Rozdział 3 Goście

33.3K 1.4K 251
                                    


Wieczór zbliżał się nieubłaganie. Zatem do spotkania coraz mniej czasy. Nie wiedziałam, jaki strój będzie najbardziej odpowiedni. Dlatego postawiłam na bezpieczny klasyk. Mała czarna w komplecie ze złotą biżuterią oraz hebanowymi szpilkami. Zawsze pasuje do każdej kategorii spotkania. Dodatkowo jeśli dobierze się do tego zestawienia odpowiednią dla nas fryzurę, nic nie może zepsuć takiego kompleciku, a spojrzenie nie jedno przyciągniemy wśród gości.

-Wyglądasz apetycznie - błysnął swymi śnieżnobiałymi kłami Josh, po bezprawnym wtargnięciu do mojego pokoju.

Małymi kroczkami, podążał w moim kierunku. Zmrużyłam oczy, obserwując jego poczynania, po czym prowizorycznie zrobiłam kilka drobnych kroczków w tył. I nie uwierzycie. Ostatnio mam wrażenie, że robię jakiś cosplay horroru taniej produkcji. Gdyż który już raz mogę wpadać na przeszkodę na mojej drodze? Tym razem, a może raczej kolejnym razem była, to zimna, betonowa ściana. Pewny siebie wampir, złapał w jedną dłoń moje nadgarstki, po czym uniósł je nad moją głowę. Drugą dłonią z szyderczym uśmiechem na twarzy odgarnął długie, falowane włosy z szyi, odkrywając ją tym samym. Następnie nachylił się nieco, pozwalając mi czuć na mojej skórze, jedno zimny oddech, a gdy przejechał po niej wzdłuż palcem po ciele przebiegły mi ciarki.

-Nie próbuj mnie ugryźć - protestowałam, próbując oswobodzić się z jego uścisku.

-Jeśli ugryzę, co zrobisz słaba śmiertelniczko? - szepnął mi do ucha, rozbawionym głosem.

-Nauczę cię szybkiego biegania oraz przetestujemy twoją nieśmiertelność - wampir otworzył szeroko oczy ze zdziwienia, a ja wykorzystałam moment jego szoku i uwolniłam się bezproblemu. -Pasuje? - spytałam, stając za nim.

Międzyczasie całej sytuacji przyglądał się Nick. I ewidentnie bawił go ten widok, ponieważ wcale nie krył swojego zadowolenia.

-Bracie tak mogę tylko ja - powiedział starając się uspokoić śmiech.

Od niego dopiero się uwolniłam, a już drugi się do mnie przykleił. Co ja lep na muchy, że wszyscy do niego lgną? 

-Przecz z łapami, bo poucinam! - wyrwałam się z jego objęć. -Naprawdę co z wami nie tak?! - krzyknęłam rozwścieczona.

-Powiedzmy, że nas pociągasz - odezwał się Josh

-Nie jestem waszą zabawką - oburzyłam się.

-Jesteś zabawna, dokończymy potem - uśmiechnął się podstępnie, po czym opuścił pokój.

Zastrzegłam Nickowi, żeby lepiej bliżej nie podchodził i wyjaśnił mi co to za spotkanie. Dowiedziałam się, że przyjdzie trzech mężczyzn  w sprawie interesów, a przy okazji chcą mnie poznać, więc wystarczy bym pokazała się na pół godziny i potem mogę wrócić do swojego pokoju. Kamień spadł mi z serca. Już myślałam, że będę musiała siedzieć tam cały wieczór.

Opuściliśmy pomieszczenie. Idąc korytarzem, usłyszałam niepokojące zdanie od Nicka.

-Wiesz, że to tylko i wyłącznie nasza dobra wola, że jesteście cię nie ruszyliśmy. Nie zapominaj, że jesteś słabsza, a twoje groźby nie są nam straszne - ząśmiał się cicho.

Właśnie poczułam się zmieszana z błotem. Powiedział to takim tonem głosu i z takim wyrazem twarzy, że jasno dał mi do zrozumienia, że może zrobić ze mną co tylko mu się podoba i kiedy chce. Ponieważ ja nie mogę się przed nim obronić, a jedyne co mogę zrobić to poddać się oraz pozwolić na jego poczynania. Niestety to prawda, lecz nie oznacza też, że nie próbowałabym się bronić. Nawet jeśli od początku skazane będzie to na porażkę.

Zeszliśmy do salonu, gdzie zastaliśmy Josha zabawiającego towarzystwo, które z niecierpliwością na nas czekało. Zostałam przedstawiona każdemu z osobna jako wybranka Nicka. To się chłopak trochę rozszalał z tą swoją wyobraźnią, ale żeby nie  wybuchnąć śmiechem ugryzłam się po prostu w język. Bolesne, lecz skuteczne.

Nijako, że wampirom nie potrzeba do życia praktycznie niczego nie znaczy, że ze mną jest podobnie. Dlatego przeprosiłam towarzystwo i udałam się do kuchni napić wody. Oczywiście musiał ktoś za mną przyjść bo przecież, gdyby się tak nie stało to nie nazywam się Larissa. Mój pech do wampirów zaczyna być zabawny.

-Jesteś wybranką Nicka - podszedł do mnie szatyn w średnim wieku.

-Tak, nie widać - lekko poddenerwowana pokazałam mu pierścionek na moim palcu.

-Sprytnie z jego strony.

-Smakowicie pachniesz - odskoczyłam na bok, kiedy odgarnął moje włosy.

-Już gdzieś to słyszałam, a wiesz co wtedy odpowiedziałam?

-Co takiego, moja droga?  - spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

-Lepiej żebyś szybko biegał bo przysięgam zabiję - szepnęłam mu na ucho i opuściłam pomieszczenie.

Mężczyzna był ewidentnie zdenerwowany moimi słowami i podążał w moim kierunku, dlatego postanowiłam wykorzystać Nicka. Skoro i tak już przedstawił się jako mój ukochany to niech wybawi swoją damę z opresji.

-Nick, kochany -złapałam go pod rękę

-Chciałabym przeprosić gości i udać się na górę. Świetnie się bawię w waszym towarzystwie, ale nie jestem tak odporna jak panowie i troszkę słabo się czuję. Proszę mi wybaczyć, że nie zostanę do końca spotkania - uśmiechnęłam się do mężczyzn.

-Oczywiście panienko. Proszę się nami nie przejmować - ukłoniłam się delikatnie z grzeczności i szybko popędziłam na swojego pokoju.

Całkiem sprytnie z tego wybrnęłam. Muszę sobie pogratulować pomysłowości.

Po 2 godzinach, kiedy spotkanie dobiegło końca postanowił odwiedzić mnie Nick.

-Kochany? - spojrzał podejrzliwie.

-Co zrobiłaś? - stał nade mną z rękami w kieszeniach i wyczekiwał odpowiedzi.

-Nic - odrzekłam pewna siebie.

-Kłamiesz. Wyczuwam twoje serce, które znacznie przyśpieszyło, gdy wszedłem do pokoju .

-Chciałam się tylko pozbyć natręta - wzruszyłam ramionami.

-Grożąc mu? 

-Nie, groziłam - pokiwałam nerwowo głową.

-Czeka cię kara - szedł wolnym krokiem w moim kierunku.

-Czekaj, nie musisz tego! 

-Za późno - uśmiechnął się zwycięsko.

Skradziona wolnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz