Zmotywowałam się i oto jest. Krótki, bo krótki, ale jest.
-Czy to nie dziwne? -Zapytała przyciszonym głosem Ino, przeskakując z jednego drzewa na drugie. Odwróciła się do tyłu, aby spojrzeć badawczo na Kakashiego, który podczas tej wyprawy sprawował rolę przywódcy. Oczywiście równie dobrze mógł być to Itachi, ale ludzie czuli się nieco pewniej gdy ostateczną decyzję podejmował ktoś zaufany. -Nie spotkaliśmy nikogo od paru godzin, a to dość uczęszczany szlak. Jak to możliwe?
Odpowiedź nie nadeszła od razu. Srebrnowłosy pozostawał czujny, ale jednocześnie zamyślony.
-Miejcie oczy szeroko otwarte. -Polecił, już wcześniej dostrzegając pojedyncze przesłania co do zachowania ostrożności. Pozostawione w biegu pułapki, wybuchające notki, a także połamane gałęzie i ślady, wskazujące na czyjąś obecność w ciągu ostatnich kilku godzin wyraźnie dawały do zrozumienia, że zbliżają się do celu. Ino zacisnęła mocniej palce na swoim zwoju. Byli w drodze powrotnej do Konohy. Odebranie pakunku o dziwo odbyło się bez żadnych problemów, ale dla pewności każdy z nich otrzymał replikę informacji, które mieli dostarczyć do wioski.
-Itachi? -Kakashi zerknął w stronę mężczyzny dość niepewnie. Ufał Naruto, ale zachowanie Uchihy czasem budziło w nim pewną obawę. Tak jak w tej chwili. Ściągnięte brwi i zaciśnięte mocno wargi musiały świadczyć o podenerwowaniu, co jak na człowieka, który latami potrafił udawać kogoś kim nie był, było wręcz nieprawdopodobne.
-Mam złe przeczucia. -Wyjaśnił, nie odrywając wzroku od szlaku przed sobą. Mimo iż Hatake był sceptycznie nastawiony, nie mógł tego zignorować. Nie wiedział jednak, że słowa Itachiego nie do końca odnosiły się do ich misji. Mimo iż Uchiha był skupiony na powierzonym przez Naruto zadaniu, myślami ciągle wracał ku małej rezydencji. Im częściej w jego głowie pojawiała się wzmianka o Sasuke, tym bardziej był niespokojny. Możliwe że zaczynał popadać w paranoję, ale zmysły zazwyczaj go nie zawodziły. Coś było nie tak. Kujące, irytujące przeczucie nawiedziło go niedługo po rozpoczęciu zadania i z każdą chwilą było coraz silniejsze. Dlatego tym bardziej chciał wrócić jak najszybciej. Przyśpieszył kroku, całą siłą woli zmuszając się do wzmożenia ostrożności. Jeżeli mieli biec szybciej, musieli także liczyć się z tym, że łatwiej będzie wdepnąć w jakąś pułapkę. Zanim jednak zdołał wyrazić swoje myśli na głos, zatrzymał się nagle i przybrał pozycję, czekając na atak.
-Uwaga! -Krzyknął, mimo iż spodziewał się, że reszta także wyczuła już chakrę. Nie dostał do pomocy pierwszych lepszych geninów. Większość zebranych miała już rangę jounina. Ku jego zaskoczeniu to Sakura jako pierwsza wyczuła zagrożenie. Uzumaki wspominał, że kobieta jest dobra w kontroli i wyczuwaniu chakry, jak na medycznego ninja przystało, ale nie spodziewał się, że aż tak. Podczas jego nieobecności z racji wojny wiele się zmieniło, a to był prawdopodobnie dopiero skrawek góry lodowej.
-Itachi-san, nadchodzą! Sądząc po rodzaju chakry, to są... -Pokiwał głową, ustawiając się do dziewczyny plecami. Reszta podążyła ich śladem i już po kilku sekundach tworzyli zwarty szyk, osłaniając się nawzajem. Powoli zza drzew zaczęły wyłaniać się postacie w maskach, a co w tym wszystkim najdziwniejsze, nie zaatakowali od razu tak jak się tego spodziewali.
-Członkowie korzenia Konohy. -Dokończyła Ino, z niedowierzaniem. Oprócz Itachiego i Sakury nikt nie rozpoznał rodzaju tej chakry wcześniej, bo nie mieli z Korzeniem zbyt często do czynienia. Oficjalnie ta organizacja nie istniała od momentu w którym Danzo zginął, ale jak widać, w praktyce było zupełnie inaczej. W ukryciu nadal musieli wierzyć w ideały tego starca, prowadząc nielegalną działalność.
CZYTASZ
Agony // ItaSasu
FanfictionŻycie nie jest usłane różami. Niejednokrotnie kopnie Cię w tyłek, wystawiając na liczne próby. Jedni je przechodzą, inni nie. Tej próbie Sasuke Uchiha nie dał rady. Pogrążając się w agonii i cierpieniu doprowadził swoje życie na skraj szaleństwa, z...