pięć

166 22 1
                                    

Drogi przyjacielu,

Czy potem wydarzyło się coś ważnego? Do początku wakacji wszystko było dość monotonne.

Chodziłam do szkoły, rozmawiałam z tobą po powrocie. Twoja mama i tata bardzo dobrze mnie znali. Za każdym razem było „Pozdrów Sarusię!". Czułam się, jakbym znalazła coś, czego mi brakowało. Jakbym znalazła prawdziwego przyjaciela.

Nasza relacja nabrała obrotu, nie obawialiśmy się mówić własnego zdania, tak bardzo, jak niektórzy. Gdy jakieś zachowanie nam nie pasowało, mówiliśmy prosto z mostu. Zdarzały się nam oczywiście drobne lub nie kłótnie, ale po dosłownie pół godz. zaczynaliśmy siebie nawzajem przepraszać.

Byliśmy uzależnieni od własnych opinii. Uważałeś, że jeżeli twój potencjalny znajomy mnie nie polubił, to nadaje się tylko do skreślenia.

Wbiliśmy się na szczyty swoich list, żyliśmy dla wspólnych planów. Teraz jak na to patrzę to wyhaczyliśmy całkiem patologiczny system.

Odnosiliśmy się do siebie z brakiem jakiegokolwiek szacunku, często dopisywaliśmy „pizdo, chuju, suko" itd., gdy jakaś osoba nam nie pod pasowała, zaczynaliśmy ją obrażać we własnym gronie, robić z nią obrzydliwe inside jokes czy nawet memy.
Na szczęście nigdzie tego nie upublicznialiśmy. Byliśmy po prostu dzieciakami, które myślały, że są dorosłe, bo posługują się dojrzalszym słownictwem i gardziły emoji.

Uważam teraz, że w tamtym okresie nie można było być bardziej toksycznym od nas i nie dziwie się tym wszystkim ludziom, którzy odeszli. Sprawdzały się też wtedy słowa mojej kuzynki z majówki „I tak się z nimi pokłócisz, nie jesteś w stanie nawiązywać relacji". I coś faktycznie w tym było.

Mam nadzieje, że jesteś szczęśliwy.

drogi przyjacielu | niktnigdy ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz