Wygląda na to że bycie studentem, w moim przypadku owocuje tylko w zniechęcenie i brak czasu. Skorzystałam jednak na tej wirusowej "przerwie" i wracam z kolejną częścią mojej najdłuższej i prawdopodobnie najbardziej złożonej opowieści. Mam nadzieję że się Wam spodoba.
Jakie macie sposoby na pochwycenie weny? Może polecicie mi jakieś piosenki/seriale/filmy? Cóż, mi kończą się już pomysły, a chciałabym jednak utrzymać regularność pisania skoro dostałam od losu przymus siedzenia w domu.
***
Dokładne przepatrzenie laboratorium Orochimaru zawsze wydawało mu się czynem graniczącym z cudem. Zapluty wąż miał zbyt wiele tajemnic, które z pewnością bardzo dokładnie ukrył po kątach. Wszystkie powierzchowne rzeczy sprawdzone do tej pory okazywały się jedynie niepotrzebnym szmelcem. Żeby znaleźć ważne pamiątki po sanninie, takie jak na przykład komórki Pierwszego trzeba było patrzeć głębiej.
-Hinata, masz coś? -Zapytał Uzumaki, starając się stać w miejscu i nie ruszać. Nie zachęcała go wizja dotknięcia czegokolwiek co swoją konsystencją lub wizerunkiem krzyczało: NIEBEZPIECZEŃSTWO.
-Po lewej za ścianą coś jest, ale nie jestem w stanie określić dokładnej liczby pułapek. -Odparła, marszcząc brwi. Krople potu spływały jej z czoła, sprawiając że wyglądała na jeszcze bardziej zmęczoną. Szukali już kilka długich godzin, a poczucie braku bezpieczeństwa wcale nie pozwalało zrobić tego szybciej. A jednak powinni uzbroić się w cierpliwość. Jeżeli wierzyć Sasuke to musieli załatwić sprawę skażenia raz i na zawsze. W związku z tym niezbędnym było odnalezienie przynajmniej śladowej ilości komórek Hashiramy. Cokolwiek co zawierałoby część jego chakry. Pierwszy Hokage był osobą która władała ziemią jak nikt inny. Rozumiał ją i potrafił sprawić że nawet najgorsze skażenie ustępowało. Właśnie tego teraz potrzebowali. Sprawdzonej formy walki z czymś nieznanym.
-Więc załatwimy to po mojemu. -Westchnął ciężko, podciągając ku górze rękawy pomarańczowej bluzy. Już dawno nie miał okazji aby ją założyć i poczuć się znowu jak nastolatek. -Hinata, cofnij się. -Nakazał jeszcze nim ruszył w stronę miejsca gdzie teoretycznie powinien zostać zaatakowany gradem ewentualnych, morderczych zabezpieczeń. "Po mojemu" oznaczało tyle co "Nie ma sensu się nad tym zastanawiać więc po prostu wlezę w sam środek niebezpieczeństwa". Naruto jak zawsze był przesadnie pewny siebie i swoich umiejętności, ale teraz przynajmniej miało to jakiekolwiek podstawy. Inaczej nie zostałby Hokage. Ludzie nie byli aż tak głupi aby wybrać na swojego przywódcę kompletnego nieudacznika. Hinata wiedziała że w tym przypadku jego rozumowanie, a raczej narwanie i niecierpliwość mogą się sprawdzić dlatego nie zrobiła nic, co miałoby go zatrzymać. Wątpiła aby stare pułapki Orochimaru mogły dotkliwie zranić Uzumakiego, który nie dość że władał chakrą Lisa to miał jeszcze doświadczenie w boju i potrafił poradzić sobie nawet w pozornie beznadziejnej sytuacji. Rozwinięty instynkt reagował szybciej niż sam blondyn. I mimo iż Naruto oczywiście wszedł przez własną nieuwagę w większość pułapek to tak jak podejrzewała dziewczyna, skończyło się bez zadrapania.
-Zanieś Shikamaru. -Oświadczył cicho gdy kolejne już miejsce zostało ograbione z ukrytych zwojów. Znaleźli tego naprawdę całą masę, a jeżeli wierzyć na słowo przesłaniom, to była to ledwie garstka rzeczy które się kiedyś tutaj znajdowały. Gdy Orochimaru uciekał z wioski większość z nich wyniósł ze sobą albo ukrył z innych miejscach, ale pozostałości i tak zostały. Problemem nie było dokładne przeszukanie tego miejsca tylko przetrząśnięcie wszystkich znalezisk od deski do deski. Czas ich naglił, a co za tym idzie, Naruto musiał powołać zespół zajmujący się rozszyfrowywaniem zawartości. Na ich czele oczywiście stała najbardziej zaufana osoba w postaci Shikamaru, który niestety nie miał wystarczająco dużo czasu aby nacieszyć się swoim miesiącem miodowym.
CZYTASZ
Agony // ItaSasu
أدب الهواةŻycie nie jest usłane różami. Niejednokrotnie kopnie Cię w tyłek, wystawiając na liczne próby. Jedni je przechodzą, inni nie. Tej próbie Sasuke Uchiha nie dał rady. Pogrążając się w agonii i cierpieniu doprowadził swoje życie na skraj szaleństwa, z...