Rozdział 47

271 20 1
                                    

Obudziłam się przed budzikiem, choć zasnęłam bardzo późno. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Zrobiłam śniadanie i usiadłam przy stole. Z pokoju usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, w sumie zdziwiłam się bo nikt o tej porze nigdy do mnie nie pisał, kiedy wzięłam telefon do ręki byłam w ciężkim szoku... 

Od Melka : 

Możemy porozmawiać? Proszę... 

Nie wiedziałam co mam jej odpisać, nie sądziłam, że odezwie się tak szybko. Przede wszystkim nie wiedziałam, czy jestem gotowa na rozmowę z nią. Potrzebowałam czasu na zastanowienie się. Musiałam już wychodzić na autobus, aby się nie spóźnić. Nie było jej na przystanku. Dojechałam do szkoły i udałam się prosto pod sale gdzie mamy mieć zajęcia, tam również jej nie było. Zadzwonił dzwonek, wszyscy zebrali się pod klasą, przyszłą Benia i zaczęła się lekcja. Nie mogłam się skupić na niczym, oprócz tego co mam jej odpisać, czy w ogóle powinnam jej odpisać. Mimo wszelkich przeciwności tęsknota za jej osobą była na tyle silna, że postanowiłam zgodzić się na tę rozmowę. Odpisała natychmiastowo. miałyśmy spotkać się w parku koło szkoły zaraz po lekcjach, w parku, który budził tak wiele wspomnień... Z jednej strony bardzo bałam się tego spotkania, ale z drugiej cieszyłam się, że w końcu się do mnie odezwała.Z niepokojem a zarazem niecierpliwością czekałam na koniec lekcji. Pobyt w szkole dłużył się niesamowicie, na niektórych zajęciach zapominałam nawet o wyciągnięciu książek i zeszytów, byłam kilkukrotnie upominana przez nauczycieli o mój brak skupienia i zainteresowania lekcją, niestety nie mogłam nic z tym zrobić, byłam za bardzo zdezorientowana przez to co miało stać się po szkole. W końcu doczekałam się ostatniego dzwonka. Szybko poszłam do szafki, zabrałam rzeczy i wyszłam ze szkoły, strach i odczucia które w sobie miałam z każdym krokiem się nasilały... Kiedy dotarłam na miejsce jej jeszcze nie było, usiadłam na ławce i z niecierpliwością czekałam. Minęło piętnaście minut, a jej nadal nie było, dziwne, przecież wiedziała o której kończymy lekcje. Po kolejnych pięciu minutach jakaś postać zmierzała w moją stronę. Podeszła do mnie z lekkim strachem w oczach, ja zapewne wyglądałam podobnie. 

- Cześć, bardzo się cieszę, że zgodziłaś się na spotkanie. - Powiedziała po dłuższej chwili milczenia. 

- Powiem szczerze, że się wahałam, ale uznałam, że nie mam nic do stracenia, więc o co chodzi? 

- Domyśliłam się, że nie byłaś pewna, bo odpisałaś po długim czasie, przeważnie odpisujesz szybko, już myślałam, że w ogóle nie odpiszesz. 

- No ale jednak zdecydowałam się odpisać, powiesz mi o czym chciałaś ze mną porozmawiać? 

- Widziałam się z Kamilem...

- Wiem. 

- Wiesz? Skąd wiesz? 

- Od niego wiem, bo od kogo  innego? 

- Masz z nim kontakt? 

- Czasem rozmawiamy, ale chyba nie o tym chciałaś porozmawiać prawda? - Wyglądała na lekko zdezorientowaną. 

- No tak prawda... Ale szczerze mówiąc jestem w szoku, że z nim rozmawiasz.

- Jesteśmy prawie w jednakowej sytuacji, rozumiemy się i dość dobrze dogadujemy. Powiesz w końcu jaki jest powód tego spotkania? 

- Powiedz mi jaki masz do mnie stosunek po tym wszystkim? 

- Jak mam być szczera to sama nie wiem. Z jednej strony powinnam Cię nienawidzić, z drugiej strony chyba nie umiem. Z jednej strony mam ochotę Ci teraz przywalić, a z drugiej mam ochotę Cię przytulić. Z jednej strony nie chcę Cię widzieć, a z drugiej tęsknię gdy Cię nie ma. Ogólnie to co mam teraz w głowie jest nie do końca wytłumaczalne.

- Rozumiem... Myślisz jeszcze o mnie w sposób, w który myślałaś?

- To znaczy?

- Czy myślisz o mnie jak o kimś z kim mogłabyś być.

- Zadajesz trudne pytania... Ja nie wiem co mam teraz myśleć, skąd mam wiedzieć, że drugi raz się tak nie zachowasz? Ja nawet nie jestem pewna czy mnie kochasz, czy Ty mnie w ogóle kiedykolwiek kochałaś...

- A jak powiem, że kocham, będziesz w stanie w to uwierzyć?

- Musiałabym to poczuć, żeby uwierzyć. Do czego zmierzasz?

- Nina, tęsknie za Tobą, nie mogę przestać o Tobie myśleć, ciągle zastanawiam się co robisz, gdzie jesteś, z kim rozmawiasz o czym myślisz i nie mogę skupić się na niczym innym... Rozmawiałam z Kamilem nie bez powodu, jest dla mnie ważny, przywiązałam się do niego, ale Ty jesteś dla mnie ważniejsza, to z Tobą chcę być nie z nim, on jest tylko przyjacielem, fakt wyszło coś co nie powinno i myślałam, że mogę coś do niego poczuć... Ale nie mogę i nie poczuję, za to czuję dużo do Ciebie, popełniłam głupi błąd, którego niesamowicie żałuję, pluję sobie za to w twarz. Niestety nie cofnę tego co się stało, ale proszę Cię pozwól mi to naprawić, naprawdę bardzo tego żałuję... 

Przez dłuższą chwilę patrzyłam na nią osłupiona, tym co właśnie do mnie powiedziała, nie spodziewałam się tego i nie wiedziałam co mam jej na to odpowiedzieć. 

- Powiem tak, nie jestem w stanie uwierzyć w zwykłe słowa, już raz zapewniałaś mnie że nic między Wami nie będzie, po czym stało się to co się stało, ja też za Tobą tęsknię, nawet nie wiesz jak bardzo, ale słowa to tylko słowa, a ja już w mnie nie wierzę... 

- Co mogę zrobić, żebyś mi uwierzyła? 

- Nie wiem Melka, naprawdę nie wiem. 

- Czy definitywne zerwanie kontaktu z Kamilem będzie coś dla Ciebie znaczyło? Będzie to jakimś dowodem tego co mówię? 

- Dlaczego dopiero teraz wychodzisz z taka inicjatywą, a kiedy ja tego chciałam, kiedy mnie to tak bardzo bolało, nie byłaś w stanie tego dla mnie zrobić? 

- Dopiero teraz zrozumiałam, jak wiele mogę stracić, jak wiele tracę, to był wielki błąd.. 

- Szkoda, że tak późno to zrozumiałaś... 

- Późno, ale zrozumiałam. Zrobię co tylko mogę, żebyś uwierzyła, że to co mówię jest szczere, żebyś uwierzyła, że naprawdę Ciebie kocham. 

-Chciałabym w to wierzyć... 

- Mam nadzieję, że uda mi się to udowodnić. Jak będzie teraz wyglądał nasz kontakt? Będziemy się spotykać, czy nadal nie chcesz mnie widywać po za szkołą? 

- A jak udowodnisz mi swoje słowa, nie widując się? 

- Może znalazłabym jakiś sposób- W tym momencie poczułam jak atmosfera się rozluźnia, chyba obie to poczułyśmy, bo wyraz twarzy Melki też uległ zmianie. 

- No nie wiem, nie wiem.  Wiesz co, przydałoby się, żebym wróciła do domu, bo jest już dawno po lekcjach i będzie dym. 

- No dobrze, to ja Cię może odprowadzę, co? 

- Okej, jak masz ochotę w porządku. 

Szłyśmy już w dobrych humorach, momentami nawet się śmiałyśmy się z różnych rzeczy. Nie rozmawiałyśmy już o nas, chyba nie było takiej potrzeby, w połowie drogi Melka złapała mnie za rękę, co było dla mnie szokiem, bo nigdy nie chciała tego w żaden sposób pokazywać. Doszłyśmy pod mój blok i tam się rozstałyśmy. przez okno w kuchni patrzyłam jak odchodzi w stronę swojego domu.  

Zagubiona w uczuciachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz