgarnęła go w ramiona, rozglądając się za postacią.
- Shh, spokojnie - uspokajał. - No już, spójrz na mnie. Skarbie, popatrz tu. - prosił, lecz mniejszy chłopak był w zbyt dużym szoku, by cokolwiek zrobić. Nie wypuszczał starszego z uścisku, wręcz przeciwnie - niemalże dusił chłopaka.
Mocny wiatr zawiał w plecy nastolatka, przyprawiając go o dreszcze. Zielonooki natychmiast odsunął go, sięgając po coś, czym aby na chwilę mógł zasłonić ramę okienną.
Louis, już bardziej oprzytomniały, chwycił klamry, przyszpilając koc do wystających ozdób, klamki oraz kilku elementów rozbitego szkła.
- W jakimś stopniu powinno nas zabezpieczyć - wyznał, odwracając się do szatyna. - O Boże, pokaż to!
Koszulka, jak i skóra Omegi były rozcięte oraz gdzieniegdzie poplamione krwią. Styles czym prędzej ściągnął z niego materiał, by nie przywarł do którejś z głębszych ran. Posadził chłopaka na krześle, zakazując jakiekogolwiek ruchu.
- Czekaj tu na mnie - klęknął przed niższym, chwytając go za ręce. - Pójdę tylko po apteczkę, w porządku? - Louis kiwnął głową, obserwując, jak kręconowłosy wspina się po schodach.
A w momencie, gdy miał zabrać się na oczyszczanie rozcięć, do domu weszła Ann, za nią Gemma i na samym końcu Zayn.
Wszyscy tak samo przerażeni wyglądem kuchni. I chłopaków.Matkoo, jaki krótki szajs ;(
Myślę, czy nie zawiesić książki :(
CZYTASZ
Dancing With The Volvies | Larry (a/b/o)
FanfictionLouis to samotna Omega, której los nie oszczędził wrażeń. Według panującej zasady watahy, w której szatyn niegdyś przebywał, osobnik, który nie przynosi zysków, zostaje oddalony. Tak postąpiono z Louisem - w wieku zaledwie dziewiętnastu lat musiał p...