Rozdział 18 Oddane lata

18K 895 79
                                    


-Ile? - spytałam lekko zdezorientowana 

-30 - odrzekła z uśmiechem

-Zgoda, ale zostawisz go i zdejmiesz naznaczenie

-Masz szczęście, że ona tutaj jest. Zastanawia mnie jak to się dzieje, że kobiety zawsze bronią tych, którzy na to nie zasługują - podeszła do chłopaka, położyła dłoń na bliźnie, wyszeptała coś i kiedy zabrała dłoń nie było śladu po bliźnie

-Nie zasługujesz na nią i jej dobro - zabiła go spojrzeniem i podeszła do mnie 

Wyciągnęła w moim kierunku swoje dłonie, a więc podałam jej moje. Teraz mogłam ją normalnie dotknąć, lecz twarzy nie widziałam nadal. Kazała mi zamknąć oczy, a więc zrobiłam to. Czułam jak uchodzi ze mnie życie, jak powoli wysysa ze mnie każdą nawet maluteńką cząsteczkę szczęścia. Stawałam się coraz słabsza, ledwo stałam na nogach, aż w końcu upadłam. Wtedy kobieta mnie puściła, a gdy otworzyłam oczy nie  widziałam już upiora, a ładną dziewczynę. Wróciła do swojego pierwotnego wyglądu.

-Dziękuję, że zwróciłaś mi ciało, ale dalej uważam, że lepiej było go zabić. Bo teraz jeszcze pozbawił cię lat - opuściła pokój 

Josh natychmiast do mnie podbiegł pomóc mi wstać.

-Co ty zrobiłaś najlepszego idiotko?! 

-Uratowałam cię - odpowiedziałam półszeptem

-Kosztem własnego życia. Przypomnieć ci, że nie jesteś nieśmiertelna jak my. Zabrała ci 30 lat życia. To dużo jak dla człowieka

-Przynajmniej umrę w miarę młodo i nikt nie nazwie mnie waszą babcią - zaśmiałam się

-A teraz przepraszaj i dziękuj - dodałam po chwili stanowczym głosem

-Przepraszam, że twierdziłem, że jesteś słaba oraz dziękuję za uratowanie. Jednakowoż jesteś głupia bo ja już przeżyłem 400 lat i to dla mnie wystarczający, a ty ledwie 19. W dodatku teraz nie masz siły nawet sama wstać - westchnął

-Wracamy bo już świta, a przed tobą jeszcze tłumaczenie się przed Nickiem - nie mógł powstrzymać się od śmiechu

Josh wziął mnie na ręce i opuściliśmy hotel. Przez całą drogę drażnił mnie tym, że czeka mnie długa rozmowa. O proszę jak mu humorek wrócił.

-Na ciebie też będzie wściekły to co się tak szczerzysz? - rzuciłam ironicznie nie mogąc już znieść tego jego uśmiechu

-Owszem, ale ty nie dostaniesz taryfy ulgowej jak ja - znów zaczął się śmiać

Około południa dojechaliśmy do domu, a mnie czeka teraz nie łatwa rozmowa. Liczyłam, że może Nicka nie ma i siedzi w pracy, ale nie. Auto stoi na podjeździe, czyli zaraz usłyszymy kazanie. Choć ja i tak najdłuższe.

Weszliśmy do domu. Nick siedział w salonie, robił coś na laptopie. Początkowo nawet na nas nie zwracał uwagi. Za bardzo chyba nie przejął się naszym zniknięciem. Dlatego postanowiliśmy wejść do pomieszczenia, w którym siedział i przerwać jego aktualnie zajęcie.

-Chcę wiedzieć, dlaczego zniknęliście na prawie dwa dni czy nie chcę? - rzucił oschle nie odrywając się od komputera

-Raczej nie chcesz, ale musisz to wiedzieć bo Larissa zrobiła coś idiotycznego - Josh usiadł obok niego

-Dawaj mała, w razie czego powstrzymam go od zabicia ciebie - szatyn wybuchnął śmiechem, a ja zgromiłam go spojrzeniem. Zaś Nick podejrzliwie nam się przyglądał

-Czy 30 lat dla człowieka to jest dużo? - nie wiedziałam jak zacząć

-Co za durne pytanie? Oczywiście, że tak - odparł brunet

-A więc ja oddałam moje 30 lat - powiedziałam szeptem

-Co zrobiłaś?! Jak oddałaś 30 lat swojego życia! Komu i dlaczego? - zdenerwował się, a tak chciałam tego uniknąć

-Żeby ratować Josha - złapał się za głowę

-Wiesz, że on ma 400 lat, a ty 19 i nawet nie dożyjesz starości

-Może to i dobrze, starość jest smutna. Sama świadomość, że w każdej chwili może skończyć się twoje życie jest przykre. A zresztą nie nazwą mnie waszą babcią - wyszczerzyłam się 

-Bracie, zawsze w każdej chwili możemy ją przemienić i wydłużyć jej życie - Josh poklepał Nicka po ramieniu

-Masz w zupełności rację, dobra wybaczam ci twoją głupotę dziewczyno - posłali sobie podejrzane uśmiechy

-Nie zgadzam się, ja też mam tutaj coś do powiedzenia!

-Nas się o zdanie nie pytałaś czy możesz pozbawić się 30 lat życia, więc nie wymagaj wzajemności, a jak będziesz protestować zrobię to tu i teraz - ostatnie zdanie wyszeptał mi na ucho

-To jaka twoja decyzja? Bo nie ukrywam, ale kusi mnie by to zrobić - uśmiechnął się zadziornie

-Zabierać ode mnie te kły - uciekłam do swojego pokoju, a mężczyźni zaczęli się śmiać

Właściwie sama nie wiem, dlaczego podjęłam taką decyzję. Przecież nie znam ich wystarczająco długo. Są dla mnie obcymi osobami, a mimo wszystko zapragnęłam go ratować. Gdyby chodziło o moją rodzinę nie byłoby to dziwne. W końcu cóż to jest oddać 30 lat życia by uratować bliską ci osobę. Lecz ja oddalam swoje lata w zamian za życie wampira, którego ledwo znam i nie ukrywając, ale za kawał drania. Każdy w mojej sytuacji pewnie pozwoliłby umrzeć Joshowi, ale ja tak nie potrafię. Nie umiem przejść obok jeśli komuś dzieje się krzywda. Nikt nie chce koczyc swojego życia i ja to najlepiej rozumiem. Więc dlaczego on miałby umrzeć skoro mogłam go uratować. Ja jestem śmiertelna i w każdej chwili coś możne mi się stać oraz będę zmuszona pożegnać się ze światem. Oni są nieśmiertelni, więc takiego problemu nie maja. Zresztą i tak twierdzą, że w każdej chwili mogą mnie przemienić i wydłużyć moje życie. Ale lepiej dla nich by to były tylko żarty. Polubiłam ich, a jeden z nich ma nawet rozkochać moje serce. Jednakże nie chce być taka jak oni. Mimo wszystko wampir nie kojarzy mi się z niczym dobrym i ta dwójka udowadnia mi to na każdym kroku. Za dużo zła się za nimi ciągnie, a ja nie chce by to zło pochłonęło również moją dusze i serce.

Nie chcę być taka jak oni.

Skradziona wolnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz