XXXVIII. Wszczepione rozwiązanie

161 15 5
                                    

Rozejrzał się po pokoju, mając niepokojący uścisk w klatce piersiowej. Doskonale znał te beżowe ściany mimo iż minęło już tyle lat odkąd ostatni raz je widział. Rozejrzał się ostrożnie, choć wcale tego nie chciał. Myślał że wyleczył się z przeszłości i podejrzewał że faktycznie tak było, ale zobaczenie rodzinnego domu na własne oczy to zupełnie inna sytuacja niż myślenie o tym po za granicami getta Uchiha. Ba, to miejsce powinno być przecież zrównane z ziemią, co mogło oznaczać tyle że Indra leciał sobie w kulki i nie dotrzymał warunków umowy. Przeklął cicho, zwlekając się z łóżka, które natychmiastowo rozpoznał. Niepokojącym jednak faktem było to, że jego rozmiary także nie uległy zmianie. Był w swoim pokoju z dzieciństwa. Ile mógł mieć wtedy lat? Osiem? Dziewięć? Wziął głębszy oddech, starając się nie popadać w paranoję i ruszył w stronę drzwi, niezbyt zadowolony z faktu że pamięta rozmieszczenie wszystkich pomieszczeń. To była przeszłość która powinna nareszcie odejść w zapomnienie, tak jak sobie tego życzył. Stare deski zaskrzypiały pod kolejnymi krokami, a instynkt poprowadził go w stronę salonu. Nie pomylił się. Nastoletnia wersja Itachiego siedziała przy wejściu, wpatrując się w rozgwieżdżone niebo. Nie zdając sobie z tego sprawy przełknął ślinę i wziął głęboki oddech.

-Itachi. -Rzucił cicho, nie mając bladego pojęcia jak inaczej powinien zacząć. Chciał dowiedzieć się co się właściwie dzieje, ale z drugiej strony nie wiedział czy ten Itachi to faktycznie Itachi, czy raczej wspomnienie z jego dzieciństwa, bądź coś na wzór iluzji.

-Pamiętasz jak zapytałeś mnie kiedyś o uczucia? -Młodszy Uchiha zmarszczył brwi, starając się nakreślić w głowie ten konkretny moment. Pamiętał to, ale bardziej z ust Itachiego, niż swoich własnych wspomnień. Swoją drogą miał pewnego rodzaju deja vu.

-Wtedy też było tyle gwiazd. -Przytaknął w końcu, robiąc kilka kolejnych kroków. Miał nieodpartą potrzebę aby spojrzeć bratu w twarz i potwierdzić swoje przypuszczenia.

-Powiedziałem ci wtedy że jesteś moim światłem, jedyną jasną częścią życia. Byłeś dzieckiem, więc nie mogłeś zrozumieć przekazu równie dobrze jak rozumiesz go teraz. Bo rozumiesz... prawda? -Uchiha znowu przytaknął skinieniem głowy, ścierając się z intensywnym spojrzeniem Itachiego. Miał już pewność że to nie wspomnienie, a przynajmniej nie tylko. Był to jego brat, a jednak nie stanowił go do końca...

-Czym więc jesteś? -Zapytał na głos, uzasadniając pytanie pytaniem.

-Cząstką która została w tobie po tym jak Itachi użył tsukuyomi. Żeby upewnić się...

-Że więcej nie spróbuję zamknąć się w sobie. Ty miałeś tego pilnować i w razie ryzyka - przeszkodzić mi. -Starszy Uchiha uniósł lekko kąciki ust ku górze, bez słowa skinął głową i uniósł rękę, którą Sasuke bez cienia wahania natychmiastowo ujął po czym usiadł obok.

-Zawsze lepiej zaplanować, trzy, cztery, a może nawet i pięć kroków do przodu.

-Dlaczego tu jestem? Przecież nic się nie stało, nie popadłem w obłęd.

-Znasz odpowiedź. Musisz tylko pomyśleć. -Sasuke prychnął cicho i odwrócił spojrzenie w stronę gwiazd. Nie był w stanie odpowiednio się skupić. Myślał że jego problemy chociaż na chwilę się skończą i będzie mógł odpocząć, ale wtedy pojawiały się nowe przeszkody.

-Jest tylko jedno wytłumaczenie. Przez układ z Indrą ingerencja Itachiego w mój umysł została naruszona i zmusiła nas do skonfrontowania się. -Odrzekł, znajdując w tym jedyną logiczną teorię. Nic innego nie pasowało mu do tego co się teraz działo, a na dodatek zdołał poznać już nieco sposób działania brata. Jego podstępy i kłamstwa jak zwykle wychodziły mimochodem i w ostateczności. Gdyby nie Indra to prawdopodobnie dowiedziałby się o tym tylko w tym jednym, konkretnym przypadku, bądź co gorsza - nigdy.

Agony // ItaSasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz