-Josh setki razy ci mówiłem, nie sprowadzaj tutaj dziewczyn
Nick uwolnił mnie ze swych objęć.
-A ja ci setki razy odpowiadałem, że to się nie uda - wzruszył ramionami
-To chociaż ich nie zabijaj
-Starzejesz się bracie? Czy to wina tej dziewczyny? Bo kiedyś ci to nie przeszkadzało - spojrzał na mnie
-Chodź Larissa, a ty posprzątaj do naszego powrotu - złapałam mnie za rękę i sprowadził do salonu
-Wydaje mi się, że to czas, abyś dowiedziała się o nas więcej. Może wtedy zrozumiesz nas chociaż trochę.
-Co powiesz na małą przejażdżkę? - dodał po chwili
-Jeśli nie skończą się ona zakopaniem mnie gdzieś w lesie to zgoda
-Nie podsuwaj pomysłów - uśmiechnął się podstępnie
-A tylko byś spróbował - szturchnęłam go lekko w ramię
Opuściliśmy dom. Zostawiając Josha samego ze swoim problemem. Odnoszę wrażenie, że Nick specjalnie wymyślił tą przejażdżkę, abym nie nie musiała oglądać obecnej sytuacji i po prostu o tym zapomniała.
-Łap! - wystraszyłam się kiedy rzucił mi kask
Założyłam go na głowę i wsiadłam na motor. Złapałam się Nicka i pojechaliśmy ku zachodzącemu słońcu. Czyżbym odkrywała innego Nicka niż, którego znam na co dzień. Zawsze jest obowiązkowy, poważny, praktycznie cały czas można spotkać go w garniturze. A teraz taki wyluzowany. Muszę przyznać zaskoczył mnie. Tego się po nim nie spodziewałam.
Po około godzinie mężczyzna zatrzymał na wzgórzu, z którego mieliśmy idealny widok na piękne, gwieździste niebo. A tuż za nami znajdował się las. Jednakże liczmy, że to przypadek, a nie naprawdę realizuje plan pozbycia się mnie.
Zdjęłam kask i usiadłam na pniu ściętego drzewa, a Nick po chwili dołączył do mnie.
-Przepraszam, wiem że mi nie wybaczysz, ale chcę byś wiedziała, że żałuję tego czynu
-Masz rację, ciężko wybaczyć, ale jesteśmy ze sobą powiązani do końca mojego życia. Dlatego może postarałabym się wybaczyć pod warunkiem, że to się nie powtórzy. Tylko, że ty nie możesz mi tego obiecać, prawda?
-Ja...- przerwałam jego wypowiedź
-Nie istotne już. Wiedziałam, że mi tego nie obiecasz - zmusiłam się do uśmiechu
-A teraz opowiedz mi coś o was - dodałam po chwili
-Urodziłem się w 1318 roku do 1345 żyłem jako człowiek, lecz w wieku 27 lat. Gdy wracałam nocą do domu zaatakował mnie wampir, który przemienił mnie dla czystej zabawy. Po całym Nowym Yorku krążyły plotki i legendy. Ludzie ostrzegali przed potworem grasującym w okolicy, ale jak to młodzi nigdy nie zdają sobie powagi z niebezpieczeństwa. Nazywali go stwórcą nocy. Przemieniał ludzi, przyglądał się jak cierpią podczas przemiany, a na koniec ich zabijał. Perwersyjne miał hobby. A ja miałem być jego kolejną ofiarą. Jednakże udało mi się uciec. Kilka lat później zabiłem go. Może nie wygląda, ale dzisiejszy Nowy York jest bezpieczniejszy od wcześniejszego
-Naprawdę masz 700 lat? - spytałam zszokowana
-Z całej mojej opowieści tylko to zapamiętałaś? - westchnął
-Wybacz, zdziwiłeś mnie. Po przemianie tak po prostu zniknąłeś? Rodzina się o ciebie nie martwiła?
-Nigdy nie miałem rodziny. Widzisz byłem trochę niechcianym dzieckiem, całe życie radzę sobie sam
-Przepraszam nie powinnam pytać
-Spokojnie, przecież nie wiedziałaś. A zresztą nie rozpaczam nad tym - uśmiechnął się
-Josha poznałem w 1745 roku w Tennessee. Był jeszcze dzieciakiem kiedy go przemieniłem. Został napadnięty przez grupkę chłopaków. Pomogłem mu, ale niestety miał zbyt poważne rany, aby moja krew mogła go wyleczyć. Umierał na moich oczach. Nie wiedzieć czemu, ale żal mi się go zrobiło, gdy leżał przede mną taki bezbronny, cały zakrwawiony. Nie mogłem pozwolić mu odejść miał zaledwie 20 lat
-A dlaczego nie mogłeś go wyleczyć?
-Zadali mu dużo obrażeń przy pomocy noża, większość z nich była na tyle poważna, że nic się nie dało zdziałać
-Zostałem z nim do czasu jego przemiany. Potem ustaliliśmy, że nie może zostać w mieście, dlatego uda się ze mną w moją podróż. Jego rodzice byli przekonani, że ich syn nie żyje. Dlatego dla ich dobra nie wyprowadzaliśmy ich z błędu. Pomogłem mu przejść przez przemianę, a potem pomagałem w jego nowym życiu. Stał się dla mnie jak młodszy brat. Natomiast ja stałem się jego oparcie i wzorem do naśladowania. Byliśmy dla siebie jak bracie i tak pozostało po dziś dzień
-Z biegiem lat Josh zaczął dostrzegać plusy z bycia wampirem i stawał się coraz bardziej nieznośny. Scena, którą widziałaś dzisiaj ja oglądałem takie praktycznie co dziennie, dlatego przez niego często musieliśmy zmieniać miejsce zamieszkania. Uwierz mi, nie ma stanu, którego byśmy nie odwiedzili.
-Przecież ich jest, aż 50! - zawołał zszokowana
-Dokładnie, a wspominałem, że Europę też bardzo dobrze poznałem - puścił mi oczko
-Mimo wszystko starałem się go chronić. Wszystkie jego zbrodnie brałem na siebie, spytasz dlaczego, ale ja ci nie odpowiem bo sam nie wiem. Może nie chciałem by ponosił za to odpowiedzialność bo cena była zbyt wysoka. Dlatego płaciłem za jego wybryki. Zostawiliśmy za sobą wiele ofiar, a wracając do Nowego Yorku mieliśmy zacząć nowe życie. Początki nie należały do łatwych, ale udało się
-Mam nadzieję, że teraz zrozumiesz nas trochę lepiej - uśmiechnął się do mnie
-Z pewnością - odwzajemniłam uśmiech
Przeszli ciężką drogę, ale mimo wszystko zawsze się chronili. A Nick brał na siebie winy brata. Hmm...może on nie jest taki zły jak myślałam. Tylko ma pewne problemy z samokontrolą.
CZYTASZ
Skradziona wolność
VampireNazywam się Larissa mam 19 lat i zostałam obiecana mężczyźnie, którego nigdy wcześniej nie widziałam na oczy. Wszystko to za sprawą niewyparzonego języka mojego taty. Gdyby wtedy nie obraził jednego z ważniejszych wampirów w mieście teraz nie było b...