Rozdział 7

320 10 3
                                    

- Jak mam się nie denerwować?!

- Zachowujecie się jakbyście byli parą-

- A może jesteśmy!

- Ok?

- Coś cię zdziwiło?

- Trochę

-Czemu jesteś takim idiotą?

- Saja uspokój się!

- Nie! Nie każ mi się uspokoić!

- Jin, Jimin wiecie co zrobić!

- Nam? O co ci chodzi?- Przytkali mi coś do ust i chyba straciłam przytomność.
***
Kolejnego dnia obudziłam się w bazie. Nagle wszystko z poprzedniego dania wróciło!

-Halo?!

- Saja, nie drżyj się!

- V? Gdzie Kookie?!

- U Nany.

- Mogę tam iść?

- Jasne!-Powiedział obojętnie bawiąc się palcami

Weszłam do gabinetu Nany, gdzie na ,,stole" leżał Jeon z opatrzonymi ranami. Podeszłam do niego i od razu coś mnie tknęło i zaczęłam
płakać.

-Nana? Wszystko będzie w porządku?

-Powinno

- Powinno? Czy to znacz, że...

- To znacz,że nie wiem czy przeżyje!

- Co?!

-Przykro mi Saja, ale on może nie przeżyć- Wybiegłam z gabinetu Nany i pobiegłam do zbrojowni z której zabrałam pierwszy lepsze pistolet i poszłam do bióra Namjoona.

- Namjoon! On miał być żywy!

- I jest, więc o co ci... WOW, Saja rzuć tą broń!

- Nie!- Wycelowałam bronią w niego.

- Saja, proszę cię rzuć tą broń!

- Nie!- Miałam już pociągnąć za spust, ale czyjaś ręka mi w tym przeszkodziła, i zamiast strzelić w RM"a strzeliłam w podłogę.

- Saja?

- Jungkook? Ja...

- Spokojnie, żyje.-

- Przepraszam!

- Nic się nie stało, a teraz chodź.
________________________________Jungkook przeżył!
PinkOlka<3

Szbcy i nieuchwytni- BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz