Rozdział 27 Zaciągnięty dług

14.7K 783 32
                                    


Obudziłam się, kiedy pierwsze słoneczne promienie zawitały do ponurego domu. Musiałam przysnąć, ale zupełnie nie mam pojęcia kiedy zamknęłam oczy.

Dostałam SMSa.

,,Wyspałaś się? Na stole leżą przydatne rzeczy. Weź je"

Podeszłam do stołu i troszkę się wystraszyłam w tym momencie. Ponieważ prócz wody oraz jedzenia, leżał tam mój amulet, który otrzymałam od Jane, a nawet nie wiem kiedy go zgubiłam, a także sztylet, który Nick zabrał dziewczynie i ten leżał w domu u niego w gabinecie. Czyli ta osoba była w waszym domu i musiała dość długo nas śledzić, skoro wiedziała takie rzeczy. Ale, że ten ktoś znalazł mój zgubiony amulet to jestem pod wrażeniem, a zarazem teraz boję się jeszcze bardziej. Jak mogłam nie  zauważyć, że jestem śledzona.

Zabrałam rzeczy, wyszłam z domu, rozejrzałam się po okolicy. Po czym wsiadłam do samochodu i zaczęłam się zastanawiać co dalej.

,,Jedź do sąsiedniego miasta. Zaparkuj samochód przed hotelem Giant. Pieszo idź na Hunter Street. Szukaj domu z kamienia. Pytaj o Louis'a"

Ruszyłam w drogę.

PERSPEKTYWA BRACI

Zostaliśmy zamknięci w jakiejś piwnicy. Osoba, która odważyła się nas porwać naprawdę ma tupet. Siedzimy już tutaj przez dość długi czas, ale nikt się nie zjawił. Ciekawe o co w tym wszystkim chodzi.

-Po co interweniowałeś? Miałeś ją tylko wyprowadzić

-Myślisz, że jakbyś zginął twoja ukochana by mi wybaczyła, że nic nie zrobiłem?

-Ale teraz została zupełnie sama i obawiam się, że to kwestia czasu nim ją złapią

-Da sobie radę. Tylko musimy w nią uwierzyć. Musimy też zacząć wymyślać plan naszej ucieczki

Do pomieszczenia ktoś wszedł.

-Nick chyba tracisz swoją władzę. Wampiry przestają cię słuchać 

-Ty tak uważasz. Po co nas tutaj sprowadziłeś? - brunet podszedł do mężczyzny

-Od początku chodziło mi o ciebie. A dziewczyna miała być przynętą, która cię tutaj zwabi. Jednakże sam wpadłeś w moje sidła. I najlepsze jest to, że wcale nie musiałem się wysilać. Lecz nie martw się moje wampiry szukają twojej ukochanej. W razie czego, aby cię zmotywować, jeśli nie będziesz chciał mi dać tego co ja oczekuję 

-Zabrać ich - mężczyzna wydał rozkaz

Zostaliśmy zaprowadzeni na wyższe piętro do salonu oraz związano nas specjalnymi łańcuchami. Których niestety wampir tak łatwo nie pokona. Widać, że się starannie przygotowali na naszą wizytę. 

-Usuniesz się w cień i przekaż mi wszystkie swoje interesy - mężczyzna nachylił się nad brunetem

-Nie

-Nick czy ty naprawdę nie zdajesz sobie sprawy z powagi. Chcesz byśmy zabili twoją narzeczoną? A może  brata? Kogo poświęcisz najpierw?

-Zabicie ich nic ci nie da. Bo ja i tak nie ulegnę. Swoją drogą jak ci się udało uwolnić z pod mojej władzy, John?

Wiedziałem doskonale kto może być na tyle zuchwały i odważyć się mi przeciwstawić.

-Twój brat wydaje się być chyba dość zdegustowany. Może mu powiesz czym  tym tak naprawdę się zajmujesz i z jakiego powodu cię porwałem. Bo na razie Josh chyba nie ma pojęcia o czym mówimy - zaśmiał się

-Josh , jesteś ciekaw, kto zawiera zakazane umowy z ludźmi? Bądź prowadzi nielegalne interesy z najgorszymi szumowinami w naszym świecie? A może chcesz wiedzieć kto odpowiada za krzywdy śmiertelników i dlaczego niewinne wampiry są obarczane czymś czego nie zrobiły? Albo wiem, pewnie  interesuje cię tak łatwo można trzymać wszystkich w garści? Choć ja uważam, że najbardziej interesujący jest fakt, że dziennie znika po 5, 10, a nawet 15 śmiertelników i nikt tego nie zauważa. Wampiry też znikają, ale kto za to odpowiada? Nie ciekawi cię Josh, gdzie twój brat znika jak mówi, że idzie do firmy? - ponownie się zaśmiał

PERSPEKTYWA LARISSY

Zrobiłam jak napisał mi nieznajomy i teraz stałam pod drzwiami domu. Zadzwoniłam i czekałam, aż ktoś mi otworzy. Po jakimś czasie drzwi otworzyła mi jakaś kobieta.

-Szukam Luis'a. Mieszka tutaj? - spytałam, ale odpowiedzi nie dostałam

Jednakże kobieta gestem ręki zaprosiła mnie do środka. Zatem weszłam niepewnym krokiem. W domu panował półmrok. Zasłonięte okna i ledwo oświetlające pomieszczenie światło świec. Panowała tutaj nieprzyjemna atmosfera. Przyznam, że ten dom wyglądał jak taki typowy dom wampira z filmów czy książek o tych istotach. Kiedy o tym pomyślałam, jeszcze bardziej się wystraszyłam.

-Dlaczego mnie szukasz? - przede mną pojawił się wysoki i przystojny, młody mężczyzna ubranych w czarny garnitur. O czarnych włosach, czerwonych oczach i przenikliwym spojrzeniu

-J...ja chciałam o coś prosić - wyrwałam się z zamyślenia

-Kim jesteś? - mówił spokojnym głosem, bacznie mi się przyglądając

-Jestem Larissa 

-Nie jesteś wampirem, a więc co cię do mnie sprowadza - nachylił się nade mną i błysnął kłami

Nim się obejrzałam znalazłam się na ścianie, a wampir trzymał moje nadgarstki. Uniemożliwiając mi przy tym jakiekolwiek ruchy.

-Nie boisz się? Zadziwiające - przekręcił głowę w bok 

-Mieszkam z dwójką niezrównoważonych wampirów. Takie sytuacje są mi dobrze znane i towarzyszą mi na co dzień. Nick nie potrafi przejść obojętnie obok mnie- pokręciłam głową westchnęłam, a rozbawiony wampir mnie puścił mnie

-Nick? - odezwał się po namyśle

-Znasz go?

-Powiedzmy, że mam u niego dług do spłacenia - niezadowolony podrapał się po głowie

-W takim razie teraz masz okazję go spłacić

-Zatem mów jak mogę to zrobić - podał mi rękę i przeszliśmy do salonu

Skradziona wolnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz