Rozdział 28 Luis

14.8K 768 44
                                    


Luis to młody, przystojny mężczyzna innej narodowości. Został przemieniony w wieku 28 lat. Po tym zdarzeniu opuścił swój kraj i zamieszkał w Nowym Jorku. Obecnie ma... Cóż nikt tak naprawdę nie wie ile dokładnie lat ma Luis. Jednakże krąży pogłoska, że gdzieś ponad tysiąc lat. Źle znosi promienie słoneczne, dlatego w całym domu panuje pół mrok, a on sam nie rusza się nigdzie bez okularów przeciwsłonecznych. Kolor jego tęczówek pozostaje tajemnicą, którą nie dzieli się z nikim. Najczęściej nosi czarny garnitur połączony z dużą ilością dodatków np. kolczyków, pierścionków, złotych bransoletek, zegarka czy też złotego łańcuszka, na którym zawieszona jest gruba, srebrna obrączka. W czarne idealnie ułożone włosy wkrada się delikatny nieład, a jego tatuaże, którymi pokryte ma praktycznie całe ciało podkreślają jego zadziorny wizerunek. Szczególnie tatuaż umiejscowiony na szyi. Ponieważ jest to swego rodzaju symbol, lecz czego nie wiadomo. Gdyż tą informacją Luis też się z nikim nie dzieli.

-Chodź - złapał mnie za rękę zabierając ze sobą ze stołu okulary przeciwsłoneczne i kluczyki samochodowe

Zeszliśmy po schodach do głównego holu.

-Paniczu, wychodzisz? To zbyt niebezpieczne - zatrzymała nas ta sama kobieta, która wcześniej otworzyła mi drzwi

Pracownicą Luis'a była młoda kobieta o równie orientalnych rysach twarzy co jej pracodawca. Zgrabna, długie czarne włosy, ciemne oczy, jasna cera. Ciężko stwierdzić czy jest wampirem, ponieważ nie ma żadnych cech, które na to by wskazywały. Prawdopodobnie jest śmiertelniczką, ale w takim razie co ona tutaj robi. I dlaczego zwraca się do niego paniczu. Odnoszę wrażenie, że Luis nie jest zwykłą osobą, posiada tajemnicę, którą ukrywa przed światem. Licząc, że tym sposobem nikt nie  dowie się o jego wyjątkowości.

-Paniczu - dziewczyna jeszcze raz za nami zawołała

-Wrócę jak spłacę dług - minął ją nawet na nią nie spoglądając

Mężczyzna założył okulary przeciwsłoneczne po czym wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku.

Luis nie jest zbyt rozmowny, dlatego większość czasu jaki spędziłam w jego obecności wypełniała cisza. Nie da się ukryć, że jest eleganckim mężczyzną, tajemniczym, szarmanckim, słownym. Swoim zachowanie i wyglądem prezentuje dość wysoki poziom, ale ciężko go rozszyfrować i poznać jego myśli w danej chwili. 

Po 40 minutach byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy zatem z pojazdu. On szedł przodem, a ja za nim.

-Stój za mną, nie patrz im w oczy i nic się nie odzywaj. A kiedy będziemy już w środku nie odchodź ode mnie za daleko. Zrozumiałaś? - zwrócił się do mnie z wyższością

-Tak - odrzekłam, a następnie weszliśmy do środka

-Co za niespodzianka. Luis, kopę lat! - szatyn przerwał swoją pracę przy komputerze, odwrócił się w naszym kierunku i zawołał z uśmiechem

-Od kiedy prowadzasz się z dziewczynami? Jeszcze takimi dziewczynami? - drugi z mężczyzn zmierzył mnie spojrzeniem od góry do dołu

-Nie prowadzam. Spłacam dług - odpowiedział od niechcenia

-To cholernie duży dług musiałeś zaciągnąć - dodał blondyn

-Możecie dla mnie kogoś namierzyć - rozsiadł się na kanapie oraz dał mi znak bym do niego dołączyła

Wolałam jednak nie odstępować Luis, ponieważ nie podobały mi się spojrzenia obecnych w pomieszczeniu mężczyzn. Czuję, że myślą o mnie tylko jak o przekąsce. Pewnie to chłopak miał na myśli mówiąc mi bym się od niego nie oddalała. 

Budynek, w którym się znajdowaliśmy nie był duży. Choć posiadał dwa piętra. Było w nim ciemno, a w powietrzu prócz gęstej chmury spowodowanej dymem z papierosów. Unosił się również dziwny zapach krwi oraz nieprzyjemna drażniąca woń, którą ciężko jakkolwiek bliżej określić.

-Jak zawsze uroczy, a gdzie jakieś cieszę się, że was widzę przyjaciele - oburzony szatyn wrócił do swojej pracy

-Kogo? - podszedł blondyn

-Nick Desjardins - odpowiedział z zadziornym uśmieszkiem

-Życie ci nie miłe? Po co chcesz go szukać?! - zawołali zaskoczeni mężczyźni

-Ta mała go szuka, a ja tylko spłacam dług, już mówiłem - wskazał na mnie

-A zresztą nie pamiętacie kto z tej naszej dwójki jest silniejszy? - westchnął ciężko i pokręcił głową

Mężczyźni szybko zabrali się do pracy, a ja zagłębiłam się w swoich przemyśleniach.

Męczy mnie pytanie, dlaczego wszyscy tak dziwnie reagują, gdy słyszą o Nicku. W ich oczach maluje się przerażenie, a głos momentalnie im  się załamuje i czym to jest niby spowodowane. Natomiast Luis sprawia wrażenie nie zwyciężonego. Nie boi się niczego, ani nikogo i to jego ostatnie zdanie. 

Czy to by miało znaczyć, że jednak jest ktoś potężniejszy od Nicka? Ktoś kto nie lęka się jego władzy i można postawić go na równi z nim?

Po dwóch godzinach mężczyźni wrócili do nas z dobrymi wiadomościami.

-Znaleźliśmy go - blondyn podał nam kartkę z namiarami

-Chodź, idziemy - Luis podniósł się z kanapy i ruszyliśmy w stronę wyjścia

-Odwiedź nas jeszcze - zawołał szatyn

-Raczej wątpię. Dzisiaj wyjeżdżam - opuściliśmy budynek

-Wyjeżdżasz? - spytałam zdziwiona

-Zgadza się, spłacam dług i opuszczam Nowy York - wsiedliśmy do samochodu

-Nie mogę ci już więcej pomóc. Zawiozę cię tam, gdzie chcesz i pożegnamy się. Dzisiaj opuszczam miasto. Nie staraj się mnie szukać. Chyba, że chcesz narobić sobie kłopotów. W rzeczywistości jestem gorszy od Nicka, dlatego kiedy się rozdzielimy. Nie wypowiadaj mojego imienia. Udawaj, że nigdy mnie nie poznałaś i nie zdradzaj nikomu o naszej współpracy bo narobisz sobie kłopotów - puścił mi oczko po czym odjechaliśmy 

Mężczyzna odwiózł mnie do hotelu. 

Zostałam ponownie sama, lecz tym razem mam wskazówkę, gdzie szukać braci.

Luis - Wampir widmo. Stwórca nocy i władca ciemności. Najgorszy koszmar, którego nie życzy się nawet największym wrogom. 

Skradziona wolnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz